[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W żadnym razie nie chciał, by ktokolwieksądził, że zwrócił się do biskupa z prośbą o obronę swoich praw wobecrodu Steinfinna, ponieważ  tak, ponieważ znaczył mniej niż tamci.Na dobitkę biskup Torfinn zwracał baczną uwagę na nieposzlakowanytryb życia.A jeśli nawet wobec drugich Olaf zawsze twierdził, że to, cozaszło od lata między nim i Inguną, należy niejako uważać za małżeńskiepożycie, sam tego tak nie odczuwał.Nazajutrz rano siedział znowu w małej izbie i czekał.Zwano ją tak dlatego, że obok była druga, większa izba, rozmównica.Nie były jednakze sobą połączone, wszystkie bowiem pokoje w tym kamiennym budynkumiały tylko po jednych drzwiach wychodzących na dziedziniec.Olaf siedział już dłuższą chwilę, gdy wszedł młody, niski człowiek wjasnoszarym, prawie białym habicie mniszym, zamknął za sobą drzwi iszybko podszedł do Olafa.Chłopak podniósł się pospiesznie i przyklęknąłna jedno kolano: od razu zgadł, że to jest biskup Torfinn.Kiedy biskupwyciągnął do niego rękę, Olaf ucałował pokornie wielki kamień w jegopierścieniu. Witaj, Olafie synu Auduna.Przykro mi, że wczoraj musiałemwyjechać, właśnie gdy przybyłeś, lecz mam nadzieję, że moi ludziedobrze przyjęli gości.Nie, nie był młody, Olaf spostrzegł to teraz.Przerzedzony krąg włosówbłyszczał srebrzyście, a oblicze biskupa było pociągłe, poryte bruzdamii zszarzałe, niemal jak habit.Lecz był smukły i zdumiewająco zwinny wruchach, prawie tego wzrostu co Olaf.Niemożliwe było ocenić jego wiek.Uśmiechał się i wtedy nie wyglądał staro, płomyk jakiś błyskał wówczasw jego wielkich szarożółtych oczach, ale na bladych, wąskich wargachuśmiech ukazywał się tylko jak nikły cień.Olaf zdołał zaledwie wybąkać podziękowanie i stał stropiony ten gorliwy biskup wyglądał zupełnie inaczej, niż się spodziewał.Przypomniał sobie niewyraznie poprzedniego biskupa: był to człowiek,który głosem i postawą wypełniał całą izbę.Olaf wyczuł, że i ten, szczupłyi siwy, wypełnia izbę, tylko w odmienny sposób.Kiedy pan Torfinn usiadłi wskazał mu miejsce obok siebie, Olaf przysiadł nieśmiało opodal naławie. Możliwe, że będziesz musiał pozostać tutaj przez znaczną częśćzimy  zaczął biskup Torfinn. Pochodzisz, jak słyszę, z zatoki nadmorzem i wszyscy twoi krewni mieszkają w odległych stronach, prócz ludzi z Tveit w Soleyar.Minie więc dłuższy czas, nim otrzymamy od nichodpowiedz, jakie świadectwo mogą złożyć w twej sprawie.Nie wiesz, czyzrzekli się opieki nad tobą w sposób zgodny z prawem? Mój ojciec uczynił to, panie.Chyba on jeden mógł to rozstrzygnąć? Tak, tak.Ale musiał przecież napomknąć o tym swoim krewnym, aci powinni byli zgodzić się, aby zamiast nich Steinfinn mógł sobie rościćprawo do pieniędzy pupilarnych.Olaf milczał.Ta rzecz nie była wcale taka prosta  pojął to teraz.Steinfinn nie pobierał nigdy z jego włości żadnych pieniędzy, przynajmniejon o tym nie wiedział. Nic o tym nie wiem.Nie jestem obeznany z prawem; nikt mnie tegonie uczył  dodał przybity. Aha, tak też myślałem, ale kwestię opiekuństwa musimy wyjaśnić,Olafie.Po pierwsze ze względu na twój udział w sprawie o zabójstwo: czywybrałeś się ze Steinfinnem jako jego zięć, czy też tylko dlatego, że byłeśw jego służbie? Kolbein i jego ród uzyskali już list żelazny, ty jednak niejesteś w nim wymieniony.Pomówię o tej sprawie z wójtem, abyś mógłmieszkać w mieście bez przeszkód.Po wtóre chodzi o to, co Steinfinnpowiedział przed śmiercią: że życzy sobie tego małżeństwa z jego córką,jak twierdzi Arnvid.I czy wówczas on był twoim opiekunem, czy też cikrewni, którzy są nimi dzisiaj? Sądziłem  odparł Olaf i pokraśniał cały  że obecnie jestem jużdorosłym człowiekiem, skoro zaręczono mnie z nią w sposób zgodny zprawem i wziąłem ją jako żonę.Biskup potrząsnął głową: Czy myślisz, że wy, nieletnie dzieci, zdobyliście jakiekolwiek prawawskutek tego, że poszliście razem samowolnie do łoża, bez kościelnychzapowiedzi i zgody waszych krewnych? Wzięliście na siebie obowiązek,sami sądziliście, że to są wiążące zaślubiny, jesteście więc zmuszeni pod grozbą grzechu śmiertelnego żyć z sobą, póki was śmierć nie rozłączy,albo też żyć w celibacie, o ile nam się nie uda osiągnąć porozumieniamiędzy jej i twoimi opiekunami.W żadnym jednak wypadku nie zdobyłeśpełnoletności przez ten rodzaj małżeństwa i twoi orędownicy nie mogążądać posagu, zanim nie padniesz do nóg synom Torego i nie okupiszugody.A nie wygląda na to, aby po tym wszystkim dali Ingunie taki posag,jakiego człowiek twego stanu ma prawo domagać się od żony.Drogomoże cię kosztować ta zabawa, Olafie.Kościołowi musisz złożyć grzywnępokutną, bo zawarłeś ślub potajemnie, czego Kościół zabrania pod klątwąwszystkim swym dzieciom, jako że w sprawach małżeństwa należypostępować jawnie, uczciwie i z rozsądkiem.Inaczej wielu młokosówmogłoby zrobić tak jak ty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •