X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój mercury comet,rocznik '62, rozleciał się niedawno i kupiłem garbusa z 67.Regularnie myłem go i woskowałem, a nawet trzymałemw schowku szczotkę.Odjeżdżając, słyszałem łomot pięściLydii na karoserii.Kiedy wreszcie została w tyle, wrzuciłemdrugi bieg.Zerknąłem w lusterko i zobaczyłem, jak stoi sa-motnie w świetle księżyca, w swoim błękitnym szlafrokui majtkach, skamieniała niczym osobliwy posąg.Poczułem,że bebechy mi się przewracają.Zrobiło mi się niedobrze,ogarnął mnie jakiś dziwny smutek i poczucie, że jestem doniczego.Kochałem ją.12Pojechałem do siebie i zasiadłem nad butelką.Włączy-łem radio i znalazłem muzykę klasyczną.Wyciągnąłemz szafy lampion kupiony niegdyś na wyprzedaży.Zgasiłemświatło i siedziałem, zabawiając się jak dzieciak.Lubiłemmanipulować lampionem, obserwując, jak rozgrzany knot toprzygasa, to zapala się na nowo.Przyjemnie było wpatrywaćsię w światło.Pociągałem z flaszki i paląc cygaro, wbijałemwzrok w migotliwy płomyk, dając się ponieść muzyce.Zadzwonił telefon.Lydia.  Co porabiasz? Tak sobie siedzę. Siedzisz sobie, pijesz, słuchasz muzyki poważnej i ba-wisz się tym cholernym lampionem? Tak. Wrócisz do mnie? Nie. W porządku, chlej sobie, ile tylko chcesz! Pij i rzygaj!Wiesz, że to świństwo już raz omal cię nie wykończyło.Pa-miętasz pobyt w szpitalu? Nigdy go nie zapomnę. A więc dobrze, pij sobie.PIJ! ZAPIJ SI NAZMIER! G�WNO MNIE TO OBCHODZI!Odłożyła słuchawkę.Zrobiłem to samo.Coś mi podpo-wiadało, że nie tyle martwi ją możliwość mojej śmierci, cobrak perspektyw na bzykanie.Potrzebowałem odpoczynku.Lydia lubiła, gdy ją kotłowałem przynajmniej pięć razy w ty-godniu.Mnie zupełnie wystarczały trzy.Wstałem i poszed-łem do wnęki w kuchni, w której stała na stole moja maszy-na do pisania.Włączyłem światło, usiadłem i napisałem doLydii czterostronicowy list.Poszedłem do łazienki, wziąłemstamtąd żyletkę, wróciłem do stołu i zdrowo pociągnąłem.Wbiłem żyletkę w środkowy palec prawej ręki.Pociekłakrew.Podpisałem się krwią.Poszedłem do skrzynki pocztowej na rogu i wrzuciłemlist.Telefon dzwonił kilka razy.Lydia wykrzykiwała różnerzeczy.55 Idę POTACCZY! Nie mam zamiaru siedzieć tu sa-ma, kiedy ty będziesz się zachlewał! Zachowujesz się, jakby moje picie było tym samymco skok w bok. To coś jeszcze gorszego!Rzuciła słuchawkę.Piłem dalej.Nie chciało mi się spać.Wkrótce zrobiła siępółnoc, potem pierwsza, druga.Ognik w lampionie pełgałsobie wesoło.O 3.30 zadzwonił telefon.Znowu Lydia. Nadal chlejesz? Jasne. Ty cholerny skurwysynu! W gruncie rzeczy, kiedy zadzwoniłaś, otwierałemwłaśnie flaszkę Cutty Sark.Jest prześliczna.Szkoda, że niemożesz jej zobaczyć!Z trzaskiem cisnęła słuchawkę.Przygotowałem kolejnegodrinka.Radio nadawało dobrą muzykę.Usiadłem wygod-niej, odchyliłem się do tyłu.Czułem się naprawdę świetnie.Nagle drzwi otworzyły się z łoskotem i do pokoju wpad-ła Lydia.Rozejrzała się, dysząc ciężko.Butelka stała na sto-liku do kawy.Zdołała ją dopaść pierwsza, ale jednym susemznalazłem się przy niej.Gdy byłem ubzdryngolony, a onamiała swój napad szału, mieliśmy mniej więcej równe szan-se.Trzymała butelkę wysoko nad głową, poza moim zasię-giem, zmierzając w kierunku drzwi.Zdążyłem chwycić ją zarękę.Tę, w której trzymała butelkę. TY KURWO! NIE MASZ PRAWA! ODDAJ TPIEPRZON BUTELK!56 13Znalezliśmy się na ganku i siłowaliśmy się.Potknęliśmylię na schodach i oboje zwaliliśmy się ciężko na chodnik.Butelka roztrzaskała się na betonie.Lydia podniosła sięi uciekła.Usłyszałem rozrusznik jej samochodu.Leżałemna chodniku, przyglądając się rozbitej butelce.Leżała nie-daleko.Lydia odjechała.Wciąż świecił księżyc.Na dnieroztrzaskanej butelki dojrzałem kilka kropel whisky.Nie zmie-niając pozycji, wyciągnąłem rękę i uniosłem ten okruchszkła do ust.Długi szklany sopel omal nie wbił mi się w oko,kiedy wypijałem tę żałosną resztkę.Podniosłem się i wszed-łem do mieszkania.Czułem straszliwe pragnienie.Szwen-dałem się po pokoju, podnosząc butelki po piwie i wypijającresztki, jakie w nich pozostały.Raz nałykałem się popiołu,ponieważ zwykle używałem pustych butelek jako popielni-czek.Była 4.14.Usiadłem i wpatrzyłem się w zegar.Czułemsię, jakbym znów pracował na poczcie.Czas stanął w miej-scu, a istnienie było pulsującą, nieznośną męczarnią.Cze-kałem i czekałem.W końcu zegar wskazał 6.Poszedłem dosklepiku na rogu.Właśnie go otwierano.Sprzedawca wpu-ścił mnie do środka.Kupiłem następną butelkę Cutty Sark.Wróciłem do domu, zamknąłem drzwi na klucz i zatelefo-nowałem do Lydii. Mam przed sobą nową butelczynę Cutty Sark, którąwłaśnie otwieram.Chyba się napiję.A monopolowy będziejeszcze otwarły przez 20 godzin.Odłożyła słuchawkę.Wychyliłem jednego drinka, po-szedłem do sypialni, wyciągnąłem się na łóżku i zasnąłemw ubraniu.57 Tydzień pózniej jechałem z Lydią Hollywood Boule-vard.Pewien kalifornijski tygodnik kulturalny zamówiłu mnie artykuł o życiu pisarza w Los Angeles.Napisałemgo i jechałem teraz, by złożyć tekst w redakcji.Zostawili-śmy wóz na parkingu przy Mosley Square [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.