[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uprzedził, że przybywają, i poprosił o pewną przysługę.Casey zapomniała o wszystkich obawach, szczęśliwa, że znów jest wśród lu-dzi, którzy byli jej tak bliscy.Zrozumiała, że czuje się tu jak w domu.Rozdała jużswoje prezenty, a nauczycielka wraz z dziećmi omawiała, jaki będzie ich pierwszyprojekt.Dzieci popatrywały nieśmiało na Casey, gdy opuszczała szkołę na kółkach wtowarzystwie Raffy.Pełne szacunku spojrzenia uświadomiły jej, że ten superprzy-stojny mężczyzna jest dla nich królem.Ona zaś.Wraca do domu.- Co za ciężkie westchnienie - zauważył Raffa, gdy drzwi się za nimi za-mknęły.- Będzie mi ich bardzo brakowało.- Nie musisz wyjeżdżać.- Oboje wiemy, że muszę.- %7łycie mogłoby być czasem prostsze.- Nie ma łatwych odpowiedzi - rzekł Raffa, jakby czytał w jej myślach.- A to,co zamierzam zaproponować, nigdy nie było dla ciebie łatwe.Powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem.- %7łartujesz sobie ze mnie - wyjąkała na widok czarnego ogiera i jabłkowitegowałacha, na którym niedawno jechała.- Tak sądzisz?Znała to spojrzenie, choć z zupełnie innej sytuacji.Stali ukryci przed ludzkimwzrokiem, całkiem sami, bez ochroniarzy.- Nie, Raffa.- Odwróciła twarz, ale popchnął ją do najbliższej palmy.- Tak - rzekł gardłowo, przyciskając ją całym ciałem.- Nie.Muskał leciutkimi pocałunkami jej szyję, ucho, skronie, w końcu usta.Wie-SR działa, że powinna go powstrzymać, jak jednak oprzeć się temu, czego tak mocnosię pragnie?- Wybaczysz mi? - szepnął.- Czy ci wybaczę, że każesz mi tak bardzo siebie pragnąć? Nie.- Zostaniesz w A'Qabanie?- Szantaż?- Musisz zostać.- Niczego nie muszę.- Pozwól mi skończyć.Czuła żar jego ciała, który pozbawiał ją zdolności myślenia.- A'Qaban cię potrzebuje, mój naród cię potrzebuje, tutaj, na miejscu, a nie wjakimś biurze na końcu świata, skąd będziesz wysyłać bezosobowe instrukcje.Wi-działaś buzie tych dzieci, gdy wyszłaś z helikoptera?- To nie fair!- Trafiłem?- Bo grasz nieuczciwie.- Gram, żeby wygrać.- Nie wiem, jak mogłabym zostać.- Może wprowadzisz się do mnie?- Brakuje ci współlokatorki? - spytała złośliwie.- Nie.Brakuje mi żony.SR ROZDZIAA DZIEWITNASTY- %7łony? - Patrzyła przez moment na Raffę, po czym wybuchła śmiechem.Zawsze miał poczucie humoru, pomyślała, dzięki czemu umiał rozładować napię-cie.- Królowa Casey.Akurat coś takiego się zdarzy.- Co jest złego w twoim imieniu? - Nawet okiem nie mrugnął, zachowałśmiertelną powagę.- Oczywiście przyjęłabyś też imię w naszym języku.Sama byśje wybrała.Na przykład Atidża.- Czy to oznacza  uparta"? - spytała cierpko, przypomniawszy sobie, że Raffatak nazwał swój szal.- Dowiesz się pewnego dnia.jeśli okoliczności będą sprzyjające.- Nie wierzę, że chcesz dalej ciągnąć te fantazje.To ja żyję z głową w chmu-rach, a ty przecież jesteś realistą.Wzruszył ramionami i zmarszczył brwi, więc Casey pomyślała, że lepiejprzestanie, zanim zacznie w to wierzyć.- Jak długo mnie znasz? Tydzień?- A ile potrzeba czasu, żeby się zakochać, jak myślisz?- Aha, zakochać.- mruknęła.Oboje wiedzieli, że nie miała w tej kwestii żadnego doświadczenia.Jak Raffamógł tak lekko rozprawiać o miłości? Jakby omawiał z nią najnowsze statystyki.- Znam cię niezle z twoich dokumentów - oznajmił.- A przede wszystkimpoznałem cię bliżej w ciągu ostatnich kilku dni.Fakt, przyznała w duchu Casey.- Ale.- Zostałaś poddana różnym testom.- Być może.ale ja nie znam ciebie.- Co ci mówi serce, Casey?- Hm.- Jej serce nigdy nie było dobrym doradcą.SR - Co czułaś, gdy się okazało, że nie możesz polecieć do domu?Ulgę.- Niepokój.- To najbezpieczniejsza opcja.- Doprawdy? To do ciebie niepodobne.Jeśli ci się nie wiedzie, znajdujeszrozwiązanie.Nie siedzisz bezczynnie, czując.niepokój - rzekł z drwiną.- Niepokoję się, bo nie chcesz mi pozwolić wyjechać.- Spojrzała znacząco najego ramiona, oparte o pień palmy po obu stronach jej twarzy.- Nie sądzę - odparł miękko.- Raczej ci się to podoba.- Wcale nie.- Kłamała.Było jej szalenie przyjemnie.Chciała, żeby Raffa pragnął jej tak samo, jak ona jego.- Jak się czułaś, gdy cię tu przywiozłem?Uradowana.- Cieszyłam się, że dzieci dostaną kredki i zeszyty.- Teraz ci wierzę.- Odsunął się nieco.- Czy wzdychasz z rozczarowaniem?- Raczej z ulgą.- Musi uważać, by nie zdradzić swych uczuć.Przerażało ją to, że Raffa nawet jej nie dotknął, a jednak tkwiła przed nim,trzymana w szachu siłą jego woli.I chciała tu być, przyznała w duchu.Miała na-dzieję, że szejk ukarze ją pocałunkiem, a ona go za to skarci.- Nie zapomniałaś o czymś? - zawołał, gdy zebrała się do odejścia.- O czym?- Masz lekcję jazdy konnej.Albo możesz poczekać na mnie w helikopterze.Zacisnęła dłonie w pięści z bezsilną złością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    de("s/6.php") ?>