X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jolka była w wyśmie-nitym humorze, nuciła coś pod nosem i co bardzo zdziwiło Grze-gorza, była starannie  podretuszowana.Dopiero teraz zauważył,że dziewczyna ma bardzo ładne oczy i niewiarygodnie długierzęsy, które być może, wydłużył jeszcze tusz.Stefan chyba zobaczył przez okno nadchodzących gości, bowybiegł z domu.Był w swoim nieśmiertelnym zielonym garnitu-rze.Grzegorz roześmiał się w głos.Wszystkiego spodziewał się poStefku, ale nie tego.Tyle lat przechowywać w foliowym workugarnitur? W dodatku już zupełnie niemodny?Widok Stefka w przyciasnym już trochę ubraniu rozbawiłrównież obie kobiety, a już najbardziej śmieszne wydały im sięwąskie i tuż przy kostce kończące się nogawki spodni.- On nie jest niski, ma tylko za małe ubranie - zakpił Grze-gorz.- Pięć razy mierzyli, pięć razy ucinali.Za krótkie było, więcwyrzucili.To i sobie wziąłem - wyjaśnił wcale nie speszony Ste-fan.- A poza tym kiedy mnie już na tym świecie nie będzie, tocenne odzienie spocznie w szklanej gablocie w muzeum mojegoimienia.- Szarmancko przywitał Zymsową, a Jolkę pocałował wpoliczek.95 Grzegorzowi omal kula nie wypadła spod pachy, a Zymsowateż nie potrafiła ukryć zaskoczenia.Stefan nie spieszył jednak zwyjaśnieniami.Szepnął Jolce coś do ucha, ta zaś tylko kiwnęłagłową i powiedziała do Zymsowej, że jubilat już na nie czeka.Kiedy odeszły, Stefan wreszcie objaśnił Grzegorza.- Dziś urodziny dziadka.Kupiłem w Pruszkowie enerdowskizestaw naczyń żaroodpornych.Dla nas to dobry dowcip, a dladziadka genialny prezent.Ostatnio stale narzekał, że zapiekankiwychodzą mu w rondlu nie tak, jak powinny.- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Trochę to głupio, że dotej pory nie złożyłem mu życzeń.- Nikt mu jeszcze nie składał.Dowiedziałem się zresztą otym dosłownie dwie godziny temu, jak już wróciłem z Pruszko-wa.Jolka mi powiedziała.A że w Nadaszynie nic dla dziadka naprezent nie znalazłem, to jeszcze raz pojechałem do Pruszkowa.Chodz, wszystko jest już przygotowane.Tylko, Gregory, zmieńtę męczeńską minę.Ma tu przyjść sporo ludzi, a z tą maską po-psujesz dziadkowi święto.Grzegorz posłusznie pokuśtykał w stronę domu.Tuż przedgankiem zatrzymał się.- Ty się widujesz z Ziętarską służbowo czy prywatnie - zapy-tał niby ot tak, ale Stefan doskonale wiedział, o co mu chodzi.- To bardzo fajna dziewczyna, Gregory, i całe moje szczę-ście, żeś mi jej przed czasem nie wyjął.- Ho, ho, może i ślub niedługo będzie, co?Stefan nie miał jednak ochoty żartować na ten temat Swojąmetodą nagle ogłuchł, zostawił Grzegorza przed gankiem iwszedł do domu.Nie pozostawało nic innego, jak tylko iść zanim.96 Zawadzki, zobaczywszy prezent od swoich letników, ucieszyłsię jak dziecko.Ostrożnie ustawił skarby na półce i co chwila nanie zerkał.Miał chyba ochotę natychmiast wypróbować w nichnajlepszą ze swoich zapiekanek.Zymsowa i Jolka przygotowały stół w sadzie, Zawadzki pil-nował rondla, w którym bulgotała jakaś brunatna ciecz z kawał-kami mięsa.Grzegorz pochylił się nad kuchnią, powąchał, aleunoszący się nad rondlem zapach nie kojarzył mu się z żadnąznaną potrawą.- To wołowina � la kwiat magnolii - oznajmił zadowolony zefektu Zawadzki.- Moja specjalność.Romantyczna nazwa, co?Też moja - dodał.- Zobaczycie, co to za pyszności.Z pokoju dobiegł dzwięk telefonu.Zawadzki potruchtał szyb-ko do aparatu.Grzegorz dalej obwąchiwał romantyczną wołowi-nę.Drzwi od pokoju otworzyły się z trzaskiem, a Zawadzki, po-szarzały na twarzy, wybiegł na ganek.Zawołał Zymsową, coś jejpowiedział i Grzegorz zobaczył, jak Zymsowa razem ze Stefa-nem biegną w stronę furtki.Oszołomiony, stał przy kuchni i nieczuł nawet, jak z romantycznej wołowiny przebija swąd spaleni-zny.Znowu zadzwięczał telefon.Grzegorz zawołał Zawadzkiego,ale ten chyba go nie usłyszał.Pokuśtykał więc do pokoju sam.Telefonował naczelnik.Prosił o powiadomienie Zawadzkiego, żenie będzie mógł przyjść na urodziny, ponieważ musi przypilno-wać paru spraw związanych z tym strasznym wypadkiem.Grzegorz nie próbował pytać naczelnika o szczegóły.Wyszedłz domu i zobaczył, że Zawadzki, bardzo blady, siedzi przy stole.Jolka również sprawiała wrażenie oszołomionej.Siedziała nieru-chomo, z szeroko otwartymi oczami i nie reagowała na pytaniaGrzegorza.97 - Panie Zawadzki, co tu się dzieje?! - krzyknął w końcuGrzegorz, któremu też zaczęło robić się nieswojo.- To straszne - wymamrotał wreszcie Zawadzki.- To strasz-ne.- Wstał i jak niewidomy powlókł się do domu.Grzegorz pokuśtykał za nim, ale Zawadzki usiadł ciężko nakuchennym taborecie, zgarbił się i już nic więcej nie powiedział.Chłopak wrócił do Jolki.Dziewczyna dalej siedziała nieru-chomo.Grzegorz, zdenerwowany już nie na żarty, huknął ręką wstół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.