[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wirniki wyły, usiłując utrzymać maszynę w powietrzu.Za szybą kabiny kłębiły się tumanydymu, a gorące drobiny skalne bębniły o boki helikoptera jak grad.Wloty powietrza wciągałytę samą masę pyłów wulkanicznych, więc silniki krztusiły się coraz bardziej.Pilot jedną ręką zmagał się z drążkiem sterowym wystającym spomiędzy jego nóg, adrugą manipulował przełącznikami na desce rozdzielczej.Był jednym z nieprzyjaciół,najemnym komandosem, ale w tym momencie dzielili ten sam los, a perspektywy mielimarne.- Mamy przejebane! - wrzasnął pilot.- Nic nie mogę zrobić!Wyspa zmieniona w kawał roztrzaskanej skały zbliżała się coraz bardziej.Stary stożekwulkaniczny rozdzierały następne szczeliny.W najgłębszych rozpadlinach szalały płomienie.Woda morska wdzierała się w głąb wyspy i tryskała w górę parującymi gejzerami, gdylodowata woda zetknęła się ze stopioną skałą.Mieli pod sobą piekło na ziemi.Gray uznał, że jedyna nadzieja na ratunek to morze, choć zimna woda mogła ich zabićw ciągu kilku minut.Zajął puste miejsce drugiego pilota i przycisnął twarz do krzywiznyszyby.Rozglądał się po przybrzeżnych wodach wokół wyspy.Od fal odbijały się promieniesłońca, tworząc stanowczo zbyt pogodny obrazek, zupełnie oderwany od okoliczności.Alekolumna dymu i pary unoszących się nad wyspą rzucała głęboki cień na południe.Właśnie wtym cieniu Gray dostrzegł jasny przecinek na tle ciemnego morza.- Tam! - zawołał, wskazując w dół na prawo.- Na godzinie drugiej! Na południe odwyspy.Pilot obrócił ku niemu przysłoniętą hełmem trupio bladą twarz.( - Co.?( - Aódz.- Tomusiał być trawler kapitana Hulda.- Rozbij ten wiatrak jak najbliżej niej.Pilot przechyliłhelikopter i spojrzał w dół.- Widzę.Nie wiem, czy będę dość wysoko, żeby minąć wyspę, a co dopiero doleciećtak daleko.Mimo to pilot wiedział, że nie ma innego wyjścia.Manipulując drążkiem i dzwigniąskoku ogólnego, skierował maszynę na południe.Nawet tak delikatny manewr spowodowałnagłą utratę wysokości.Potężny helikopter, mając tylko jedną parę działających wirników,zaczął gwałtownie opadać.Cały świat pod nimi wypełniła wyspa.Aódz zniknęła za skalistymbrzegiem i Gray stracił ją z oczu. - Nie damy rady.- powiedział pilot, walcząc z drążkiem i dzwignią.Ze szczeliny przed nimi wysoko w niebo wystrzelił strumień wrzącej wody i pary.Helikopter wpadł w nią, a wszyscy na przerażający ułamek sekundy oślepli.Po chwiliwynurzyli się z mgły.Gdy z szyb zniknęły kropelki wody, zobaczyli zbliżający się z zawrotnąprędkością żłobiony łuk stożka wulkanicznego.Unosił się przed nimi jak skalna fala, blokującdrogę na otwarte morze.- Za mało mocy! - wrzasnął pilot, przekrzykując wizg wirników.( - Wyciśnij, ile sięda! - odkrzyknął Gray.( Ziemia była coraz bliżej.Gray dostrzegł rozrzucone ciała krów, którezginęły albo od temperatury erupcji, albo od toksycznych gazów, a może po prostu zabił jestrach.( Nagle wyspa zaczęła opadać.Aąka oddaliła się od nich.( Znowu się wznosimy.( Pilotteż to zobaczył.( - To nie ja! - Wskazał na wysokościomierz.- Ciągle spadamy!( Gray zbliżyłtwarz do okna i spojrzał w dół.Zrozumiał swoją pomyłkę.Helikopter się nie wznosił, toziemia się pod nimi zapadała.( Na jego oczach odłamał się kawał stożka, odcięty przez kipiącąszczelinę za nimi.wierć wyspy wolno przechyliła się i pogrążyła w morzu jak pijakzsuwający się z barowego stołka.( Zciana skały wulkanicznej przed nimi obniżyła się,pochyliła i runęła, otwierając drogę do morza.Ale niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło.