[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci ludzie znali mnie i ufali memu słowu.Opuszczą niewątpliwie zakłady, zanimspadnie włos z ich głowy; będę miał dość czasu na spowodowanie wybuchu.Za żadną cenętam nie powrócą wiedząc, że eksplozja jest nieunikniona.Odczekaliśmy tydzień.Nie nudziłem się, gdyż przez cały czas pisałem.W ciągu pierw-szych trzech dni opracowywałem dziennik przerabiając go na niniejsze opowiadanie; pozo-stało zaledwie dopisać dwa trzy rozdziały dla zamknięcia całości.Resztę dni spędziłem napisaniu listów do żony.Przyzwyczaiłem się pisywać codziennie do Sandy, gdyśmy bywali rozłączeni; teraz czy-niłem to samo, aczkolwiek nie miałem pojęcia, co mam uczynić z napisanymi listami.Leczlisty skracały mi czas czyniąc go znośniejszym.Wydawało mi się, że pisząc rozmawiam z Sandy. O, Sandy! Gdybyś była tu wraz z Hallo-Centralą zamiast waszych fotografij, jakby nam było dobrze! I marzyłem, ze moje maleń-stwo coś mi bełkoce w odpowiedzi wpakowawszy rączyny do buzi, leżąc na wznak na kola-nach matki.Miałem, oczywiście, szpiegów, którzy co noc dostarczali mi wiadomości.Z każdym ichraportem widziało się coraz wyrazniej, że sprawa wygląda poważnie.Wojska gromadziły się.Wszystkimi drogami i ścieżkami Anglii kłusowali rycerze w towarzystwie duchowieństwabłogosławiącego ten swoisty krzyżowy pochód w obronie kościoła.Cała szlachta i arystokra-cja  więksi i pomniejsi  zdążali w tymże kierunku.Słowem, wszystko odbywało się tak, jaknależało przewidywać.Tylko osadziwszy, jak należało, tych panów mogliśmy się spodziewać, że lud wystąpi iupomni się o swoje prawo do republiki.Ach, jakimżeż byłem osłem.Już ku końcowi tygodnia uświadomiłem sobie, że ludowamasa podniosła głowę i witała republikę tylko przez jeden dzień, a pózniej wszystko się skoń-czyło.Kościół, arystokracja i szlachta ściągnęli brwi.Tego starczyło, by lud stał się z po-wrotem stadem owiec!!! Od tego momentu też owce poczęły zbierać się w stada, to znaczy wwojska, i nastawiać swych bezwartościowych karków i wartościowej wełny za  dobrą spra-wę.O, tak: nawet ci, którzy do niedawna byli niewolnikami, szli umierać za  dobrą sprawę ,wychwalali ją, modlili się za nią, z uczuciem siąpali nosami i ślinili się, jak i całe prostactwo.Trzeba dopiero wyobrazić sobie te ludzkie odpadki, by zrozumieć ich ubóstwo myśli.Teraz już wszyscy krzyczeli  precz z republiką , a nie były to poszczególne głosy.CałaAnglia wyruszyła przeciw nam! Doprawdy, to już przekraczało moje przewidywania.W ścisłym i stałym kontakcie miałem możność obserwowania moich 52 chłopaczków.Ob-serwowałem ich twarze, ich poruszanie się, ich nieświadome gesty.Wszystko razem składałosię na wymowę - wymowę, która może mimo woli nas zdradzić, gdy najbardziej ukrywamyswe najtajniejsze myśli.Znałem tę myśl panującą coraz wszechwładniej nad ich mózgami isercami: Cała Anglia przeciwko nam!95 Z coraz większą uwagą wsłuchiwali się w te słowa, wchodzili w ich treść, z każdym po-wtórzeniem coraz ostrzej realizowali je w swej wyobrazni, tak iż w końcu opanowały nawetich sny.W niespokojnych snach straszliwe duchy krążyły nad nimi jęcząc w uszy:  Cała An-glia.Cała Anglia! Wiedziałem, co z tego wyniknie, zgadywałem, iż wewnętrzny głos doj-dzie do takiego natężenia, iż przedrze się na zewnątrz.A więc  musiałem się przygotować doodpowiedzi  odpowiedzi zimnej i przemyślanej.Przewidziałem trafnie, ta chwila przyszła.Musieli się wypowiedzieć.Biedaczyska! Bylitak bladzi, zmaltretowani.Z początku ich przedstawiciel zaledwie odnajdywał słowa z trudemopanowując głos.Wreszcie zebrał się w sobie i oto, co powiedział w swej nowej angielsz-czyznie, której nauczył się w naszych szkołach: Spróbowaliśmy zapomnieć, żeśmy dziećmi Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •