[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście był to Jason.Błyskawicznie wyłączyła monitor.- Bądz tak miły i następnym razem zapukaj.- A co? Masz zwyczaj pracować w samej bieliznie? W takimrazie muszę częściej wpadać bez uprzedzenia.- Swoim zwyczajemusiadł na rogu jej biurka.- A może w wolnym czasie przeglądaszkonta klientów? Za taką ciekawość można wylecieć z roboty.Aż nadto dobrze zdawała sobie z tego sprawę.- Nie mam wolnego czasu, Jason.Jeśli więc wpadłeś tylko napogawędkę, to nic z tego.Dziwię się zresztą, że nie siedzisz zCurtisem, omawiając z nim ważne sprawy.- Starała się, by w jejgłosie nie pojawił się nawet cień uszczypliwości.Jason, wodróżnieniu od Curtisa, był wyczulony na ironię.- Z samego rana odleciał, wezwały go jakieś pilne interesy -wyjaśnił, po czym podyktował jej całą masę rzeczy do zrobienia.Delainey poczuła taką ulgę, że nawet jego polecenia niezepsuły jej humoru.Dopóki nie miała kontaktu z Curtisem, kwestiasprzedaży domu pozostawała w zawieszeniu.Czuła się jakskazaniec, któremu chwilowo odroczono egzekucję.Jason dokończył dyktowanie, wstał z jej biurka i wyszedł.Przez otwarte drzwi dobiegły ją jakieś śmiechy.Zaintrygowana,wyszła za nim do sekretariatu.Sam i Josie siedzieli w najlepszej komitywie przy stole, naktórym pyszniło się przeogromne pudło czekoladek.Jason obrzuciłich pełnym dezaprobaty spojrzeniem.Josie chciała gopoczęstować, lecz odmówił z godnością i opuścił towarzystwo.- Niezle się tu bawicie - skomentowała Delainey.- A będziemy jeszcze lepiej.- Josie aż klasnęła w dłonie.- Paninarzeczony zapewnia, że przyjęcie uda się na sto dwa!- Coś ty jej naobiecywał? - spytała Delainey, kiedy Samzamknął za sobą drzwi jej gabinetu.- Nic szczególnego.Tak naprawdę wpadłem spytać, czy mamsię już pakować.- Nie, Curtis wyjechał w interesach, nie musimy się zbierać.-Nagle coś jej przyszło na myśl.- A może chcesz się wyprowadzić?Na pewno masz coś upatrzonego.Owszem, Liz wróciła niecowcześniej, ale na pewno za planowałeś, gdzie będziesz mieszkać.Uśmiechnął się.- Oczywiście.Ale teraz to bez znaczenia. Pocałował ją wczubek nosa i już go nie było.Kiedy weszła do domu, Sam klęczał przed płonącymkominkiem.- Jeśli znowu używasz moich srebrnych szczypiec do cukru.-zaczęła z pogróżką w głosie.Odwrócił się ku niej i teatralnym gestem zaprezentowałpogrzebacz.- W odróżnieniu od ciebie zawsze używam profesjonalnychnarzędzi.Babcia coś jeszcze pichci, przyjdzie przejąć pieczę nadtwoją kuchnią, jak tylko zacznie się przyjęcie.Zerknęła za zegarek.- To już za pół godziny! Kiedy ten czas zleciał? - Postawiłatorbę z zakupami na blacie.- Możesz mi pomóc?- Zaraz, niech tylko ogień się porządnie rozpali.Potrzebujęjeszcze trochę drewna.Słuchała go jednym uchem.Co powinna zrobić w pierwszejkolejności? Aha, przystawki.Pośpiesznie wyciągnęła z lodówkiwarzywa - rano zdążyła pokroić je w słupki, ale tak się spieszyła,że dość mocno skaleczyła się nożem.Okupi to przyjęcie własnąkrwią.Poukładała warzywa na tacy pożyczonej od Liz.Jeszczeoliwki.Dlaczego nie chcą wyjść ze słoika, czy oni muszą takciasno je pakować? Obróciła słoik do góry dnem nad zlewem ipotrząsnęła.Gdy zalewa pociekła po ręku, zranione miejsceboleśnie zaszczypało.Delainey syknęła i zaczęła potrząsać dłonią,a wtedy pierścionek ześlizgnął jej się z palca, zatoczył w powietrzuzgrabny łuk i trafił prosto w wylot rozdrabniacza odpadków.Gdyby się starała, nie rzuciłaby go tak celnie.- Sam! - zawołała.- Mam mały problem!Odpowiedziała jej cisza.Przy kominku nie było nikogo, a drzwi napatio stały otworem.- Poszedł narąbać tego drewna, czy jak? mruknęła z irytacją.Do przyjęcia zostało zaledwie dwadzieścia minut.Nie mogła pokazać się gościom bez pierścionka, bowywołałoby to niepotrzebne komentarze.Musi go stamtądwyciągnąć.Tylko czym? Sam coś wspominał o profesjonalnychnarzędziach.Och, do licha, nie musi być profesjonalnie, musi byćskutecznie!Właśnie wyłowiła pierścionek zaklinowany w czeluści rury,gdy za jej plecami stuknęły drzwi na patio.Pierwsza partia bułeczek Emmy - usłyszała głos Liz.- Gdzie jepostawić?- Na blacie.Po chwili Liz zajrzała jej przez ramię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexSean Michael Three Wishes 2 Three More Wishes
Sean Michael Three Wishes 1 Three Wishes
16. Medstar II, Uzdrowicielka Jedi (Michael Reaves, Steve Perry) 20 lat przed Era Powstania Imperium
72. Trylogia Kryzys Czarnej Floty 1 Michael P. Kube McDowell Przed Burza upload by herbatniq
Lesser Kan and Li Inner Sexual Alchemy by Michael Winn Introductory Talks (2001)
46.Trylogia Kryzys Czarnej Floty t.1 Przed Burzš Michael P. Kube McDowell
Gribbin John & White Michael W poszukiwaniu kota Schrödingera realizm w fizyce kwantowej
Michael Wintle, Menno Spiering European Identity and the Second World War (2011)
DÄ…browska,Anna&inni Katalog kompetencji medialnych i informacyjnych
Some Very Lovable Neighbors