[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopcu wyrosłydwa przednie zęby.Nagle poczuł, jak wiele miesięcy stracił i jakaodpowiedzialność na nim spoczywa.Talon znajdował się teraz tylko podjego opieką.Kiedy silniki zaczęły warczeć, wyprostował się.Panel kontrolnyprzed Sorenem zapalił się, a reszta kabiny pogrążyła w ciemności. Trzymajcie się  wrzasnął Soren.Po zebranych w głównej kabinie przeszedł niespokojny szmer.Ariaprzecisnęła się do Perry ego przez drzwi i weszła do kabiny dokładniew chwili, kiedy maszyna mocnym szarpnięciem poderwała się do lotu.Perry złapał dziewczynę w pasie, chroniąc ją przed upadkiem.Pojazdruszył do przodu, przyciskając Arię do jego torsu.Objął ją obiema rękamii trzymał mocno, kiedy wylatywali poza obszar hangaru.Wlecieliw chmurę dymu, przez którą Perry nic nie widział, zauważył jednak, żeSoren pewnie nawiguje pojazdem na podstawie konsoli, którą ma przedsobą.Kilka sekund pózniej wlecieli w przejrzyste powietrze.Perryw zachwycie patrzył na ziemię, która uciekała pod nimi.Jego imiępochodziło od sokoła, lecz nigdy w życiu nie podejrzewał, że będzie latał.W pustynię nadal uderzały leje eteru, ale teraz było ich mniej.Bladeświatło świtu rozprzestrzeniało się po niebie, sprawiając, że błyski eteruzrobiły się delikatniejsze.Czuł, jak ciało Arii w jego objęciach sięrozluznia.Oparł brodę na czubku jej głowy, ciesząc się, że ma Arię przy sobie.Kiedy pojazd skierował się na południe, Perry zauważył flotę Hessa karawanę światła przemieszczającą się nad odległą doliną.Rozpoznałkształt ogromnej maszyny, którą widział wcześniej.Następnie zobaczyłReverie, które pochłaniał dym i ogień.Aria, wciąż w jego ramionach, przyglądała się temu bez słowa.Spojrzał na łuk jej ramienia i płaszczyznę policzka.Migotanie jej rzęs,kiedy mrugała.Jego serce wypełniło cierpienie.Jej.Jego.Dokładnierozumiał, co ona czuje.On też stracił swój dom. Jak znajdziesz chwilę, Ario, może powiesz mi, gdzie lecimy.Słysząc ton głosu Sorena, Perry zacisnął dłonie w pięści.Ariaodwróciła się i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.Bandaż na jejramieniu przesiąkł krwią.Potrzebowała pomocy medycznej, i to jaknajszybciej. Do Fal  odpowiedziała, właściwie nie sugerując,lecz stwierdzając, co uważał za słuszne.Miał gdzie ich wszystkichpomieścić.A po tym, co zobaczył, przeczuwał, że Osadnicy szybciejprzyzwyczają się do jaskini niż jego plemię.W ciemnej kabinie oczy Arii nagle pojaśniały. Skrzynie na tyłach są pełne zapasów.Jedzenia, broni, leków.Perry pokiwał głową.To była prosta decyzja.Oczywisty sojusz.Razem byli silniejsi.I tym razem, pomyślał, Osadnicy będą mile widziani.Perry zerknął na Sorena.Przynajmniej większość z nich. Skieruj się na południowy zachód  powiedziała Aria. Za tamtopasmo wzgórz.Soren dostosował ster i zwrócił pojazd w stronę Doliny Fal.Perryspojrzał w dół, nie mogąc się doczekać, kiedy Talon wróci do domu.Oczyjego bratanka sennie się przymykały.Obok niego Clara już spała.Aria wzięła Perry ego za rękę i poprowadziła go do wolnegosiedzenia pilota.Gdy usiadł, posadził ją sobie na kolanach.Usadowiła się,przytulając do niego, i oparła czoło o jego policzek.Przez chwilę Perrymiał wszystko, czego potrzebował. 42ARIA Chcesz, żebym się rozbił?  powiedział Soren, zerkając na nią zeswojego fotela.W świetle kontrolek jego rysy wydawały się ostrzejsze.Bardziej okrutne.Podobne do rysów ojca.Wzrok Sorena przeniósł się naPerry ego. Bo to jest ohydne.Ręka Arii pulsowała z bólu, a oczy piekły ją od dymu i zmęczenia.Chciała je zamknąć i odpłynąć w nieświadomość, ale niedługo mielidotrzeć do Fal.Musiała utrzymać koncentrację.Słyszała dobiegające z tyłu głosy.W drugiej kabinie siedział Caleb.Aria nie miała jeszcze nawet okazji z nim porozmawiać.Rune i Jupitertakże tam byli, tak jak dziesiątki innych ludzi.Wszyscy przestraszeni.Potrzebowali jej.Wyprowadziła ich z Reverie.Wiedziała, jakprzeżyć w świecie na zewnątrz.Potrzebowali jej wskazówek.Opiekowanie się nimi było teraz jej nowym obowiązkiem.Perry odgarnął jej włosy za ramię i szepnął: Odpocznij.Nie zwracaj na niego uwagi.Jego niski, niespieszny głos rozchodził się po niej, wywołując ciepłeuczucie w żołądku.Uniosła głowę.Perry patrzył na nią zatroskany.Dotknęła palcami jego miękkiego zarostu, a potem zagłębiła je w jegomiękkich włosach, chcąc poczuć wszystkie faktury ciała chłopaka. Jeśli coś ci się nie podoba, to patrz w inną stronę  odparła.Zobaczyła, jak na ustach Perry ego pojawia się lekki uśmiech, namoment zanim ich usta się spotkały.Ich pocałunek był delikatnyi niespieszny, i bardzo znaczący.Odkąd poznali się w lesie, wszystkorobili w pośpiechu.Kiedy byli u Fal.Kiedy spieszyli się do Reverie.Terazw końcu mieli chwilę dla siebie, gdy nie musieli się kryć ani spieszyć.Tylechciała mu powiedzieć.O tylu rzeczach powinien się dowiedzieć.Perry położył dłoń na jej biodrze w zdecydowanym geście.Czuła, żeich pocałunek staje się czymś więcej, bo jego usta coraz mocniejprzywierały do jej warg.Nagle między nimi zapłonął prawdziwy żar i Ariaz wysiłkiem odsunęła się od Perry ego.Gdy to zrobiła, z ust Perry ego wymknęło się delikatneprzekleństwo.Jego w połowie przymrużone powieki skrywałyrozproszony wzrok.Był tak samo owładnięty namiętnością jak ona. Wrócimy do tego, gdy będziemy sami  powiedziała Aria, nachyliwszy się nad jego uchem. Oby szybko  roześmiał się Perry.Ujął jej twarz w dłoniei przyciągnął ją do siebie tak blisko, że zetknęli się czołami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •