[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mike - powiedziała zawstydzona i zdenerwowana.Uśmiechnął się.- Witaj, Kay.- Naprawdę mam na imię Kim.- Wiem.- Skinął głową.- Zadałaś sobie sporo trudu, żeby zdobyć moje DNA.W jego głosie nie usłyszała nienawiści.- Przepraszam - powiedziała.Stali przez chwilę, przyglądając się sobie.- Musieliśmymieć próbkę.Jak mnie znalazłeś?- Nie było to trudne.Należysz do najsławniejszych osób w Republice.- No tak.- zająknęła się - przepraszam cię, ja.- Wiem - przerwał jej.- Nie musisz.Wszystko w porządku.Otaczały ich wysokie zaspy.Nadciągała kolejna śnieżyca.- Cieszę się, że przyszedłeś.Zamierzałam się do ciebie odezwać, ale było mi głupio.- Rozumiem.- Zawahał się.- Tak sobie myślałem.Skoro wtedy umówiliśmy się nakolację.Byłoby mi miło.Zająknęła się, zaczęła tłumaczyć, że ma zajęty wieczór, zastanawiając się, dlaczego chcesię wywinąć.W końcu pomyślała, że raz się żyje.- Oczywiście, Mike - powiedziała.- Z miłą chęcią.Poszli do  Oceanu".Zamówili białe wino.Sączyli je powoli przy blasku świec.Byłojeszcze wcześnie i w restauracji znajdowało się niewiele osób.Z głośników płynęła cichamuzyka.Rozmawiali o jej podróżach do gwiazdozbioru Oriona, a kiedy próbowała zmienić temat ispytała go, jak szła praca w Archiwach, tylko się roześmiał.- Tak samo jak zawsze - odparł.- Od włamania nie wydarzyło się nic interesującego.Spytał ją, co czuła, kiedy otrzymali pierwszą wiadomość:  Gdzie oni są?", i o czymmyślała, kiedy chmura się zbliżała, a ona stała na McCollumie, i jak to jest przebywać wjednym pokoju z Cho-Choi.Tak zwano teraz obcy gatunek.Określenie Terri przyjęło się.Odpowiedziała po kolei: szczęśliwa, przerażona, a to ostatnie nigdy się nie wydarzyło.- Tylko Eryk osobiście spotkał jednego z nich.Są tak mali, a przy tym istnieje tak wielekomplikacji, że osobiste spotkania przedstawiają sporo trudności.Tamto miało miećznaczenie symboliczne.Przypuszczam, że my i oni nigdy nie będziemy spędzać razem wolnego czasu.Spytał dlaczego obce statki były uzbrojone.- Ach, to nieporozumienie - odparła.- To, co zabiło Emily, nie było bronią.Jest używanedo projekcji pola grawitacyjnego przed statkiem.Służy do zmian układu przestrzeni.Albomaterii i energii, jeśli znajdą się na drodze.Powszechnie uważano, że nowo poznany gatunek ustępował ludziom w sferzeinteligencji.W końcu ich cywilizacja była niemal trzydzieści tysięcy lat starsza od ludzkiej, amimo to ich technologia nie wyprzedzała naszej aż tak znacznie.- Problem w tym, że rozwój następuje cyklicznie - wyjaśniła Kim.Wieki zacofania ioświecenia.To w przód, to znów w tył.- Wygląda na to, że nie możemy liczyć na stałypostęp.Sami też mamy za sobą kilka okresów uwstecznienia.Mroczne średniowiecze, poświetności Rzymu na Ziemi.Droga nie zawsze wiedzie do przodu.- Spojrzała na niego.-Okresowe kryzysy nie powinny być postrzegane wyłącznie jako odchylenia.I sądzę, że samata świadomość warta była ceny, jaką zapłaciliśmy.- Co zamierzasz dalej robić? - spytał.Właśnie.Co? Miała oferty z różnych miejsc w Dziewięciu Zwiatach.Mogła zrezygnowaćze zbierania funduszy i zostać poważnym astrofizykiem.- Do wyboru, do koloru - odparła.- Mogę robić to, o czym zawsze marzyłam.Sięgnął ponad stołem i ujął jej dłoń.- Nigdy cię nie zapomniałem - powiedział.Uśmiechnęła się.- To widzę.- Wyjedziesz stąd?- Prawdopodobnie.- Mógłbym cię jakoś przekonać, żebyś została?Przysunęła się do niego i położyła dłoń na jego policzku.- Wygląda na to, że zawsze zmierzamy w przeciwnych kierunkach, co Mike?Po kolacji odwiózł ją na wyspę.Zaprosiła go do domu.Właśnie zaczął padać śnieg.- Nie - powiedział.- Nie tym razem.Wolę, żebyś została moją dłużniczką.Dzięki temubędę pewny, że jeszcze cię zobaczę. Epilog18 styczeń, 623 rokKamień umieszczono w zakątku plaży Cabry.Był niemal niewidoczny dla tych, którzy gonie szukali.Na wierzchu wyryto prosty napis PAMICI.i wymieniono pięć osób: SheyelaTollivera, Bentona Tripleya, Amy Bricker i dwóch pozostałych strażników.Kim wiedziała, że zawdzięczała życie Amy i jej towarzyszom.Od tamtej okropnej nocy na plaży upłynęły ponad dwie dekady.Do Severin powróciłożycie.Miasto odbudowano, na jeziorze pojawiły się łodzie, a nieopodal wybudowanodworzec kolejowy.Nawet budka z napojami wróciła na dawne miejsce, a latem niedalekobrzegu cumowała nowa tratwa ratunkowa.Teraz mieli początek grudnia, po sezonie, alemiejsce nie wydawało się tak mroczne, jak pamiętała.Zwiatła miasta przebijały się przezzasłonę drzew, a z samego brzegu widziało się nową wieżę ratusza.Wysoko po niebie płynęły światła.Niektóre z nich należały do statków wiozących dyplomatów ze wszystkich DziewięciuZwiatów.Lecieli na powitanie pierwszych gości z obcego świata.No, niezupełniepierwszych.Nazajutrz wszyscy mieli przybyć do Severin.Goście i gospodarze.W planie byłyprzemówienia, orkiestra i odsłonięcie drugiego pomnika poświęconego załodze Valianta,która oddała życie za ludzi, których nie znała.Słowo  załoga" dotyczyło także chmury.Kim nie dbała o nazwy.Nie potrafiła sobienawet wyobrazić, przez co przeszła ta opuszczona istota, dlatego wolała o tym zapomnieć.Mimo to, nie mogła przestać myśleć o kamieniu, który znajdował się za nią.Cho-Choi nie nadawali swym statkom nazw, a ich symbole zle brzmiały w ludzkiejmowie, dlatego wszyscy ustalili, że imię, które ludzie nadali mikrostatkowi, było bardzostosowne do okazji.Do Sky Harbor przybyło już sporo jednostek tej samej klasy co Valiant,szykując się do uroczystości upamiętniających tamte wydarzenia.Ich dom znajdował się trzysta lat świetlnych od Złotego Kielicha.Ludzie odwiedzili ichświaty rok wcześniej i wrócili, przywożąc opowieści o cudownych widokach.Cho-Choi, podobnie jak ludzie, długo uważali, że są we wszechświecie sami.I tak jak ludzie wydawali się zachwyceni odkryciem towarzyszy w kosmosie, który wcześniej raziłpustką i odzywał się tylko echem ich własnych głosów.Kim spojrzała na przeciwległy brzeg jeziora.Tam też wyrastały już domy.Jej taksówka zatrzymała się niemal dokładnie w tym samym miejscu, w którym pewnejstyczniowej nocy, zaraz po rozpoczęciu nowego stulecia, wylądowała z Salem.Przyjrzała się linii lasu.O, właśnie tam po raz pierwszy weszli między drzewa.A do williTripleya szło się tędy, kilka stopni na południe od kierunku zachodniego.Teraz już nieistniała, rozebrano ją wiele lat temu.- Wszystko skończyło się naprawdę dobrze.- Niemal powiedziała te słowa na głos, takjakby nie była tu sama [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •