[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrzała w niejkrew, dłonie zaciskały się bezwiednie.Ledwie się pohamowała, by nie doskoczyć do nich inie zrobić awantury.Najchętniej wydrapałaby oczy tej podłej suce, a Duncanowi wyrwała zpiersi jego nikczemne, zdradliwe serce.Nie zrobiła tego tylko dlatego, że nie pozwoliła jej nato duma i zraniona miłość własna.Pomyślała sobie, że prędzej ją piekło pochłonie, niż pokażetemu łajdakowi, jak bardzo ją zranił.Zacisnęła zęby i spokojnie, jak gdyby absolutnie nic sięnie stało, podeszła do bezwstydnych zdrajców.- Cudowny poranek - zaczęła, nie wytrzymała jednak i dokończyła podniesionymgłosem: - prawda, ty gnoju?- Cat! - uśmiech, którym chciał ją powitać, natychmiast zniknął z jego twarzy. - Co ty sobie w ogóle wyobrażasz! Myślisz, że kim ty jesteś? - natarła na niego,zapominając o dumie i godności.Oskarżycielsko wymierzyła palec w jego stronę, a potem zcałej siły dzgnęła go w pierś.- Myślisz, że możesz tak po prostu wyskoczyć z mojego łóżkaprosto w ramiona jakiejś.- Matki - powiedział szybko, przerażony, że za chwilę padną słowa, których wszyscybędą żałować.Chwycił Cat za ramię i ścisnął z całej siły.Oprzytomniała na tyle, byzrozumieć, co do niej mówił.- I to nie jakiejś matki, tylko mojej matki! - powtórzył znaciskiem.- Mamo, to jest właśnie panna Farell, o której ci opowiadałem.Najwyrazniej nie zdążyłeś powiedzieć mi najważniejszego, pomyślała Serena Blade,szczerze ubawiona sytuacją.Uśmiechnęła się przyjaznie do osłupiałej Cat i wyciągnęła rękęna powitanie.- Bardzo mi miło.I dziękuję za swoisty komplement.Cat podała jej dłoń, ale myślałatylko o tym, żeby natychmiast zapaść się pod ziemię albo wyskoczyć za burtę.- Najmocniej panią przepraszam, pani Blade.Jest mi naprawdę przykro - powiedziałatonem małej, speszonej dziewczynki.- Niech pani nie przeprasza - Serena położyła dłoń na jej ramieniu - bo zepsuje panicały efekt - dodała i roześmiała się lekko.Jej reakcja pomogła Cat odzyskać nieco pewności siebie.Spojrzała odważnie namatkę Duncana i pomyślała sobie, że chyba śni jakiś idiotyczny sen.Wydawało jej siębowiem prawie niemożliwe, żeby ta urocza, piękna kobieta mogła być matką dorosłegomężczyzny.Jej niezwykłe fiołkowe oczy lśniły młodzieńczym blaskiem, twarz była gładka ijasna jak u młodej dziewczyny.Miała smukłą sylwetkę i gęste blond włosy bez jednegopasemka siwizny.No cóż, pomyślała zdruzgotana.Widocznie czas jest dużo łaskawszy dla bogatychkobiet.- To była naprawdę głupia pomyłka - próbowała się jakoś wytłumaczyć.-Wszystkiemu winna pani uroda - dodała z nieznacznym uśmiechem.Wciąż czuła się za-żenowana, więc żeby to ukryć i dodać sobie animuszu, wcisnęła ręce w kieszenieworkowatych dżinsów.- Nie ma o czym mówić.Zresztą pani też mi się podoba, i to nie tylko ze względu naoryginalną urodę - zrewanżowała jej się Serena.- Trochę zaskoczyliśmy wszystkich tąwizytą.Nawet Duncan nie wiedział, że razem z jego ojcem zaplanowaliśmy spotkanie nastatku.Mamy zamiar wyruszyć stąd do Vegas - wyjaśniała cierpliwie. - To jeszcze nie wszystko - wtrącił Duncan, który uznał, że powinien wreszcie cośpowiedzieć.- Moi dziadkowie też tu przyjechali i mają zamiar płynąć z nami do NowegoOrleanu - oznajmił.No to świetnie, tego tylko mi brakowało, pomyślała Cat.Czuła się coraz bardziejnieszczęśliwa.Wyglądało na to, że trzeba zapomnieć o miłosnych igraszkach z Duncanem.Nie wtedy, gdy za drzwiami sypialni kłębi się tłum MacGregorów.Poczuła się bardzo rozczarowana i skorzystała z pierwszej lepszej wymówki, żebyzniknąć.- Przepraszam, ale muszę już iść.Miałam właśnie zamiar trochę popracować -skłamała gładko i odwróciła się, żeby ruszyć w swoją stronę.Zaraz jednak znów zamarła zwrażenia, oto bowiem prosto w ich stronę zmierzał powalająco przystojny mężczyzna wśrednim wieku, uśmiechając się na powitanie.Niech skonam! Prawdziwy amant filmowy, istny pożeracz niewieścich serc,pomyślała, patrząc z niekłamanym zachwytem na zgrabną sylwetkę i gęstą czuprynęciemnych włosów, przetykanych dostojną siwizną.- Jesteś wreszcie, mój drogi.- Serena wyciągnęła rękę w kierunku mężczyzny.-Musisz koniecznie kogoś poznać.To jest pani Cat Farell, bardzo utalentowana piosenkarka.Ato Justin Blade, mój ukochany mąż - dokonała z wdziękiem prezentacji.A więc to jest ojciec Duncana.No tak, Cat westchnęła w duchu, wiadomo już, po kimjej kochanek odziedziczył męską urodę.Wyciągnęła rękę, którą starszy pan uścisnął,kłaniając się przy tym szarmancko.- Bardzo mi miło - powiedział głosem ciepłym i głębokim.- Obaj moi synowiewyrażają się bardzo pochlebnie o pani talencie.Mam nadzieję, że znajdzie pani czas, żebywystąpić w naszym kasynie w Las Vegas.Słysząc tę propozycję, wypowiedzianą jakby mimochodem, Cat o mało nie krzyknęłaz radości.Miała ochotę rzucić się ojcu Duncana na szyję albo przynajmniej odtańczyć przednim triumfalny taniec.- Z największą przyjemnością - uśmiechnęła się przyjaznie.- Jednak teraz naprawdęmuszę państwa przeprosić.Na pewno jeszcze spotkamy się przed państwa wyjazdem.- Mamy taką nadzieję - powiedziała Serena półgłosem, patrząc w ślad za Cat, po czymskierowała pytający wzrok na Duncana.- I co? - Uniosła brew, tak samo, jak robił to jej syn.- I nic.Proponuję, żebyśmy weszli do środka, bo za chwilę wyparujemy na tym upale.- Duncan udał, że nie rozumie, o co chodzi matce.- Chcę zobaczyć, czy dziadkowie mają wszystko, czego im trzeba.Potem chciałbym przejrzeć z ojcem rachunki i papiery.- WziąłSerenę pod rękę i poprowadził w stronę wyjścia.- Bądz spokojna, mamo - szepnął.-Wszystko ci pózniej opowiem.Kostki lodu grzechotały przyjemnie w wysokiej, oszronionej szklance, z której Serenapopijała mrożoną herbatę.Siedziała właśnie z Justinem i Duncanem w biurze syna irozkoszowała się chłodem.Co jakiś czas uśmiechała się tajemniczo, słuchając relacji zostatnich tygodni rejsu.- Wrobił cię, synku - orzekła wreszcie.- Tak jak mnie parę ładnych lat temu.PostawiłCat na twojej drodze, tak jak kiedyś Justina na mojej.- Być może.I żeby było śmieszniej, mam zamiar osobiście mu za to podziękować.- Nie rób tego, synu! - Justin pokiwał palcem.- Chyba nie chcesz dawać musatysfakcji.Poczuje się tak pewny siebie, że potem nic już go nie powstrzyma.- Może masz rację - roześmiał się Duncan.- Ale sami przyznacie, że nasz rodzinnyswat ma doskonały gust.Dawno już przekroczył dziewięćdziesiątkę, a wciąż wie, co dobre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •