[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli pytasz o ubiegły wieczór, spacerowałam z douardem, przecież wiesz.- Ty zaś doskonale wiesz, że właśnie to mnie niepokoi.Zamartwiałam się o ciebie.Zniknęłaś nawiele godzin.Zrobiło się ciemno.Panicznie się bałam, czy coś się nie stało.Coś rzeczywiście się stało i było przecudowne.Szkoda, że douard nie będzie mógł usłyszeć,jak dzielę się tym z siostrą.- Och, nie bądzże niemądra, Edmo.Nic złego się nie wydarzyło.Byłam z nim i.- W tym rzecz.Co pomyślą mieszkańcy Lorient? Moja siostra włóczy się z żonatym mężczyzną,robiąc Bóg jeden wie co.- Daruj, ale mieszkańcy Lorient nie znają mnie ani nie mają pojęcia, że douard jest żonaty.Zresztą od kiedy to się dla ciebie liczy? Jeśli dobrze sobie przypominam pewną rozmowę w czasiespaceru nad Sekwaną, sama radziłaś, bym związała się z nim, nie zważając na oburzenie cnotek.Czyż-byś nie mówiła szczerze?RLT Jakbym ją spoliczkowała.Otwiera usta.Zamyka je, nic nie mówiąc.Czuję przebłysk uczuciadziwnie przypominającego niechęć.- Odpowiedz, Edmo, po co zachęcałaś, bym szukała rozkoszy, skoro nie mówiłaś z przekona-niem?Na jej twarzy pojawia się zdumienie.- Więc tego wczoraj szukałaś? Rozkoszy?- %7łebyś wiedziała! - wyrzucam z siebie.Słowa dzwięczą w lodowatej przestrzeni między nami.Przymyka powieki.Przez chwilę wydaje mi się, że zemdleje.Kiedy jednak otwiera oczy, widzęw nich nieskrywane obrzydzenie.- Jak mogłaś, Berthe? To wprawdzie nie jest Paryż, ale nie zapominaj, że muszę tu mieszkać.- Skąd ta nagła przemiana, Edmo? Po co zachęcałaś, bym wyznała douardowi, co czuję, skoroteraz się gorszysz?! - wrzeszczę.Nie panuję nad głosem.To nie moja siostra tam siedzi.To jakaś obca kobieta.Moja siostra jest pełna ciepła, wyrozu-miała, zawsze mnie akceptuje.Nic mnie nie łączy z tą hipokrytka z obrączką na palcu.Nie chcę jejznać.- Drażniłaś się ze mną, wodziłaś na pokuszenie, bo sądziłaś, że zabraknie mi odwagi, by szukaćszczęścia, którym ty cieszysz się z Adolphe'em? Nie chcesz, bym go doświadczyła?Kątem oka zauważam ruch za drzwiami.Dominique kuli się, przyglądając się nam z ukosa.- Nie przejmuj się, Dominique - uspokaja Edma.- Wszystko jest w porządku.Czekam, aż służąca zniknie.- Nie, nic nie jest w porządku.Wyjadę jeszcze dziś, przedpołudniowym pociągiem.- Berthe.Ale ja już odwróciłam się plecami.*Jeśli się pospieszę, złapię pociąg o jedenastej do Paryża.Ależ douard się zdziwi na mój wi-dok!Nie udzwignę kufra, więc staram się załadować jak najwięcej do walizki.Aapię obraz i pieszoruszam na dworzec.Edma próbuje mnie zatrzymać, ale całuję ją i mówię:- Tak będzie lepiej.Teraz nie powinnaś się denerwować.Pózniej przyślę po rzeczy.Przestaje nalegać.Na nasze stosunki padł cień.Przykro mi, że rozstajemy się bez zwykłej ser-deczności, ale nie pozwolę, by mnie osądzała.Właściwie powinnam była się tego spodziewać.Edma togrzeczna córeczka, która zawsze robi, czego się od niej oczekuje, i tylko mnie zachęca, bym poszłatam, gdzie sama się nie odważy.A ja zawsze dawałam się namówić, bo.cóż, ja nie byłam grzecznącóreczką.RLT Podczas krótkiej wędrówki do dworca rozwiewa się smutek i rozżalenie po kłótni z Edmą.Sku-piam się na tym, co powiem douardowi.A powiem, że go kocham.%7łe to, co wczoraj nas połączyło,było najcudowniejszym darem losu.%7łe nigdy nie chcę się z nim rozstawać.Wchodzę na stację, czując w brzuchu przyjemne łaskotanie na wspomnienie jego pocałunku.Je-stem przekonana, że zobaczę go na peronie, jakby tam na mnie czekał.Ale douarda nie ma.Pewnie dojada śniadanie i wkrótce się pojawi.Kupuję bilet i siadam na ławce.Czekam.Bileter rozmawia z kimś w środku.To nie jest głos douarda.Od razu bym go rozpoznała.Wiatr podrywa z ziemi jakąś kartkę.Papier przefruwa nad torami i ląduje w pobliskich krzakach.Słońce pnie się coraz wyżej po błękitnym niebie.Wreszcie odległy turkot pociągu ogłasza na-dejście jedenastej.douarda wciąż ani śladu.Kiedy pociąg z piskiem hamuje na stacji, wślizguję się do poczekalni i podchodzę do kasy.- Przepraszam - zwracam się do biletera.- Czy to jedyny dzisiaj pociąg do Paryża?- To ostatni dzisiaj, mademoiselle.Wcześniejszy odjechał o szóstej rano.Krew krzepnie mi w żyłach.- Czy porannym pociągiem odjechał pewien dżentelmen?- Oui, mademoiselle.- Proszę wsiadać! - dobiega wołanie konduktora.Przytłoczona wracam na peron i samotnie wsiadam do pociągu.RLT Rozdział 17Co okropniejsze: pragnąć i nie posiadać, czy posiadać, a nie pragnąć?W.B [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl