[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielokrotnie słyszał również zarzuty, że nie zważana głos sumienia.Jack czuł się teraz podle i wyrzucał sobie, że zwie-rzył się bratu jedynie po to, aby ten znalazł usprawiedliwienie dla jegopostępku. Powinienem najpierw wyznać jej prawdę  tłumaczył. O tytule? Tak.Musi też wiedzieć, że jestem zdecydowany ją poślubić, inie spocznę, dopóki nie uzyskam jej zgody.Niech wie, dlaczego tak mina niej zależy. Już się zdeklarowałeś. Colin zmarszczył brwi. Moimzdaniem to wystarczy.Powtórne oświadczyny utwierdzą ją w oporze,skoro wbiła sobie do ślicznej główki, że zostanie starą panną. Colinuśmiechnął się chytrze i dał bratu kuksańca. Przekonaj ją, człowieku!Spraw, żeby zapragnęła mieć cię za męża.Niech sama wpadnie na tenpomysł.Zmiało! Dasz sobie radę. Zamilkł na chwilę i dodał:  Pozatym może będzie dziecko. Ty diabelskie nasienie!  Jack spiorunował go wzrokiem.Jestem człowiekiem honoru. A jednak chętnie włożyłbyś jej łapy pod spódnicę. Nieprawda! Wyznam jej wszystko. I stracisz ją na zawsze  ostrzegł Colin, energicznie kiwającgłową. Wiesz co? Pojadę, lecz nie ulegnę dziś jej namowom.Tak,moim zdaniem to najlepsze wyjście.Jaki mężczyzna pogodzi się z tym,50RS że najdroższa ulega mu jedynie z ciekawości?  Dla podkreślenia tejmaksymy gwałtownie uniósł ramiona. Chcesz mieć Beth bez względu na okoliczności  odparł Colin,ledwie tłumiąc śmiech. Przyznaj się. I dostanę ją, ale nie dziś.W jednej sprawie przyznam ci rację.Jest za wcześnie, żeby powiedzieć jej o tytule.Poczekam z tydzień, ażbędzie gotowa.Już teraz darzy mnie chyba uczuciem mocniejszym niżzwykła sympatia. No, pewnie!  zawołał Colin. Jestem dobrej myśli.Zważtylko, po co zapragnęła się z tobą spotkać. Stanął przed lustrem,poprawił fular i uśmiechnął się do swego odbicia. Możesz jąprzywiezć do domu.Idę w miasto i zamierzam się zgrać.Narobię cidługów.Wrócę póznym wieczorem.Jack pokręcił głową. Nie musisz wychodzić.Tu jej nie zabiorę.Wystarczy długaprzejażdżka. Niezbyt to wygodne, ale rób, jak chcesz. Znawca się odezwał  mruknął Jack. Co ty wiesz opieszczotach w powozie? Na niewinnych panienkach też się nie znasz.Wyszedł, zostawiając uśmiechniętego Colina, który nadal stałprzed lustrem.Gdy powóz ruszył sprzed domu, zaczął padać śnieg.Z szarychchmur sypały się wolno ogromne płatki, które natychmiast topniały nabruku, ponieważ było dość ciepło.Zamiast białej pierzynkizapowiadało się paskudne błoto.Nieutwardzone drogi i pobocza51RS wkrótce rozmokną.Jack chciał przed nastaniem zimy ożenić się iwrócić do posiadłości.Czekali na niego słudzy i chłopi.Martwili sięzapewne, jak będzie wyglądać ich życie pod rządami nowego pana.Szybko dotarł na miejsce spotkania.Chez Arnaud okazał sięsklepem dość skromnym, jednym z wielu podobnych przy Elvin Street,odwiedzanym głównie przez mieszczan.Okna wystawowe ozdobionebyły pędami bluszczu i girlandami z ostrokrzewu o czerwonychjagodach.Wśród zieleni ułożono sprzedawane w sklepie towary:puszki z tytoniem, kolorowe zabawki, wełniane szale, rękawiczki, aprzede wszystkim kapelusze.Jack długo siedział w powozie, wyglądając przez okno.W końcudostrzegł Beth.Wyszła od modystki, niosąc niewielkie, pasiaste pudłona kapelusze.Natychmiast otworzył drzwi powozu i wysiadł, żeby jejpomóc.Dopiero gdy usadowili się wygodnie, zaciągnąwszy rolety wokienkach, zrzuciła obszerny kaptur i uśmiechnęła się do Jacka. Skąd wiedziałeś, że to ja, a nie panna sklepowa?  zapytała,chichocząc.Skąd wiedział? Dobre pytanie? W tej dzielnicy widziało się setkikobiet w szarych pelerynach. Wiem, jak chodzisz, jak trzymasz głowę, jak się poruszasz.Niemiałem wątpliwości, komu wychodzę naprzeciw. Aha.Zaraz usłyszę, że każdy mój gest to skończona do-skonałość  odparła rozbawiona, choć zarazem drżała z nie-cierpliwości.52RS  Owszem.Wyznam ci jednak, że powitałbym serdecznie każdąludzką istotę, która podeszłaby do mnie, bo długo na ciebie czekałem droczył się z nią. Jakieś trudności? Nie mogłaś się wyrwać? Ależ skąd  zapewniła. Uznałam tylko, że będziesz za mnąbardziej tęsknił, jeśli pozwolę sobie na małe spóznienie.Jack wybuchnął śmiechem i ucałował dłoń w cienkiej skórzanejrękawiczce. Wczoraj nie wydałem ci się dostatecznie stęskniony? Owszem, lecz po chwili opadły cię wątpliwości.Bałam sięnawet, że nie przyjedziesz na spotkanie.Gdzie ma się odbyć naszaschadzka?Jack polecił stangretowi jechać pustymi bocznymi ulicami, pókinie zarządzi inaczej.Objął Beth ramieniem i pocałował w czoło. Musimy porozmawiać. Oho, słyszę ton wahania w twoim głosie! Postanowiłeś, żemnie.nie oświecisz? Tak, chyba że obiecasz wkrótce zaprowadzić mnie do ołtarza.Musisz wyznać, że mnie kochasz  zaryzykował. Kocham cię  odparła dość obojętnie  lecz o ślubie nie mamowy.Jack westchnął.Kolejna batalia przegrana, jednak nie zamierzałsię poddać. Jak możesz twierdzić, że kochasz, odrzucając zarazem mojeoświadczyny?Spoważniała i przestała go kokietować.53RS  Jesteś cudowny, Jack.Nie znam milszego człowieka, ale już cimówiłam, że nie mogę wyjść za mąż.Powodów mam zbyt wiele, żebyje wyliczać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •