[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oprowadziła go po pracowni, pokazując niektóreprace Bianki, a potem poznała z gospodynią, którazaproponowała mu wino i przekąski.Wesoła Włosz-ka była w stanie rozluznić każdego.Następny pojawił się Eddie Frutt, hałaśliwy i niecorubaszny, świeżo ogolony i ostrzyżony, a do tegoobładowany prezentami: owocami, winem, kwiata-mi i pudłem ciastek. Ach! Co się stało z twoimi pięknymi rudymilokami?  wykrzyknęła Bianca. Zostało ci nie więcejwłosów niż wujkowi Alfredowi.Wyglądasz jak pie-sek chihuahua!Nie przejmując się tym powitaniem, Eddie złożyłupominki w ręce Lary i wziął roześmiana Rosę naręce. Przynajmniej mała nie będzie miała za co mnieszarpać  powiedział, a Bianca pocałowała go.Lara przedstawiła sobie gości, którzy w chwilępotem już rozmawiali o zmianie nazwy sklepu Ed-diego na bardziej chwytliwą, projektowaniu stronyinternetowej z widokami Himalajów w tle i pod-niesieniu cen na buty do wspinaczki, co powinnow sumie dać krociowe zyski. W ogniu namiętności 209 Już znalezli wspólny mianownik  pieniądze szepnęła Lara Biance, która wyglądała raczej nazdenerwowaną, mimo pozorów wesołości.Lara uścisnęła ją i zapewniła, że wszystko będziedobrze, choć sama w to nie wierzyła.Jeżeli dla kogośta kolacja może być miła, to chyba tylko dla Eddiegoi Bianki.Ktoś zapukał do drzwi. To do mnie. Krew odpłynęła jej z twarzy.Na progu stał Daniel.Od razu chciała mu wyjaśnić,że kolacja nie była jej pomysłem, ale jakoś nie chciałojej to przejść przez gardło.Był oszałamiająco przystoj-ny i wcale nie wystrojony  w wytartych dżinsachi szarym swetrze na niebieskiej koszuli, wyglądałbosko.Kiedy spojrzała mu w oczy, poczuła takątęsknotę, że niemal straciła poczucie rzeczywistości.Mógł nią pokierować jednym skinieniem.Więc nie patrz mu w oczy, idiotko.Utkwiła wzrokw okolicach jego pasa.Przyniósł kwiaty, wino i deser piękne frezje i żółte róże, po butelce białego i czer-wonego wina oraz pudło ciastek, które, obwiązanesznurkiem, zwisało z jego palca. Daniel Savage!  Bianca pojawiła się w drzwiachkuchni. Pronto! Tyle o tobie słyszałam, że właściwiejuż mogę zaliczyć cię do przyjaciół.Wejdz, proszę.Jemy prosciutto i planujemy przejęcie sklepów naAvenue B. To była Bianca  wyjaśniła Lara. Zorientowałem się.Jest jedyna w swoim ro-dzaju.Lara czuła się niezręcznie. 210 Carrie Alexander Wejdziesz?  zapytała Lara, po czym spłonęłarumieńcem. Oczywiście.Spojrzał prosto na nią.Nie była do końca pewna, co chciał przez topowiedzieć.Czy tylko jej się wydawało, czy też jegooczy były gorące jak stopiony ołów? Nie, to niepomyłka.Takie właśnie były. Nigdy nie opuszczam dobrej zabawy, poza wczo-rajszą nocą. Lara wzięła od niego ciastka i kwiaty,mrucząc jakieś podziękowanie. Taka mi się bardziejpodobasz  powiedział, przyglądając się prostej bluzce,długiej czerwonej spódnicy i haftowanym chińskimpantoflom pożyczonym od Bianki.Dotknęła swojego gorącego policzka. Umierająca ze wstydu? Laro, kochanie, nie masz się czego wstydzić. Choćjego głos miał ją uspokoić, jego brzmienie podnieciło jąjak dotyk jego język na skórze. Każdego innego dniawziąłbym cię na tylnym siedzeniu tej taksówki.Spojrzała na niego spod rzęs.Odważył się mrugnąćdo niej szelmowsko. Obiecanki cacanki  rzuciła, kiedy doszedł ichkilkakrotnie powtórzony dzwięk dzwonka.To nie mógł być ojciec.Nie grzeszył cierpliwością,ale był leniwy.Siadał i czekał, aż wszystko zostaniemu podane.Otworzyła zasuwę, a Shelly dosłowniewpadła do środka, trzymając swojego towarzyszapod rękę. Co za okolica! Boże! Myślałam, że przed samymdomem nas okradną. W ogniu namiętności 211Lara spojrzała na Kensingtona Webba. Nas?  powtórzyła. Przyprowadziłaś własnegogościa? Owszem, a czemu nie?  Shelly rozpięła płaszcz. Nie chciałam być piątym kołem u wozu. Bianca ci nie powiedziała.?Shelly przechyliła głowę.Wymykające się z kokakosmyki włosów podkreślały owal jej twarzy i dłu-gość szyi.Miała na sobie różową sukienkę i perłyi wyglądała na niewinną dwudziestolatkę. Czego mi nie powiedziała?Kensington czuł się jak u siebie.Wyjął z kieszenichustkę i zaczął otrzepywać z kurzu swój kosztownypłaszcz.Lara poczuła za sobą ciepło ciała Daniela.Jakdobrze, pomyślała.Gdyby zemdlała, wpadłaby prostow jego ramiona. Chyba coś nam nie wyszło. Przerzuciła kwiatyi ciastka do jednej ręki, by drugą ująć okrycia gości. Zapraszam. Chyba nie było wyjścia z tej sytuacji. Tędy.Poprowadziła ich do pomieszczenia spełniającegorolę salonu. Moja siostra, Shelly Robinson  przedstawiła jązebranym.Shelly skinęła mężczyznom głową. AtoDaniel Savage i Kensington Webb. Lara miałanadzieję, że przedstawienie ich razem mogło nachwilę zmylić męża Shelly. Porozmawiajcie sobie, jamuszę zająć się kwiatami.Bianca poszła za nią do kuchni i zebrała płaszcze,która Lara rzuciła na krzesło. 212 Carrie Alexander Wyglądasz jak upiór.Co ci powiedział Daniel? Nic.To znaczy zachował się jak nie całkiemdoskonały gentleman, właśnie tak, jak lubię.Lara drżącymi rękami rozpakowała kwiaty i wsta-wiła je do wazonu. Więc dlaczego masz taką dziwną minę? Cóż, mamy w salonie parę małżeńską, której sięnie układa, oraz faceta, który wykorzysta każdąszansę, by ich jeszcze bardziej poróżnić, jeżeli dziękitemu uda mu się uścisnąć dłoń mojego ojca.Orazkochanka, który utrzymuje, że jest zakochany. Nie irytuj się tak  wtrąciła Bianca. I, i czekamy na wspaniałego artystę, któryprawdopodobnie się tu w ogóle nie pojawi, chyba żematka przyciągnie go siłą. Lara rozejrzała się pokuchni. Gdzie Daniel postawił te butelki? Chybabędziemy potrzebować morza alkoholu. Wszystko z tobą w porządku?  Bianca klepnęłają w plecy, jak gdyby miała czkawkę. Nie będzie takzle.Zobaczymy pod koniec wieczoru.Lepiej, bywszystko stało się jasne.Szczerze mówiąc, sama na toczekam. Zawsze podejrzewałam, że masz skłonności dosadomasochizmu. Spójrz na nich.Na razie niezle idzie. Biancawskazała ręką gości.Lara zasłoniła oczy. To będzie tragedia.Sama zobaczysz. W takim razie najpierw podamy nadziewanąostrą paprykę.Wtedy wszyscy będą mieli łzyw oczach i będzie im ciekło z nosa. W ogniu namiętności 213Lara rzuciła okiem na gości.Eddie nadawał tonrozmowie.Kensington był uprzedzająco grzeczny,Shelly  otoczona przystojnymi mężczyznami  poprostu jaśniała, Mike był wyraznie spięty i starał sięzrozumieć, o co chodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •