[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Nie zro bi ła byś tego.Wciąż chcesz, że bym ci po ma gał, praw da?Zdją łem za bez pie cze nie z igły, a Fio na przy tak nę ła nie pew nie.Obo je wie dzie li śmy, że mia łemnad nią prze wa gę.Prze ka za ła mi wszyst ko to, co wcze śniej po wie dzia ła jej pie lę gniar ka: jak prze myć chu s tecz kąmiej sce przy pęp ku, uszczyp nąć skó rę i szyb ko wbić igłę.Po za strzy ku ode sła łem Fio nę i po sze dłem zro bić so bie moc ne go drin ka.Po wód ce z to ni kiem wy sła łem Emmy SMS i cze ka łem na jej od po wiedz.Za sta na wia łem sięnad ko lej nym, kie dy mój te le fon za wi bro wał.Emmy: Wciąż z nią je steś?Czu łem, że jest wku rzo na.Nie na pi sa ła na wet imie nia Fio ny.Nie mo głem jej za to wi nić.Wy czu łem, że jest mię dzy nimi ja kaś dziw na ry wa li za cja.Nie chcia łem w tym uczest ni czyć.Ja: Nie, już po szła.Ja dłaś coś?Emmy: Nie je stem głod na.Ja: Wróć.Zro bię ci drin ka.Od pi sa ła po kil ku mi nu tach.Emmy: Okej.Jej od po wiedz była mniej niż en tu zja stycz na, ale przy naj mniej za mie rza ła przyjść.Kil ka mi nut póz niej znów za pu ka ła do mo ich drzwi.Otwo rzy łem je i wcią gną łem ją do środ ka, ca łu jącde li kat nie w usta.Emmy na po cząt ku była spię ta, ale kie dy moje ręce owi nę ły się wo kół jej ta lii i ze szły w dół,chwy ta jąc ją za ty łek, po czu łem, że za czy na się re lak so wać.Boże, jej ty łek był nie sa mo wi ty.Wie dzia łem, że je stem jej wi nien wy ja śnie nia, ale niech mnie szlag, moje cia ło sza la ło, gdy byłabli sko.Póz niej bę dzie czas na roz mo wę& Pra gną łem jej.Po głę bi łem po ca łu nek, przy cią ga jącją jesz cze bli żej, tak że jej klat ka pier sio wa przy war ła do mo jej, a ję zyk za czął de li kat ne za ba wyz moim.Była ide al na. Mu szę w cie bie wejść, skar bie.Emmy jęk nę ła, na co mój ku tas aż pod sko czył.Uwiel bia łem te de li kat ne dzwię ki, któ re wy da wa ła.Wy co fu jąc się w głąb po ko ju, pchną łem ją na łóż ko.Po ło ży ła się pła sko, a na jej ustachpo ja wił się uśmie szek.Jej oczy, tak peł ne ży cia, wpa try wa ły się we mnie, a uśmiech sta wał się co raz więk szy.Uwiel bia łem ob ser wo wać jej szcze rą re ak cję na mnie.Za czer wie nie nie skó ry, to, jak przy gry za ła war gę.Była pięk na i na tu ral na.I coś we mnie to ko cha ło.Może to przez ten prze sad nie kry ty ku ją  cy i bru tal nie oce nia ją cy biz nes, w któ rym sie dzia łem, ale po dzi wia łem jej pro sto tę.Możeto przez jej wy cho wa nie, cho le ra, a może po pro stu taka była.Emmy Clar ke szyb ko sta wa ła sięmoim na wy kiem.Kie dy tak sta łem przed nią, jej oczy ze szły w dół, w stro nę mo jej klat ki pier sio wej, i za trzy ma ły się na erek cji ukry tej pod spodnia mi.Znów przy gry zła war gę. Chodz tu taj.Wy cią gną łem rękę w jej stro nę, a ona po ło ży ła na niej swo ją małą dłoń.Klęk nę ła przede mnąi pa trzy ła tymi swo imi wiel ki mi, sza ry mi ocza mi, jak od pi nam pa sek.Ob li za ła usta, pod czasgdy ja po wo li od su wa łem za mek.Jej dło nie ru szy ły mi na po moc.Za mkną łem je w swo ichi szep ną łem: Za cho wuj się.Zro bi ła zdzi wio ną minę, ale po słu cha ła.Była taka dzi ka, a jed no cze śnie ule gła w sy pial ni.To było bar dzo pod nie ca ją ce.Opu ści łem spodnie i bok ser ki jed no cze śnie, po czym wzią łem pe nis do ręki.Jej puls przy spie szył, a oczy sku pi ły się na moim ku ta sie.Le ni wie się pie ści łem.Po żą da nie w jej oczach spra wi ło, że by łem twar dy jak ska ła.Do tkną łem jej po licz ka. Chodz tu, moja pięk na.Pa trząc na mnie z pa sją w oczach, Emmy zbli ży ła się i otwo rzy ła usta.Kurr r wa.Cie pły do tyk jej ję zy ka był cho ler nie przy jem ny.Wciąż na mnie pa trzy ła.Kie dy głów ka do tknę ła jej gar dła, zo ba czy łem, że się dła wi, więc za czą łem nie chęt nie wy cho dzić.Emmy od razuza czę ła mnie pie ścić; jej małe dło nie ma so wa ły i do ty ka ły mój czło nek.To było nie sa mo wi te.Nie chcia łem jej za trzy my wać, ale wciąż mia ła na so bie za dużo ubrań, a ja chcia łem zo ba czyćjej pięk ne cyc ki, wy ca ło wać ją całą, spra wić, by do szła i pie przyć ją bez za ha mo wań.Zła pa łem za brzeg jej ko szul ki i po cią gną łem ją do góry, pod czas gdy ona pod nio sła ręce nadgło wę, po zwa la jąc mi ją zdjąć.Mia ła na so bie la wen do wy sta nik z ko ron ki, któ re go ni g dy wcze śniej nie wi dzia łem.Po do ba ło mi się, że wciąż było w niej tyle rze czy do od kry cia.To była ład na, ko bie ca rzecz, ale chcia łem, żeby znik nę ła.Się gną łem za jej ple cy i od pią łem sta nik, któ rypo chwi li opadł z jej ra mion, a ja zdją łem go de li kat nie, na chy la jąc się i ca łu jąc jej peł ne war gi.Nie są dzi łem, że kie dy kol wiek znu dzi mi się ca ło wa nie jej ust.Te ci che, dy szą ce dzwię ki, ja kiewy da wa ła, to, jak jej dło nie bez u stan nie mnie przy cią ga ły, jak by chcia ła być jesz cze bli żej& Byłataka sek su al na i słod ka.Czu łem się jak w nie bie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •