[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To tylko gra pozorów, sztuka jednej aktorkiodgrywana na użytek innych pseudo-aktorów.Tak naprawdę była romantycznądziewczyną zakochaną w przystojnym facecie, który pokazał jej kawałekcudownego świata, a potem bardzo szybko to zniszczył.Facecie, który właśniepodszedł do niej i przygarnął do siebie, mimo że wcale nie leciał jakiśpościelowy kawałek.Spojrzała w jego oczy, widziała, że jest lekko wstawiony.- Nawet nie wiesz, co myślę - powiedział, trzymając ją w mocnym uścisku.- Sądzisz, że chcę wiedzieć?- Sądzę, że mnie nienawidzisz.- Mylisz się.Mówiłam ci, że.- Wiem, że jestem ci obojętny.Ale ty mi nie.- Liczysz na coś? Jakiś szybki numerek po latach? -Objęła go za szyję iwpatrywała w błyszczące oczy.- Nie.Chociaż może tak.Zawsze pragnąłem tylko ciebie.- Jasne.Dałeś temu świetny przykład.Jak ma imię twoja córka?Zacisnął usta.- Basia.- Została z matką? A ty obściskujesz na parkiecie obce kobiety? Jakie toproste - zaśmiała się.- Z tobą nic nigdy nie było proste.- Przytulił ją jeszcze bardziej.Jego dłoniebyły mocne, poczuła je na swojej talii.- Zawsze wyrywasz laski w dyskotece?- Zuzka.Przestań - wyszeptał jej do ucha.Przez jej ciało przeszła całakawalkada dreszczy. - Co na to twoja żona? - Nie odsunęła się.Tańczyła wtulona w niego, czującjego twarde ciało.Była pijana, nie interesowała się tym, co sobie o niej pomyśli.Zamierzała powiedzieć mu wszystko: jak ją zranił, zabił umiejętnośćnawiązywania normalnych związków, zniszczył tę romantyczną dziewczynę,którą była, która dopiero uczyła się miłości, a już na samym początku zostałabrutalnie odepchnięta.Jednocześnie będąc tak blisko niego, czując jego ciało,jego oddech, zrozumiała, że teraz, tutaj, byłaby gotowana na coś o wiele więcej.Na coś innego.Pragnęła go.Dawno nie kochała się z żadnym facetem.- Nigdy nie wziąłem z nią ślubu.Urodziła Basię i oddała ją mnie.Wyjechała,potem wróciła, potem znowu wyjechała, ale nigdy nie byliśmy razem.- Oprócz tego jednego razu.- Oprócz tego jednego razu.Muzyka zwolniła.Poczuła, że przytula ją mocniej.Pochylił głowę i wtuliłtwarz w jej włosy.- Tęskniłem za tobą.Przez te wszystkie lata cały czas za tobą tęskniłem.Szukałem cię.- Jasne.Jakoś kiepsko ci to wyszło.- Chciałbym cofnąć czas.A jednocześnie nie, bo mam wspaniałą córkę.- Cieszę się.- Chciałbym, aby to była nasza córka.-Jego dłonie krążyły po jej plecach, aona nie zastanawiała się, tylko przywarta do niego mocniej.Czuła go całą sobą.- Alenie jest.- Wybacz mi.Chodzmy gdzieś, muszę z tobą porozmawiać.- Ale ja nie chcę rozmawiać.- Uniosła głowę i napotkała jego usta.Niezastanawiała się.Przywarła do jego warg i objęła go mocno za szyję.Zadrżał.Czuła to.Czuła go całego, napiętego i podnieconego.W jej żyłach też zapłonąłogień.Boże.czy ona ciągle coś mogła do niego czuć? Oprócz żalu, zawodu inienawiści? Bo oczywiste było, że wcale nie był jej obojętny.Nie mogła tak całować kogoś, kto by jej zupełnie nie obchodził! A możemogła? W końcu była pijana, hamulce puściły.- Jezu, Mała Zu - szepnął i wówczas całkowicie się zapomniał.Złapał jejtwarz w dłonie i zatopił się w mocnym, głębokim pocałunku.Stali na środkuparkietu pełnego falujących, ocierających się ciał, byli jednymi z wielu, nikt niezwracał na nich uwagi.Zwiatła pulsowały, z rur umieszczonych nad podłogąwydobywał się dym, a on całował ją tak, jakby byli sami gdzieś daleko stąd,jakieś szesnaście lat wstecz.- Chodz! - Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Wyszli na taras, a potem wąską ścieżką wprost na plażę pokrytą małymiotoczakami.Po drugiej stronie Korćula świeciła biało-żółtymi światłami,słyszeli też muzykę dobiegającą z któregoś z ośrodków umiejscowionych nawyspie.- Zuza, ja naprawdę, wtedy.- Nie chcę tego słuchać.Nie chcę - szepnęła, przytulając się do niego.- Chcętylko czuć.Stanęła na palcach i znowu go pocałowała.Westchnął i przytulił ją mocno, zcałej siły.Oparł ją o barierkę pomostu, przy którym się zatrzymali.Niemal niemogła oddychać.Nic się nie liczyło.Tylko jego silne dłonie, twarde ciało i usta,których smaku nie mogła zapomnieć.Poczuła jego ręce na ramionach, ściągnąłpaski letniej sukienki i całował jej szyję, obojczyki, zjechał niżej.Pieścił jejpiersi otulone jedwabnym biustonoszem.- Dotknij mnie, szybko - jęknęła, wyginając się ku niemu.Wsunął dłoń pod sukienkę, nie odrywając ust od uwolnionych już piersi, ajego palce zanurzyły się w jej mokrej i pulsującej kobiecości.- Och.- szepnęła, zaciskając palce na jego ramionach.Wiła się i ocierała, aon nie przestawał.Dał jej to, czego oczekiwała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl