[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy powitaniu, całując go zniedziecięcą powagą, powiedziała:- A więc nie zostałeś w tym ciemnym pociągu, tato.I Daniel widział, że stopniowo przychodzi do siebie.Owego popołudnia, po ceremonii, zszedł do salonu, gdzie zwykł wraz z Mayą iDarbym wieść długie dyskusje o Kluczu.Były to ważne rozmowy, nie tylko dla nich trojga.Darby podał ich wspólne odkrycie do wiadomości publicznej i wiele uniwersytetów, a takżeośrodków religijnych z całego świata już przysłało im zaproszenia.Trwały też przygotowaniado wielkiej wyprawy badawczej, która miała wyjaśnić resztę zagadek Klucza, i choć pojawiłosię wielu sceptyków - nie tylko wśród ludzi wierzących - nie ulegało wątpliwości, żerewelacje Darby'ego wpłyną na coś więcej niż tylko opinię kilku bibliofilów.Darby'ego nie było jeszcze w salonie, lecz Maya czekała już, stojąc przy oknie zwidokiem na ciemniejący ogród.Miała na sobie dopasowaną czarną tunikę i wyglądałaprawie tak samo jak owego pierwszego dnia w domu Darby'ego.Z jedną różnicą.Daniel dostrzegł to w odbiciu w szybie okiennej.- Maya! Twoje oczy.!Skoczył ku niej, podczas gdy ona, wydając okrzyk strachu, obracała się błyskawiczniew jego kierunku.Twarz miała zaczerwienioną, a powieki - spuszczone.- Otworzyłaś oczy! Widziałem! - Łagodnie ujął ją pod brodę i przyjrzał się tej twardej,a zarazem słodkiej twarzy zastygłej teraz w wyrazie uporu.Gałki oczne drgały podpowiekami jak trzepoczące się w zamknięciu ptaki.Maya się odwróciła.- Twoje oczy.sąnormalne.Chciał dodać: „I piękne”, ale ona gwałtownie pokręciła głową.- Są straszne.Oślepłam, kiedy zobaczyłam tamto.- A jeśli to nieprawda? A jeśli po prostu w to uwierzyłaś? Mayu, może tak jest i wtwoim przypadku.- Kręciła głową coraz szybciej.- Spróbuj! Przecież widziałem, że jeotworzyłaś! Spróbuj jeszcze raz!- Boję się - szepnęła, a jej powieki uniosły się odrobinę, lecz tylko po to, by wypuścićdwie grube łzy.Daniel objął ją, czując, że cała dygoce.- Coś się we mnie zmienia! Nie wiem,co to znaczy, ale.Wcześniej wyczuwałam rzeczy pod ziemią! Wyczuwałam Miasto! Ateraz.wszystko się skomplikowało!Próbował ją uspokoić.Wiedział, że potrzebuje jedynie czasu.I wiedział też, że - jakmówił Darby - za ich życia nic się specjalnie nie zmieni.Musiało minąć kilka pokoleń.Tymczasem jednak.Może biedna, oślepła ze strachu dziewczyna mogłaby ujrzeć wreszcietrochę światła? Dlaczego nie?Uśmiechnął się i musnął jej powieki opuszkami palców.- Jeszcze nie są gotowe.Ale pewnego dnia zobaczysz, jak zmienia się moja twarz,gdy się uśmiecham.Choć zapewne nie ma co tak znowu tęsknić do tego widoku.Zaśmiała się słabo.- Przestań.Patrząc na nią, Daniel zastanawiał się, czy to, co się między nimi nawiązywało, możnabyło nazwać „miłością”.Jeszcze nie umiał odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale czułpotrzebę, by się o Mayę troszczyć.A troska stanowiła zawsze nieomylny sygnał, że „sztuka”powoli ustępuje miejsca „miłości”.- Przepraszam - odezwał się Darby od progu.- Jeśli przeszkadzam, to.Zapewnili go, że bynajmniej.Wszedł więc, trzymając w dłoniach Biblię, którą miał zesobą w czasie ceremonii.Daniela jednak, który zdążył go już trochę poznać, bardziejzainteresował wyraz jego twarzy.Ten błysk w oku mógł oznaczać tylko jedno.- Przyszła ci do głowy kolejna szalona myśl.- Też mi się tak zdaje - uśmiechnęła się Maya.- Może i tak.- przyznał Darby, drapiąc się po łysinie.- Ale najpierw chciałem wamprzekazać dwie wiadomości.Obie niespodziewane.Po pierwsze rodzina Meldonapoinformowała mnie przed chwilą, że.dostałem w spadku ten dom - rozłożył ręce.- Nigdybym nie przypuszczał.Biedny Rowen.No i chciałem wam powiedzieć, że mój dom jestwaszym domem.A nawet bardziej waszym niż moim, bo postanowiłem wrócić do Europy.Jestem człowiekiem Północy.Gdybym zamieszkał na Sentosie, moje cudownie postarzałe,męskie, biologiczne ciało niechybnie upodobniłoby się do waszych, obrzydliwiemłodzieńczych i androginicznych.- Mówił z niezwykłym ożywieniem, które wszakże, jakDaniel doskonale wiedział, nie miało wiele wspólnego z wieścią o spadku.- Wy jednakmożecie tu zostać, jeśli chcecie.A że dostaniemy też sporą sumkę za te wszystkie wykłady,na które nas zapraszają, chyba powinniście się zacząć uważać za ludzi bogatych.Sama myśl, że Yun mogłaby dorastać na Sentosie, wydawała się Danielowiniewiarygodna.Popatrzył na Mayę, która uśmiechała się drwiąco.- Hectorze, zdaje się, że zamierzałeś nam powiedzieć coś jeszcze.Darby poczerwieniał, jak dziecko szykujące świetny dowcip.- Cóż, rzeczywiście.Właśnie dostałem odpowiedź na pewien list, który wysłałem doNiemiec.Bardzo interesującą odpowiedź.Pamiętacie Shara, tego ucznia Mitsuko, od któregoEzra Obed dowiedział się o planie Katsury Kushiro? No więc Shar był przyjacielem Klausa.Bardzo bliskim przyjacielem.- Cóż za zbieg okoliczności - mruknął Daniel.- Albo i coś więcej - uśmiechnął się Darby.- Może Shar, między pocałunkami,powiedział Klausowi na przykład: „Wiesz, tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie, w WielkimPociągu do Hamburga dojdzie do niezwykle istotnego objawienia”.A Klaus, biedaczek,uwierzył mu na słowo i postanowił zostać bohaterem legendy.Daniel zastanawiał się przez chwilę nad tą zdumiewającą możliwością.- Sugerujesz, że.to wszystko było wymysłem Klausa?- Ale Hectorze - zaprotestowała Maya - przecież to, czego Daniel dowiedział się wpociągu, pozwoliło nam znaleźć i ocalić Klucz!- Maya ma słuszność - rzekł Daniel.- Gdybym nie zapamiętał, o który kabelchodziło.- A jeśli to kwestia kolejnych zbiegów okoliczności? - przerwał mu Darby.- Albonaszych pragnień, żeby rzeczywistość wyglądała tak, a nie inaczej? - Pomachał trzymaną wdłoni Biblią.- Albo.zwykłych fantazji?- Nie rozumiem - zmarszczyła brwi Maya.- Mieliście rację: przyszła mi do głowy następna szalona myśl na temat naszej Księgi -odłożył gruby tom na stolik i zaczął przechadzać się w tę i z powrotem po pokoju.-Przeczytałem na nowo wszystkie czternaście rozdziałów, zastanawiając się nieustannie, czymwłaściwie są.A raczej, czym były.Bo jeśli nie opisują rzeczywistego świata, co znaczą i poco zostały napisane?- Tłumaczyłeś nam, że to dzieło jakichś fanatyków, którzy mylnie sądzili, że tak jestnaprawdę - zauważyła Maya.- Może.- mruknął Darby.- Ale wpadłem na jeszcze inny pomysł.To na razie tylkoteoria, niepotwierdzona, jak wszystkie prawdziwe teorie tuż po wymyśleniu.- I jak wszystkie fałszywe - dorzucił Daniel.- A jednak - zaśmiał się Darby - ta wydaje się wystarczająco dziwna, żeby mogłaokazać się prawdziwa.Bo widzicie.Do tej pory sądziliśmy, że te teksty zostały napisane zpobudek religijnych albo naukowych.Nie wzięliśmy pod uwagę możliwości, że ktoś jezwyczajnie wymyślił.To znaczy, świadomie, specjalnie.Historycy twierdzą, że kiedyśistnieli poeci, którzy kłamali, żeby rozerwać czytelników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl