[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilku minutach takich pieszczot Rafę dmuchnął Samsonowiw nozdrza - kolejna cygańska sztuczka.Koń przestał gwałtownieoddychać i stanął spokojnie.Rafę zabrał ze sobą garść owsa i terazSamson dosłownie jadł mu z ręki. PAA TKI NA WIETRZE 143Gdy zjadł cały owies, Rafę zdjął mu ostro\nie uzdę.Znalazł to,czego się spodziewał: uzda miała ostre jak brzytwa wędzidło inajmniejszy nacisk na delikatny pysk sprawiał zwierzęciu ogromnyból.Rozszerzonymi ze zdziwienia oczami chłopak stajenny popatrzyłna wędzidło, a potem na Rafe'a.- Wasza miłość, dlaczego ktoś to zrobił tak spokojnemu koniowi?Ostrego wędzidła nie wolno zakładać nawet narowistemu rumakowi!- Mógłbym zgadnąć, komu na tym zale\ało - mruknął Rafę ijeszcze raz przyjrzał się wałachowi.- Wędzidło tłumaczy, dlaczegoSamson stanął dęba, ale trzeba było jeszcze czegoś, \eby zacząłwierzgać.Zobaczmy, co jeszcze uda nam się znalezć.Ostro\nie rozluznił popręgi, po czym zdjął siodło i sukno.Samsonporuszył się nerwowo, więc Rafę przesunął ręką po spoconym karku,a\ koń się uspokoił.Obejrzał dokładnie sierść pod derką i bez zdziwienia odkrył małymetalowy przedmiot wbity w skórę Samsona.Kiedy go wyjął, końszarpnął się, a po brązowym boku wolno spłynęła stru\ka krwi.Przedmiot, który Rafę wyciągnął z rany, miał cztery złączone wśrodku kolce i wyglądał jak miniatura \elaznej kuli - wykorzys-tywano je podczas wojny do kaleczenia koni.Pokazał kulkę stajen-nemu, którego bardziej to rozgniewało, ni\ zdziwiło.- Ktoś chciał zadać mu ból, wasza lordowska mość.- Ustachłopaka ściągnęła złość.Stajenny nie był głupi i musiał coś wiedziećo napiętej sytuacji, jaka panowała w Pary\u.- Kto zwykle zajmuje się końmi lorda Castlereagha?- Szef stajennych, pan Anthony, ale teraz go tu nie ma.Dziś ranomusiał pojechać do Saint Denis.~- Wiesz, kto dzisiaj osiodłał Samsona?Chłopak zastanowił się, po czym potrząsnął głową.Właściwie, tonie.Musiałem podsypać koniom obroku i nie widziałem, kto to zrobił.Domyśliłem się, \e coś jest nie w porządku, dopiero kiedyusłyszałem r\enie Samsona.- Domyślasz się, kto to mógł być? Czy w stajni kręcił się ktośpodejrzany?- Nie przysiągłbym, \e to na pewno on, ale.pracuje tu francuskistajenny - odparł chłopak.- Brakowało nam ludzi, jeden z naszychchłopaków musiał wrócić do Anglii, bo ojciec mu umarł, drugi został 144 MARY JO PUTNEYpobity w bójce ulicznej i nie mógł pracować przez kilka dni.Pewnieten Francuz osiodłał i wyprowadził Samsona.- Jak on wygląda?- Zredniego wzrostu, ciemnowłosy, z blizną na policzku.- Stajen-ny zastanowił się przez chwilę.- Chyba ma brązowe oczy.Zawszetrzymał się na uboczu i nigdy z nim dłu\ej nie rozmawiałem.Nazywa się Jean Blanc.Opis pasował do kapitana Henri Lemerciera.Rafę obrzucił stajen-nego chmurnym spojrzeniem.- Nie zdziw się, jeśli więcej nie zobaczysz Jeana Blanca - powiedział twardo.-1 nikomu nie mów, co znalezliśmy.Sam porozmawiamz lordem Castlereaghem.Czy to jasne?Chłopak skinął głową.Rafę wyszedł ze stajni i przyłączył się do >Maggie i lady Castlereagh.Musieli czekać godzinę, zanim lekarz postawił diagnozę, alewiadomości były dobre.Co prawda Castlereagh miał kilka złamanych ;\eber i prze\ył lekki wstrząs, ale był przytomny i, ku rozpaczy \ony,planował ju\ serię spotkań w swojej sypialni.Lady Castlereagh z całego serca podziękowała Maggie i Rafę'owiza to, \e zapobiegli powa\niejszemu wypadkowi.Potem po\egnalisię i Rafę poprowadził do powozu swoją damę o mocno rozwichrzonejfryzurze i powalanej błotem sukni.Z początku Maggie w ogóle się nie odzywała; po prostu le\ała zzamkniętymi oczami na wyściełanym siedzeniu.Byli ju\ w połowiedrogi do domu, kiedy otworzyła oczy.- Mógł zostać zabity na naszych oczach - powiedziała bezbarw-nym głosem.- Wiem - ponurym tonem odparł Rafę.- yle to świadczy onaszych umiejętnościach szpiegowania i zapewniania ochrony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •