X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po rozmowie z tobą trochę się roz�chmurzył.- Chłopak ma problem.Nie bardzo wie, co zesobą zrobić.Bez piłki nie umie sobie znalezćmiejsca, czuje się niepotrzebny.- Na piłce świat się nie kończy.To był tylkosport.Ross musi się otrząsnąć, uświadomić sobie,że to nie piłka go określa.A co z Ellen? Powiedziałcoś na jej temat?Jack zawahał się, jakby zastanawiając się nadodpowiedzią.- Ciągle się bije z myślami i nie potrafi na nicsię zdecydować.Ma dla niej wiele ciepłych uczuć,lecz nie jest do końca pewny.- Ellen to bardzo mila dziewczyna.Ale, jak jużci mówiłam, nie jestem.Urwała, bo nagle w silniku coś załomotało.- Co to? To coś kiepsko wygląda.- I to bardzo.- Ale co to za dziwne łomoty?- %7łebym ja wiedział.- Jack wzruszył ramiona* 90 Bez zobowiązańmi.- Przecież to samochód z wypożyczalni.Cośmi się widzi, że nasza dalsza jazda staje podznakiem zapytania.Rozległa się seria coraz głośniejszych huków,po chwili spod maski zaczęła wydobywać się para.Samanta przeraziła się nie na żarty.- Zapalił się nam samochód? - zapytała z pani�ką w głosie.- Patrz, chyba się pali! Może powin�niśmy natychmiast z niego uciekać? Jack, nie chcęspalić się żywcem.Nigdy nie opowiadałam się zakremacją.- Nie panikuj, według mnie wysiadła pompa.Zaraz zjedziemy z autostrady, niedługo będziewyjazd.- Ale jest niedzielne popołudnie.Wszystkiewarsztaty na pewno są zamknięte.- Czyli musimy znalezć jakiś motel i ranonaprawić gdzieś samochód.Jeśli w tych stronachto w ogóle możliwe, bo sądząc po okolicy, tutejsimieszkańcy nadal jeżdżą furami.Silnik dławił się, ciągle rozlegały się w nimjakieś niepokojące stukoty.Ostrożnie zjechaliz autostrady.W oddali, na tle sosnowego zagajni�ka, jarzył się jaskrawy neon jakiegoś podejrzane�go motelu.Samanta skrzywiła się z niesmakiem.- Wygląda jak z horroru.Nie chcę tam noco�wać.Na sam widok cierpnie mi skóra.- Nie mamy specjalnego wyboru.Albo ten Millie Criswell 91motel, albo spanie w samochodzie.Jeśli o mniechodzi, wolałbym wyciągnąć się w łóżku, jaki bynie był ten motel.Przynajmniej będziemy poddachem.Samanta poddała się.- No dobrze - jęknęła.- Ale jeśli właścicielbędzie wyglądał jak psychopatyczny morderca, toza nic nie wchodzę pod prysznic.Czekała w samochodzie, podczas gdy Jackposzedł zorientować się w sprawie noclegu.Wró�cił po kilku minutach.Po jego minie domyśliła się,że nie ma dobrych wieści.- Został ostatni wolny pokój.Z powodu burzywielu jadących na północ zatrzymało się tutaj nanoc.Poszły wszystkie pokoje.- W chwili, gdy tomówił, zgasł różowy neon z napisem  Wolnepokoje".- No dobra, ważne, że mamy gdzie się schro�nić.Lepszy ten jeden pokój niż spanie w samo�chodzie.Obejrzałam tylne siedzenia, gdy poszed�łeś, i wolę pokój.Cieszmy się z tego, że go mamy.- No, to mi się podoba.Wezmę bagaże, a ty idzdo pokoju.Numer osiem.Tu masz klucz.Ja zarazprzychodzę.Chciało się jej płakać, gdy otworzyła drzwii gdy weszła do pokoju.Powietrze było przesiąk�nięte zastałym dymem papierosowym. 92 Bez zobowiązańI to paskudne wnętrze!Wyliniała zielonkawa wykładzina na podłodze,powycierana w wielu miejscach, zapadnięte po�dwójne łóżko przykryte brązową poplamioną na�rzutą.Przez długą chwilę Samanta wpatrywałasię w nie z bijącym sercem.Nigdy dotąd nie spaliz Jackiem w jednym łóżku.Opanuj się, idiotko! Z Jackiem nic ci nie grozi.To wiem, ale czy jemu też nic tu nie zagrozi?Co ją napadło, że od jakiegoś czasu stalewszystko odnosiła do niego? Wcześniej nigdy tosię jej nie zdarzało.W każdym razie od bardzodawna.To pewnie przez Patty, uznała po namyśle.Zresztą nawet mama nie omieszkała zauważyć, żeJack robi wrażenie na kobietach.Matki nie powin�ny spostrzegać takich rzeczy!Drzwi otworzyły się i na progu pojawił sięobiekt jej niewczesnych myśli.Bawełniana koszu�la przykleiła się do jego muskularnego torsu,przemoczone spodnie opinały jego.- Jesteś! -wykrztusiła zmienionym, piskliwymgłosem.Sama siebie nie poznawała.Jack z pewno�ścią też nie, bo wlepił w nią zdumione spojrzenie.- Wszystko w porządku? Coś ci jest?Popatrzyła na niego z miną niewiniątka.- Nie, skądże.Nic się nie stało.Czemu pytasz?Jack potrząsnął głową, podał Samancie wik�linowy kosz. Millie Criswell93- Przyniosłem wałówkę, w którą wyposażyłanas twoja mama.Właściciel motelu, pan Jenkins,oznajmił, że nie prowadzą tu restauracji, a w po�bliżu też niczego nie ma.No super! Niespodzianka za niespodzianką.- Jack, ty chyba całkiem przemarzłeś, bo ażdygoczesz.Przebierz się, wez gorący prysznic- opamiętała się Samanta.- Zobacz, woda z ciebieaż kapie.Zaraz zniszczy się ten zabytkowy dywan.Pan Jenkins nie będzie zachwycony, że zdewas�towaliśmy mu jego wyrafinowane wnętrze.Jack dopiero teraz przesunął wzrokiem po po�koju.- O Boże, co za nora! Cóż, przynajmniej nieleci nam na głowę.Ten Jenkins powiedział, żenajgorsze jeszcze przed nami.Na wieczór zapo�wiadają ulewne deszcze.- Pan Jenkins jest prawdziwą krynicą przydat�nych informacji.Najpierw oznajmia, że pomrzemyz głodu, a teraz, że powinniśmy zbudować sobieArkę Noego.Nie wspomniał przypadkiem, czyw pobliżu da się gdzieś zreperować samochód?Jack kiwnął głową.- Jego syn działa w tej branży.Prowadzi firmęholowniczą, ale w niedziele mają zamknięte.Przy�jedzie z samego rana i odholuje nasz samochód donajbliższego serwisu forda.Jak już auto naprawią,ściągnie je tu z powrotem.- Pytałeś, czy to daleko? Jakoś nie chce mi się 94 Bez zobowiązańwierzyć, że na tym odludziu jest jakiś serwis.Tu sątylko farmy i krowy.- Masz rację.To jakaś godzina drogi stąd.- Jak znam życie, syn pana Jenkinsa nie zrobitego z dobrego serca.Ile to ma kosztować?- Dwie stówy.Z trudem przełknęła ślinę, oczami wyobraznijuż widząc swoje ogołocone konto.- Należysz do autoklubu? Bo wtedy holują zadarmo.Jack odgarnął z twarzy mokre kosmyki włosów.- Samanto, mieszkamy w Nowym Jorku.Po comiałbym zapisywać się do autoklubu, skoro nawetnie mam samochodu.Poza tym wypożyczalniazwróci mi za holowanie.- Co za ulga.No dobra, idz wziąć prysznici przebierz się w suche rzeczy.Przez ten czaswypakuję prowiant i urządzimy sobie kameralnypiknik.Nie wiem jak ty, ale ja wprost umieramz głodu.- Piękna perspektywa.Za sekundę jestem z po�wrotem.Gdy Jack zniknął za drzwiami łazienki, Saman�ta wyciągnęła z szafy dodatkowy koc, obwąchałago podejrzliwie, a potem rozłożyła na środkupokoju.Przyniosła kosz i otworzyła pokrywę.Z lubością zaciągnęła się cudownym apetycznymzapachem i od razu zaburczało jej w brzuchu.- Dzięki, mamusiu! - Gdyby mogła, uściskała- Millie Criswell 95by mamę gorąco.Lilly zaopatrzyła ich sowicie.Był jej pyszny pieczony kurczak, placuszki z fran�cuskiego ciasta, pokrojona marchewka i selernaciowy.Czekała ich prawdziwa uczta! Na dniekosza były jeszcze dwie butelki whisky od Rossaz podziękowaniami dla Jacka.Po kilku minutach Jack wynurzył się z łazienki.Pachniał mydłem i wodą po goleniu.Obcisłedżinsy opinały mu zgrabne biodra, odsłaniającciemne włoski-poniżej pępka.Nie zapiął koszulii światło lampy odbijało się na ocienionej ciem�nymi włoskami piersi.Samanta przełknęła ślinę,z całych sił starając się opanować dziko bijąceserce.Wyciągnęła przed siebie butelkę whisky.- To dla ciebie od Rossa.Dołączył karteczkę.Mamy też kurczaka i placuszki.- I szarlotkę.Nie zapominaj o szarlotce.%7łołądek ścisnął się jej boleśnie.- Jakżebym mogła? - obruszyła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.