( -Zabraknie wysokości! - krzyknął pilot.( Po łące pod nimi toczyły się i podskakiwały głazy.Jeden z ogromnych kamieni śmignął obok szyby kabiny.Pilot zaklął, szarpiąc maszyną, byuniknąć zderzenia.Pilot zaklął, szarpiąc maszyną, by uniknąć zderzenia.Wciąż jednak mknęli w kierunku brzegu stożka.Osuwał się za wolno.Pilot jęknął, zcałej siły zmagając się z drążkiem.Gray uruchomił system drugiego pilota.Nie potra łobsługiwać takiej maszyny, mógł jednak wspomóc pilota siłą.Pociągnął dzwignię skoku.Stawiała opór i miał wrażenie, jakby próbował unieść helikopter łomem.- Niedobrze! - wrzasnął pilot.- Trzymajcie się! Zaraz się roz.( I wtedy uderzyli.( Kołai płozy zahaczyły o krawędz stożka, odrywając się od korpusu helikoptera ze zgrzytemmetalu.Helikopter obrócił się nosem w dół.Kiedy uwolnił się od tonącej wyspy, Gray zobaczył przez przednią szybę ciemną tońmorza.Helikopter poleciał jeszcze dalej, przewracając się na bok, a świat zawirował jak wkalejdoskopie.15.22Kiedy helikopter gwałtownie zawirował, Seichan dostrzegła ciemne morze.Trzymałasię górnego uchwytu, wpierając się nogami we wręgę, żeby pozostać na miejscu.Z tyłu dobiegał krzyk Monka i bardziej przenikliwe wrzaski starego dozorcy.Gray został wyrzuconyz fotela drugiego pilota i mocno uderzył głową w obramowanie przedniej szyby.Przypięty pasami obok niego pilot wciąż siłował się z dzwigniami, próbującwszystkich znanych sobie sztuczek, by ustabilizować helikopter i zmniejszyć prędkośćspadku.Wreszcie za ostatnim pociągnięciem drążka maszyna lekko uniosła nos, zwalniającwirowy ruch.Gray wylądował wygięty z powrotem w fotelu, kolanami tra ając pilota w hełm.Zgłowy Graya sączyła się krew, która zalała mu już pół twarzy.Pilot odepchnął go.( - Na bok! Przygotujcie się!( Seichan wyciągnęła wolną rękę,zacisnęła ją na kołnierzu kurtki Graya i pociągnęła go do siebie.Razem wpadli do tylnejkabiny.Monk usiłował przypiąć Olliego pasami do fotela.( Boczne drzwi otworzyły się izamknęły z hukiem, ukazując widok ruin wyspy.Oderwany fragment stożka wpadł do wody,wywołując potężną falę, która ruszyła w stronę otwartego morza.Resztę lądu spowijał dymunoszący się z kilku rozpadlin.Pośrodku ciemnej masy pyłów jaśniała ognista fontannabulgocząca blisko powierzchni, która od czasu do czasu tryskała wyżej.Bardziej przerażająca była jednak nacierająca na nich ściana wody.Wiedząc, że zostało zaledwie parę sekund, Seichan zawlokła zamroczonego Grayapod ścianę, na której rozpięto siatkę ładunkową.Zachował dość przytomności, aby wpleśćręce w materiał.Stanęła obok niego, żeby zrobić to samo, ale odwracając się, zdążyłazobaczyć, jak gigantyczna fala wywołana przez tonącą wyspę unosi się pod helikopterem,sięgając spadającej maszyny.Uderzyli z impetem w falę.Seichan runęła na podłogę.Usłyszała przerazliwy zgrzytmetalu, potem ciszę, a po chwili kabinę zalała lodowata woda.Kipiel ciskała jej ciałem jakszmacianą lalką.W nogę tra ło ją coś ostrego, przecięło nogawkę dżinsów i rozdarło jej udożywym ogniem.Po chwili zderzyła się z Grayem, którego głowa wciąż tkwiła w bańcepowietrza.Usiłował ją złapać jedną ręką.Seichan próbowała chwycić siatkę.%7ładnemu z nich się nie udało.Gdy helikopter schodził coraz głębiej, prąd wody oderwał ją od ściany i wyrzucił zkabiny przez otwarte drzwi.Koziołkowała w strumieniu pęcherzy powietrza, krztusząc sięwodą i znacząc swoją drogę smużką krwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •