[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaledwie ćwierćwieku pózniej nasi przywódcy wciągnęli nas w następną wojnę światową.FabrykiFauchardów zostały zbombardowane, nasi robotnicy zginęli.Szybko nadrobiliśmy straty wczasie zimnej wojny.Ale świat się zmienił.- Nadal jest dość niebezpiecznym miejscem - zauwa\ył Austin.- Tak, broń jest bardziej zabójcza ni\ kiedykolwiek, ale konflikty są raczej regionalne itrwają krócej.Rządy, na przykład pański, zmieniają głównych dostawców uzbrojenia.Odkądodziedziczyłam stanowisko szefowej Spear Industries, pozbywamy się naszych fabryk.Jesteśmy właściwie firmą, która dostaje subkontrakty na towary i usługi.Obawa przedawanturniczymi państwami i terrorystami nadal nie maleje, więc nasze interesy idą całkiemniezle.- Fascynująca historia - powiedział Austin.- Dziękuję za szczegółową opowieść o panirodzinie.Skinęła głową.- Wracając do terazniejszości, panie Austin, jakie są szansę na wydobycie z jeziorasamolotu, który pan znalazł?- To byłoby delikatne zadanie, ale mo\liwe do wykonania dla kompetentnej firmyratowniczej.Mogę pani kilka polecić, jeśli pani chce. 99- Bardzo panu dziękuję.Chcielibyśmy odzyskać naszą własność.Wracają państwo dziś doPary\a?- Taki mieliśmy zamiar.- Bien.Odprowadzę państwa.Pani Fauchard poprowadziła ich teraz innym korytarzem: jego ściany pokryte byłysetkami portretów.Zatrzymała się przed podobizną mę\czyzny w długim skórzanympłaszczu.- To mój stryjeczny dziadek, Jules Fauchard - powiedziała.Mę\czyzna z orlim nosem iwąsami stał przy samolocie podobnym do tego, który Austin widział w muzeum lotnictwakilkadziesiąt kilometrów od Pary\a.Miał na głowie taki sam hełm, jaki Skye zostawiła uswojego przyjaciela Darnaya.Skye cicho wciągnęła powietrze.Odgłos był ledwo słyszalny, ale spojrzenie paniFauchard natychmiast powędrowało w stronę rzekomej panny Bouchet.- Coś się stało,mademoiselle?- Nie, nie.- Skye odchrząknęła.- Podziwiałam po prostu ten hełm.Jest w pani zbiorach wzbrojowni?Racine popatrzyła na nią surowo.- Nie.Nie ma go tam.Austin spróbował zmienić temat.- Nie widzę du\ego podobieństwa do pani i syna.Racine uśmiechnęła się.- Fauchardowie mieli grube rysy twarzy, co widać na portrecie.My wrodziliśmy się wmojego dziadka, który nie pochodził z Fauchardów.W\enił się w tę rodzinę i przyjął jejnazwisko, to było mał\eństwo skojarzone przez rodziców młodej pary, chodziło o to, \ebypołączyć dwie rodziny dla interesu.Fauchardowie nie mieli wtedy dziedzica płci męskiej,więc go zdobyli.- Ma pani ciekawą rodzinę - powiedziała Skye.- Nie wie pani nawet połowy - odrzekła Racine.Przez chwilę patrzyła na Skye wzamyśleniu, potem się uśmiechnęła.- Przyszedł mi do głowy wspaniały pomysł.Mo\ezostaną państwo na kolacji? Zaprosiłam ju\ kilka osób.Będziemy w maskach, jak w dawnychczasach.Taki mały bal kostiumowy.- Czeka nas długa jazda do Pary\a - odparł Austin.- Poza tym nie mamy kostiumów.- Mogą państwo przenocować tutaj.I zawsze mamy kilka zapasowych kostiumów,znajdziemy coś odpowiedniego.Są tu wszystkie wygody.Wyjedziecie państwo rano.Nieprzyjmuję odmowy.- Jest pani bardzo uprzejma, madame Fauchard - powiedziała Skye.- Ale niechcielibyśmy sprawiać kłopotu.- To \aden kłopot.Państwo wybaczą, ale muszę teraz porozmawiać z synem oprzygotowaniach do przyjęcia.Proszę czuć się jak siebie w domu i obejrzeć parter zamku.Napiętrach są pokoje mieszkalne.Po tych słowach Racine Fauchard odeszła szybko korytarzem, zostawiając im dotowarzystwa tylko swoich przodków.- O co w tym wszystkim chodziło? - zapytał Austin, kiedy zniknęła za rogiem.Skye klasnęła w dłonie po czym zatarła ręce.- Mój plan się powiódł! W zbrojowni celowo paplałam o mojej znajomości broni, \ebyzwrócić na siebie jej uwagę.Chwyciła przynętę.Mówiłeś, \e Fauchardowie są kluczem dowyjaśnienia tamtej sprawy pod lodowcem i napadu na sklep Darnaya.Nie mo\emy stądwyjechać z pustymi rękami.W czym problem?- To mo\e być dla ciebie niebezpieczne.W tym problem.Opadła ci szczęka, kiedyzobaczyłaś portret starego, poczciwego Jules'a.Ona teraz wie, \e widziałaś hełm. 100- To nie było planowane.Naprawdę zaskoczył mnie widok Jules'a w hełmie, któryzabrałam spod lodowca.Posłuchaj, chcę wykorzystać okazję.Poza tym bal kostiumowy mo\ebyć fajną zabawą.Ona nic mi nie zrobi przy gościach.Wydaje się całkiem sympatyczna,wcale nie jest potworem, czego się spodziewałam.Austin nie był przekonany.Pani Fauchard zachowywała się czarująco, ale podejrzewał, \eto zwykła gra.Zauwa\ył jej grozną minę po reakcji Skye na widok portretu nad ich głowami.To Skye, nie Racine Fauchard, chwyciła przynętę.W głowie Austina dzwięczały dzwonkialarmowe, ale uśmiechał się.Nie chciał przestraszyć Skye.- Rozejrzyjmy się - zaproponował.Zwiedzanie parteru zajęło im godzinę.Zamek stał na kilku akrach ziemi, ale obejrzelitylko labirynt korytarzy.Wszystkie drzwi były zamknięte.Kiedy spacerowali, Austin starałsię zapamiętać rozkład wnętrza.W końcu dotarli z powrotem do frontowego przedsionka.Niepokój Austina narastał.- Dziwne - powiedział.- W takim wielkim domu powinno być mnóstwo słu\by, atymczasem widzieliśmy tylko Fauchardów i faceta, który przyniósł nam wodę.- Fakt - przyznała Skye.Otworzyła drzwi frontowe i uśmiechnęła się.- Spójrz, panieZatroskany.Mo\emy się stąd wynieść w ka\dej chwili, kiedy zechcemy.Wyszli na taras i ruszyli przez dziedziniec w kierunku bramy.Zwodzony most nadal byłopuszczony, ale krata w bramie równie\.Kiedy tu wchodzili, była podniesiona.Austinpoło\ył dłonie na \elaznych sztabach i wyjrzał na zewnątrz.- Nieprędko stąd wyjedziemy - oznajmił z ponurym uśmiechem.Rolls-royce zaparkowany na podjezdzie zniknął. 10120 Alvin wzniósł się jak mewa na grzbiecie fali, potem runął w dół w swobodnymopadaniu, które zakończyło się głośnym uderzeniem metalu o metal.Wstrząs zrzucił trzyosoby w środku batyskafu z ich miejsc.Trout próbował uniknąć zderzenia z Gamay iszczupłą pilotką, ale jego dwumetrowe ciało nie bardzo nadawało się do akrobacji i wyr\nąłgłową w przegrodę.Najpierw zobaczył przed sobą gwiazdy, potem twarz Gamay.Patrzyła naniego z niepokojem.- Nic ci się nie stało? - zapytała z troską w głosie.Trout pokręcił głową.Podciągnął się z powrotem na siedzenie i delikatnie dotknąłbolącego czoła.Nabił sobie guza, ale nie krwawił.- Co to było? - zapytała Sandy.- Nie wiem - odrzekł Trout [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •