[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam jest zawsze zimno, dopóki nie rozpalimy w piecu.Z pewnością byłoby mi zimno,gdybym nie okryła się elektrycznie ogrzewanym kocem. Jak reagowało twoje ciało tamtej nocy? Z początku było mi zimno, potem ogrzałam się.Kiedy Whitley mnie zbudził, w pokoju byłobardzo gorąco. Kiedy to było: w nocy, czy rano? Ach, to było w środku nocy, tak. Opowiedz mi o tym. Whitley mówił coś o kominie.Wydawało mu się, że zapalił się dach.Ale wiedziałam, że tonieprawda, gdyż nie było widać ani płomieni, ani blasku ognia.(Po raz pierwszy obudziłem ją, gdymnie samego wyrwało ze snu światło za oknami.Zanim zareagowała, światło zmieniło się w nikłyblask na podwórzu.) Gdyby dach naprawdę się palił, byłby cały rozświetlony blaskiem płomieni.Whitley widział ten blask, a ja nie. Czy powiedział ci o tym blasku, kiedy się obudził? Cóż, powiedział.nie pamiętam dokładnie, ale domyśliłam się, że widział płomienie albo ichblask.Nie, nie płomienie.Nie wiem, nie miało to dla mnie najmniejszego sensu. Czy to możliwe, że wcale nie otwierałaś oczu? Tak. Naprawdę? Naprawdę. A mimo to wspomniałaś coś na temat światła tamtej nocy. To wrażenie już minęło.Ale pamiętam, że była to niespokojna noc. Wiesz oczywiście, że jest tu z nami Budd.Chciałby zadać ci teraz kilka pytań. Proszę.Budd Hopkins: Czy tamtej nocy coś ci się śniło? Nie przypominam sobie.Budd Hopkins: Stwierdziłaś, że noc była niespokojna.Czy to z powodu koszmarów? Daj mi pomyśleć.Chyba dlatego, że przez większą część nocy nie było przy mnie Whitleya,który dokądś wyszedł.Wiesz, on czasami wychodzi w nocy.Idzie pracować albo tak po prostuwychodzi z łóżka. Dokąd poszedł tamtej nocy? Zszedł na dół. Czy czujesz, kiedy Whit wychodzi z łóżka? Tak.Czuję się wtedy samotna.Wolałabym, żeby tego nie robił. Czy wyszedł zaraz po tym, jak powiedział ci, że dach się pali?  Myślę, że już wcześniej go nie było.Wrócił dopiero po pewnym czasie.Całą noc coś robił. Z pewnością nie zaznałaś tej nocy zdrowego, głębokiego snu, prawda? Nie odpoczęłam zbytnio, ale nie wiem, co mi przeszkadzało. Czy słyszałaś głos syna? Tak! Słyszałaś go? O, tak.Brzmiał w nim strach, ogromny strach. Czy często zdarza mu się krzyczeć w nocy? Czasami śnią mu się koszmary.Ale tym razem był bardzo wystraszony.Pamiętam, żewyczułam w jego głosie wielkie przerażenie  chyba wystraszył się bardziej niż zwykle. Czy krzyczał głośno? O, tak.O, tak! To było bolesne.(Nikt inny nie pamiętał krzyków synka oprócz tego, gdy wołałmnie.) Czy gdyby nic nie zakłócało ci snu, mogłabyś nie usłyszeć tego krzyku? Na pewno nie! To prawda, że Whitley zazwyczaj budzi się pierwszy, ale ja wszystko słyszę. Więc nie spałaś zbyt mocno? Nie, słyszałam ten krzyk wyraznie. Wiem, że go słyszałaś, chciałbym się jednak dowiedzieć, czy. Nie, nie.Słyszałam na pewno.Musiałabym spać naprawdę kamiennym snem, by się nieobudzić.To był głośny krzyk. Czy zawierał jakieś słowa? Owszem, ale nie pamiętam ich.Był pełen strachu.Coś musiało go przerazić.Pomyślałam, żektoś zrobił mu krzywdę.To był zupełnie inny krzyk niż zwykle. Dlaczego nie poszłaś zobaczyć? Ponieważ Whitley był już w drodze na dół.Czułam się nieswojo.Chciałam również zejść dosyna, ale coś mi mówiło, że nie powinnam. Dlaczego nie? Wydawało mi się, że Whitley.że chodziło o jego osobę.To on miał pójść. Whitley miał tam pójść? Tak.Ja też chciałam zejść, ale czułam, że nie powinnam. Musiało ci być ciężko. Owszem.Dręczyło mnie to, co się stało. Kiedy zorientowałaś się, co się wydarzyło? Nie pamiętam.Nie pamiętam. Co się stało? Pamiętam tylko, że Whitleya nie było przez dłuższy czas.Długo nie wracał.Czasami, kiedynaszego synka dręczą koszmary, schodzi na dół i śpi z nim.To samo dzieje się w naszymmieszkaniu w mieście.Pamiętam, że czułam się bardzo samotna i nawet złościłam się trochę.Byłam samotna i zagubiona.Czułam się nieswojo.On wciąż wychodził, wciąż wychodził.(Nigdynie spałem i nie śpię w pokoju syna.)Budd Hopkins: Czy wyszedł, gdy wasz synek płakał? Whitley wychodził.Ciągle dokądś wychodził.Budd Hopkins: Chciałbym, żebyś teraz zrobiła rzecz następującą: wyobraz sobie, że leżyszbardzo, bardzo wygodnie.Jesteś odprężona, tak jak wtedy w nocy.Chcę, żebyś skupiła się na tym,co widzisz, czujesz i słyszysz.Czy masz czucie w rękach i nogach? Odpręż się.  Nie jestem odprężona.Nie czuję się odprężona.Nie mogę się zrelaksować, jeżeli wtedyczułam się inaczej.Wokół działo się zbyt wiele.Budd Hopkins: Czy coś działo się w sypialni, czy może Jacques i Annie.? Nie, ich to nie dotyczyło.Coś stało się w naszym domu i chciałam się dowiedzieć, co.Wyglądało to, jakby.Coś się działo w domu, a ja chciałam się dowiedzieć, co! Wokół tyle siędziało, a ja nic z tego nie rozumiałam! Dlaczego nie wstałaś z łóżka, by się przekonać? Nie mogłam.Bałam się.Wydawało mi się, że nie powinnam tam iść.Nie powinnam.Czułamsię jak dziecko, któremu matka przykazała:  Masz tu zostać , a które umiera z ciekawości, ale nierusza się z miejsca, ponieważ tak mu polecono.(Ciekawe, że założyła, iż rozkazująca jej siła jestrodzaju żeńskiego.) Czy ktoś cię w ten sposób wyszkolił? No, cóż.Wszyscy jesteśmy w ten sposób wychowywani w dzieciństwie.Budd Hopkins: Kto ci nakazał zostać? Nikt mi nie nakazał! Po prostu musiałam zostać i koniec! Czy to Whitley tak ci powiedział? Nie.On po prostu wyszedł.Nie, to nie on. Nie uległaś pokusie, by zapalić światło? O, nie.Nie wolno mi było nic zobaczyć. Kto tak powiedział? Nikt.Po prostu wiedziałam, że tak ma być. Nie wolno ci było nic zobaczyć? Nie.Zdawałam sobie z tego sprawę i dlatego właśnie się martwiłam.Miałam nie ruszać się złóżka, a tam na dole mój synek krzyczał z przerażenia.Whitley powiedział, że dach się pali, a ja niemogłam nic zrobić.To tak jakby ktoś ci mówił: Słuchaj, za chwilę nasz samochód roztrzaska się oskałę, ale ty zachowaj spokój i nic nie rób! Dziwne polecenie. To nie było polecenie.Widzisz, sęk w tym, że to wcale nie było polecenie, z całą pewnościąnie było.Budd Hopkins: Anno, czy możesz coś dla mnie zrobić? Chcę, żebyś nie otwierając oczurozluzniła się, odprężyła. Nie mogę się odprężyć..na tyle, na ile to możliwe.Chcę, żebyś przeżyła teraz krótki sen, fantazję na temat tamtychwydarzeń.Zgoda? W porządku. W jakimś stopniu dotyczy to też Whitleya i waszego syna. Ale mnie nie! Dobrze, dobrze, to będzie tylko sen.Powiedz nam, co pamiętasz. Przyszli po Whitleya.Whitley musi iść z nimi. Proszę? Przyszli po Whitleya i musi z nimi pójść.Ja mam tu zostać. Kto przyszedł? Nikt znajomy.Po prostu mam przeczucie, że on musi pójść.To uczucie podobne do tego, gdyktoś wyrusza na wojnę.Jedni idą, drudzy zostają. Czekaj, wygląda na to, że zmieniłaś zdanie.Wcześniej tego samego wieczoru, kiedy wydawałoci się, że Whitley wychodzi, powiedziałaś, że często schodzi na dół, by pisać.  Ale nie w naszym domku.Tutaj pisze na górze, choć rzadko, bo, żeby cokolwiek widzieć,musiałby zapalić górną lampę.Miałam na myśli nasze mieszkanie w mieście  tam rzeczywiściewstaje w nocy.Przekonałam się, że w nocy robi wiele rzeczy.Nie zawsze się budzę, czasami tylkoto wyczuwam. Mówisz, że zdarza się to tylko w mieście? Tak. Więc to, że wstał tamtej nocy. Tak, to było rzeczywiście coś niezwykłego.Zwykle śpi spokojnie, naprawdę.Myślę, że lepiejtam wypoczywa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •