[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jest snobką?  przerwała jej sarkastycznie Claire. Naprawdę tego niewidzisz? Gdybyś nie była jej matką, nawet by się z tobą nie zadawała.Nie była-byś dla niej wystarczająco elegancka. Jak śmiesz!Claire bardzo ostrożnie odstawiła filiżankę i pochyliła się do przodu w swymfotelu. Jak śmiem? A czemu to miałabym nie śmieć? Mogłabym powiedzieć cikilka rzeczy o Naomi.Poślubiła Charlesa dla jego pieniędzy, a pod wierzchniąwarstwą tego wszystkiego jest tak samo pospolita jak ja.Prawdę mówiąc, jestnawet pospolitsza.Ja nigdy nie zrobiłam niczego, o czym wstydziłabym się po-wiedzieć własnej matce. Co masz na myśli? Lepiej dalej żyj w nieświadomości, to nie będziesz cierpieć.Florence wstała i wygładziła spódniczkę. Myślę, że z tobą jest poważnie cośnie tak, Claire.Na twoim miejscu po powrocie do Manchesteru poszłabym dolekarza.W każdym razie nie zamierzam tu siedzieć i tego wysłuchiwać.Idę doswojego pokoju.165 Kiedy zamknęła za sobą drzwi, Claire osunęła się na fotel i zaczęła szlochać.Pierwszy raz w życiu stawiła czoło komuś z pokolenia swoich rodziców, a i taktowarzyszyły temu ogromne emocje, bo wychowywano ją w przekonaniu, że onizawsze wiedzą najlepiej.Instynktownie chciała zrzucić winę na menopauzę, alewiedziała, że ucieknie się tym samym tylko do typowego usprawiedliwienia, bynie przyznać się przed sobą do tego, co sięgało wiele lat wstecz, do okrutnej ludz-kiej samotności i przeświadczenia o kompletnej porażce.Nie istniało nic, co ceni-ła, co dawałoby jej poczucie spełnienia lub satysfakcji; a już najmniej ze wszyst-kiego ceniła samą siebie.Dzień podzielił się dla nich wszystkich na dwie części.Radość  choćby i fał-szywa  z wymienionych prezentów i lunch, przy którym mogli uciec się do tra-dycyjnych rodzinnych żartów i wspomnień poprzednich świąt, powoli prowadziłydo frustracji.W świąteczną atmosferę zakradło się poczucie stagnacji spowodo-wane nadmiarem jedzenia, świadomość, że muszą spędzić resztę tego dnia i jesz-cze następny razem, wrażenie uwięzienia w domu w środku zimy.A do tego jesz-cze Naomi, Charles i dzieci przynieśli z domu opieki przygnębiającą atmosferęzbliżającej się śmierci. Jak się miewa twój ojciec?  spytała Florence Charlesa, gdy weszli.Zeszłana dół, kiedy pozostali wrócili ze spaceru, ale świadomie ignorowała Claire. Praktycznie bez zmian  odparł Charles. Ucieszył się z naszej wizyty. Wcale nie.Czuł się fatalnie. Roberta prawie płakała ze złości. Wie, żejest Gwiazdka, i wolałby być tutaj niż tkwić w tamtym miejscu. Kochanie, nie sądzę, by dziadek cokolwiek jeszcze wiedział  powiedziałjej Charles. Ale ucieszył się z naszej wizyty.Roberta spojrzała swemu ojcu w twarz, po czym go pocałowała. Tak.Maszrację.Oczywiście, że tak.Przepraszam, tato. Co za ironia losu, prawda?  Florence uśmiechnęła się współczująco do Ro-berty. Dziadek, którego nie znałaś, zakończył życie w bardzo podobny sposób. Czy ktoś pomoże mi przygotować herbatę?  spytała raptem Naomi. Póz-niej możemy napocząć ciasto i zdjąć prezenty z choinki. Ja pomogę. Głos Richarda zabrzmiał nadspodziewanie wyraznie i sta-nowczo, kiedy wstał, trzymając whisky, którą sobie nalał. Jeszcze nic tutaj niezrobiłem.166 Poszedł za siostrą do kuchni i słuchał instrukcji, gdzie znalezć podstawki,kubki, spodki i talerzyki, podczas gdy ona zaczęła kroić lukrowany na biało pla-cek owocowy z małymi choinkami i Zwiętym Mikołajem na sankach. Staruszek Charlesa staje się ciężarem, prawda?  stwierdził Richard. Ilemu jeszcze dają? Może umrzeć lada dzień.Ale nie chcę o tym rozmawiać.Nie, nie ta tacka.Ta w kwiaty.W górnej szufladzie jest do niej lniana serwetka.Naomi zajęła się ponownie tym, co robiła. Więc nie macie tego problemu co z naszym starym, co? Zamknij się, Richard. Jej dłoń lekko zadrżała, gdy kroiła następny kawa-łek. Piłeś. I co z tego? Skoro jeszcze trzymam się na nogach, to nie jestem chyba ażtak pijany. Wypiłeś o wiele za dużo.Podaj mi te talerze.Pochylił się nad zlewem, patrząc, jak siostra kroi i przy pomocy srebrnej ło-patki układa ciasto. Jedno muszę ci przyznać  powiedział. Cholernie dobrze się ustawiłaś. O czym ty, na Boga, mówisz? O tym.Wielki dom, bogaty mąż, koneksje.Gdy człowiek pomyśli, jak tobyło w dzieciństwie. Richard!  Naomi wyprostowała się, łopatką dzgając go w pierś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •