[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paulspojrzał tylko, ale nic nie powiedział.Wytarł dłoniew ścierkę.- Jesteś wolna;pewnie chcesz już wrócić do Cuzco.-Prawdę mówiąc, chętnie bym jeszcze posiedziała.Jeśli,oczywiście, nie jesteś zmęczony- Bynajmniej - uśmiechnął się.- A może pójdziemy naspacer?- Zwietnie.-Znam idealne miejsce.Wyszli w noc i mijając szklarnię na tyłach hacjendy wspięli się na wzniesienie,które otaczało El Girasol od południa.Gdy ścieżka zrobiła się bardziejstroma, Paul wziął Christineza rękę i poprowadziłprawie trzydzieści metrów w górę domiejsca,gdzie wielki odłam skały tworzyłpoziomy występ.Dziewczyna dostała zadyszki.Paul starł ze skały pył i pomógł Christine wejść.Usiadła nakrawędzi i spuściła nogi.Mężczyzna przysiadłobok.Rozciągająca się przed nimi dolina tonęła wblasku księżyca, a czarne wodyświętejrzeki Inków migotały w jego blasku niczym konstelacja gwiazd.Cykady, jakmuzycy ukryciw orkiestronie, wyśpiewywały im zeswychkryjówekserenady- Pięknie tu - powiedziałaChristine.- Częstotu przychodzisz?- Czasami.Zazwyczaj wtedy, gdy chcę odpocząć od chłopaków.135. Uśmiechnęła się na te słowa.Oparła sięna łokciach, zadarła głowę do góry i spojrzała w niebo.- Jak wyraznie widać gwiazdy Gdzie jest Wielki Wóz?-To nie ta półkula.Tutaj mamy Krzyż Południa.- Nigdy bymnie pomyślała, żegwiazdy będą tu inne niżu nas.Pokażesz mi go?Paul nachylił się nad niąi wskazał na zachodnią częśćnieba.- Widzisz te cztery gwiazdy?Tam, gdzie jedna świecitak jasno?-Tak.- To jest właśnieKrzyż Południa.Najjaśniejsza z tychgwiazd, ta u podstawy krzyża, nazywa się Acrux.W zasadziesą todwie gwiazdy, które orbitują wokółsiebie.Paul zamilkł na chwilę, a potem zaczął recytować:Gdyśmy naprawo obrócilitwarzenadrugi biegun, widzę gwiazdzic czworo,cojeno rajscy znali je włodarze.Niebiosa od nich blask radosny biorą,o, biedne, wdowie wy północne strony,które ichżadna nie widzicie porą.'- Mmm, sam to napisałeś?- spytałaChristine.- To Dante.Wielu badaczy literatury uważa, że w tymfragmencie opisuje on właśnie KrzyżPołudnia, ale przecież nie mógł go widzieć.Florencja leży za dalekona północyA jednak to dziwne, że pisze o "wdowichpółnocnychstronach".Dawniej Krzyż Południa byłwidoczny w Jerozolimie, aleteraz, z powodu ruchówprecesyjnych Ziemi, jużnie.Podobnoostatni raz widziano go tamw tym samym wieku, w którymukrzyżowanoChrystusa.fragm.Boskiej komedii ("Czyściec", Pieśń I) wtłumaczeniu AlinySwiderskiej.136- Skąd ty to wszystko wiesz?-Dużo czytam- odparł Paul i spojrzał wniebo.- Przezcałe stulecia KrzyżPołudnia wyznaczał kurs żeglarzom i podróżnikom.Ludzie od zawsze spoglądali w gwiazdy, szukając wskazówek.Są teżtacy, którzy wierzą, żeone określająnaszeprzeznaczenie.- Ty też do nich należysz?-Samnie wiem.W Stanach nie bardzo mi sprzyjały Potem przyjechałem tutaj i wszystko się zmieniło,więcmożecośw tym jest.- Mnie teżprzydałaby sięteraz jakaś nowagwiazda -powiedziała Christine. Paul ogarnął wzrokiem dolinę.- Inkowie wierzyli, że święta dolina stanowi odbicie gwiazdozbiorów.Zrozumiesz, co mamna myśli, kiedy jutro tampojedziesz.Wzmianka o wyjezdzie zasmuciła Christine.Siedziała,machając nogami, i błądziła wzrokiem w oddali.- Dlaczego nazwaliście ośrodek "Słonecznik"?-Tak się nazywała posiadłość.Zapewnezbudowanojąw miejscu, gdzie kiedyś rosło pole słoneczników.Zachowaliśmy tę nazwę, bo podoba mi się metafora zwracania sięw stronę słońca.Nasza praca tutaj polega przecież na dawaniu nadziei.- Zawsze uwielbiałam słoneczniki.Cały mój ślub.- urwaław pół słowa.-Po prostu lubię te kwiatyPaulzauważył, że ugryzła się w język,ale nie drążył tematu.- Nie było przykro Jessice, żenie pojechałaśz nimi dohotelu?-Trochę, ale przejdzie jej.Tak naprawdę potrzebowałatylko jakiejś przykrywki, bo się bała,że ludzie nabiorąpodejrzeń, że coś ją łączyz Jimem.Jakby już tego nie wiedzieli.- Mam nadzieję,że ona nie obiecuje sobie zbyt wielepotym związku.Jim to podrywacz: cowyjazd to nowa dziewczyna.137. - W takim razie są dla siebie stworzeni - podsumowałaChristine.- Jessica działa na facetów jak magnes.Wprost niemoże się od nich opędzić.To piękna kobieta,a przy tym takawesoła i spontaniczna.- Jak ty-Daleko mido jej urody A już na pewno nie jestemspontaniczna.- Uważam, żejesteś ładniejsza od Jessiki,a dziś na przyjęciu zachowywałaś sięna moje oko całkiem spontanicznie.Chłopcy mogą to potwierdzić.- Nie znasz mnie.Jestem wybredna, przesadnie pedantyczna i.- przerwała.- Co?-Cały czas się czegoś boję.Lekkiwiaterek zawirował wokół nich, jak gdyby porywając ze sobą jej słowa.Christine patrzyła w dal na oświetloneksiężycem pola, które falowały na wietrze.- Czego się boisz?-%7łycia w ogóle.Choć myślę, że najbardziej boję się samotności.- Jakwszyscyludzie na świecie - powiedział Paul i przyjrzał się jej.- A co, masz jakieś złe doświadczenia?- Kiedy byłammała, moi rodzice się rozwiedli.Wiem, żeto nic nadzwyczajnego, ale ojciec z biegiem czasu kompletniewykreśliłmnie ze swojego życia.Założył nową rodzinęi stałam się dla niego tylko wspomnieniem po błędzie, którypopełnił w przeszłości.Zmarł dwa lata temu.Pod koniecjuż nie utrzymywaliśmyze sobą żadnego kontaktu.- Przykro mi -powiedział Paul.Christinespoglądała w dal na hacjendę.- Jeszcze ci nie powiedziałam, dlaczego Jessica tak mnienamawiała, żebymprzyjechała do Peru.- Paul spojrzałnanią.-Chciała mnie wyciągnąć z Dayton.- A co takiegojest w Dayton?138- Głównie ból i cierpienie - Christine nerwowymruchem odgarnęła włosy ztwarzy - W pazdzierniku miałamwyjść za mąż.Tydzień przed ślubem mój narzeczony stwierdził, że jeszcze niejest na to gotowy, iodwołał zaręczyny -Azy napłynęły jej do oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •