[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to wcale nie oznacza, żeukrywam cię przed nim.Daj sobie z tym spokój.- Gabe chwycił zapalniczkę i zapatrzył się w jej płomień.-Daj sobie z tym spokój - powtórzył spokojniej.- To nie jest najważniejsze.I nie to mniemartwi.Powinienem był ci towarzyszyć u Tiptona.Powinienem być tam razem z tobą.- To był impuls.- To prawda, a przynajmniej częściowa, pomyślała.- Może wolałampojechać tam sama.Może było mi to potrzebne.Nie chcę, żeby mnie ochraniano, Gabe.Robiono to przez całe życie, bez mojej wiedzy.Nie mogę dalej żyć w ten sposób.- Między ochroną a wsparciem jest zasadnicza różnica.Pragnę, potrzebuję tego,Kelsey, żebyś się na mnie oparła.Podobnie jak potrzebna jest mi świadomość, że mogę sięoprzeć na tobie.Ujęła po chwili jego rękę.- Czy musisz mieć rację?- Chyba tak.- Podniósł koniuszki jej palców do ust.- Co zamierzasz?- Najchętniej bym o wszystkim zapomniała, dała sobie z tym spokój.Ale nie mogę.Muszę poznać prawdę.Dopiero potem, niezależnie od tego, co odkryję, będę mogła żyć.-Przyłożyła dłoń do jego dłoni, porównując ich wielkość, po czym spletli swoje palce.-Zamierzam odwiedzić jutro po południu Rooneya.Pojedziesz ze mną?Kolejne kłamstwa, pomyślała Kelsey.Tym razem pretekstem stała się suknia ślubna.- Będziesz nią zachwycona.- Naomi wyjęła bladolawendową wizytówkę.- Naodwrocie jest imię ekspedientki, lisa.Na miejscu wykonują poprawki.- Wspaniale.- Jeśli ta ci nie będzie odpowiadała, z pewnością znajdziesz sobie coś innego.Tofantastyczny butik.Aha, rozmawiałam z dostawcą w klubie.Wiem, że przyjęcie ma byćskromne, ale jakieś jedzenie musi być.Opracuje kilka zestawów menu do wyboru.I.-Wyciągnęła kolejną listę.- Oczywiście, Gabe ma wspaniały ogród i wrodzony talent dohodowli roślin, ale chciałabym jeszcze dokupić trochę ciętych kwiatów i kompozycji dlauzupełnienia całości.Wybierz kolory, to będziemy mogły zamówić, co ci się spodoba.- Doskonale.- Posłuchaj.- Zmiejąc się z samej siebie, Naomi odłożyła na biurko wszystkie papiery.- Bez opamiętania wczułam się w rolę matki panny młodej.Chyba jestem nieznośna.Kelsey zmusiła się do uśmiechu, starając się zarazem nadać pogodny wyraz oczom.- Ależ skąd, jestem ci bardzo wdzięczna.Nawet takie małe, kameralne wesele w domuwymaga dopilnowania wielu szczegółów.- Z którymi sama doskonale byś sobie poradziła - dokończyła Naomi.- Wiem, żemiałaś prawdziwie bajkowe wesele, Kelsey, i że zależy ci na tym, żeby to było inne.- Tak, to prawda.- Kelsey obracała w ręce wizytówkę, po czym, z poczuciem winy,włożyła ją do kieszeni.- Candace wszystkim się zajęła.Nie zostawiła mi nic do roboty; moimzadaniem było tylko pokazać się i wziąć udział we własnym weselu.- Zrobiło jej się wstyd.-Jestem niewdzięczna i niesprawiedliwa.Ona była naprawdę wspaniała.- Ale tym razem wolałabyś się tym zająć sama.- Szczerze mówiąc, chciałabym mieć na to jakiś wpływ.Co jednak nie znaczy, żezamierzam sama decydować o wszystkim.Nigdy nie myślałam, że dana mi będzie taka szansa.Planowanie wesela własnej córki!- Zdecydowanym ruchem Naomi zgarnęła papiery i położyła na nich mosiężny przycisk.-Powstrzymaj mnie po prostu, jeżeli za bardzo się zagalopuję.A.- przysiadła bokiem nabiurku - wracając do sukni.Obiecuję, że nie powiem słowa, jeśli ci się nie spodoba.Aleraczej to nie wchodzi w rachubę.A teraz już lepiej idz, zanim się wproszę, żebyś mipozwoliła pojechać ze sobą zamiast Gabe'a.Razem kupimy suknię dla ciebie - obiecała Kelsey, dokładając nowe poczucie winy dostarego.- Może podczas weekendu.- Z radością.- Odprowadzając córkę do drzwi, Naomi musnęła ręką jej ramię.-Wykorzystam sytuację i pomęczę cię na temat fotografa.A teraz idz i spędz miło czas.Kelsey coś wybąkała.Gdy wyszła, Gabe właśnie podjeżdżał.Będziemy musieli się jeszcze zatrzymać po drodze - poinformowała go, wyjmującwizytówkę.- Zakupy? - Uniósł ze zdziwieniem brew.- Dla uspokojenia sumienia.Ale to nie pomogło.Nawet gdy się okazało, że w sprawie sukni Naomi miałaabsolutną rację.A być może właśnie dlatego.W każdej innej sytuacji suknia podniosłaby Kelsey na duchu.Bladoróżowy jedwab,elegancka popołudniowa długość, prosty fason, podkreślony kropelkami drobnych perełek.Zdaniem lisy suknia została zaprojektowana i wykonana jakby z myślą o Kelsey.A czy tenkapelusz nie pasuje do niej cudownie? - sugerowała ekspedientka.Można by jeszcze pozwolićsobie na małą fanaberię i dopiąć do niego zalotną woalkę, doskonałą na intymne wesele podgołym niebem.No i oczywiście buty.Klasyczne atłasowe pantofelki w kolorze sukni.A jakie kwiatybędzie trzymać? Jeszcze nie wie? Zliczne byłyby białe róże.Panna młoda ma prawo do bieli.Czy zabierze suknię i kapelusz ze sobą, czy woli, żeby je odesłać?Wzięła je ze sobą.Cała transakcja odbywała się jakby we śnie.To było takie dziwne.A zarazem tak proste.- Nie pokazałaś mi się w sukni - odezwał się Gabe, gdy wracali do samochodu.- Bo to przynosi pecha - odparła machinalnie, po czym stanęła, przyciskając ręce dorozpalonych policzków.- Boże, czyżbym właśnie kupiła suknię ślubną?- Zdaje się, że tak.- Ujął jej ramię i odwrócił ją ku sobie.- Masz jakieś wątpliwości?- Nie, nie.Nie chodzi o ciebie ani o nas.To wszystko dzieje się tak szybko.Właśniekupiłam suknie ślubną i kapelusz.Do tego pantofle w kolorze sukni.I jeszcze nie miałamnawet okazji, by powiadomić rodzinę.- Możesz to naprawić choćby dzisiaj.Jeśli tylko chcesz.- Ułożył pudła w bagażniku.- W porządku.- Pokiwała głową i sięgnęła do klamki, by otworzyć drzwi samochodu.Wtedy zamknął jej rękę w swojej i przyciągnął ku sobie.- Może to nam przyniesie szczęście.- Wsunął jej na palec pierścionek - prostypojedynczy brylant o prostokątnym szlifie, obwiedziony złotą obwódką wysadzaną małymirubinami.- Moje kolory.Teraz już nasze.Dopełniam formalności.Azy napłynęły jej do oczu.To nic, że prażyły ich gorące promienie letniego słońca, iże stali pośrodku parkingu.Dla niej ta chwila była tak romantyczna jak przejażdżka łodziąprzy świetle księżyca.- Jest przepiękny.Niepotrzebnie mi go kupiłeś.- Kupiłem go dla siebie.Rich skulił się w swoim samochodzie na parkingu i obserwował.Widział ofiarowaniepierścionka, uścisk i czuły pocałunek.Pociągnął łyk z piersiówki.Pomyślał z goryczą, żestanowią ładną parę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexBogaty Ojciec Biedny Ojciec dla młodzieży Robert Kiyosaki i Sharon L. Lechter full
008. Robert Jordan Koło Czasu t4 cz2 Ten, Który Przychodzi Ze Œwitem
010. Robert Jordan Koło Czasu t5 cz2 Spustoszone Ziemie
Roberts John Maddox Nova Roma 01 Operacja Marka Scypiona (2)
07. Robert Jordan Koło Czasu t4 cz1 Wschodzšcy Cień
012. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz2 Czarna Wieża
002. Robert Jordan Koło Czasu t1 cz2 Oko Œwiata
001. Robert Jordan Koło Czasu t1 cz1 Oko Œwiata
Stroud Jonathan Trylogia Bartimaeusa 01 Amulet z Samarkandy
Zenna Henderson The Anything Box