[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od jakiegoś czasu dzwięczą mi w myślach słowa wypowiedzianeprzez pewnego człowieka, kiedyś, już dość dawno temu.Ważne, możejedne z najważniejszych w owym wilczym" dwudziestym wieku.Dlaczego przypominam je sobie właśnie teraz? Widać przyszła nanie pora.A skoro tak to może warto je przypomnieć wypowie-dzieć raz jeszcze.Głośno. Kiedy aresztowano socjalistów, milczałem nie byłem socjalistą.Kiedy aresztowano %7łydów, milczałem nie byłem %7łydem.Kiedy przyszli po mnie nie było już nikogo, kto mógłby mi po-móc".Tekst ten istnieje w różnych wersjach jest w nim mowa także okatolikach, związkowcach, komunistach.Ja przytaczam go w skrócie,RLTw moim własnym tłumaczeniu.Zawsze jest w nim na końcu mowa o%7łydach.Jakby ich los najwięcej dał światu do myślenia.Pytanie tylko,czy dał rzeczywiście.Autorstwo tekstu przypisywane jest kilku osobom.Ja sama skła-niam się ku temu, że autorem jego jest pastor Dietrich Bonhoeffer ibardzo bym chciała, żeby tak rzeczywiście było.Pisał z hitlerowskiego więzienia wstrząsające listy.Należy do tychpostaci, o których wiemy, że były ale nie bardzo wiemy, kim były.Aby to wiedzieć, należałoby przeczytać wiele tekstów, które napisał a pisał dużo.Mnie przede wszystkim tutaj i teraz interesuje najbardziej jakoczłowiek.Fascynuje mnie bowiem pewien rodzaj ludzi może nie tych, któ-rzy stają się bohaterami, gdy los postawi ich w sytuacji dramatycznegowyboru, na wojnie czy w innej gwałtownej katastrofie ale tych, któ-rzy jakby dobrowolnie wychodzą z własnej codzienności.Takich, któ-rzy porzucają ten kokon wygody, bezpieczeństwa, tę wielką pokusęniepodpadania, ukrycia, niewychylania się pozornie przez nikogonie przymuszani.Ten przymus jest w nich.Oni widzą zło czające się wpozornie zwyczajnym dniu dużo wcześniej zanim ten dzień po pro-stu przestanie być i pogodny, i spokojny.Dietrich Bonhoeffer ewangelicki pastor, uczony teolog.Wielestudiował, wiele jak na owe czasy podróżował.Studiował w Ameryce,w Rzymie, w Hiszpanii.Wiele pisał czekała go prawdziwa karieranaukowa.Wydaje się, że należał do ludzi, którzy wszystko zaczynająRLTza wcześnie i zawsze na wszystko są za młodzi.Habilitował się już wwieku dwudziestu czterech lat.Był publicystą chrześcijańskim, na-uczycielem młodzieży.Kochał młodzież, żył jej sprawami, rozmawiał a były to czasy, kiedy wypadało traktować ją koniecznie nieco z gó-ry.Sam był szóstym z ośmiorga dzieci znanego niemieckiego profeso-ra.W latach trzydziestych był docentem uczelni w Berlinie.W roku1933 wiedział już, jako jeden z nielicznych, że należy powiedzieć nie".Choć jeszcze tak naprawdę nic się nie stało.W owym czasie na-wet większość %7łydów nie spodziewała się, co się wydarzy.Partię hitlerowską uważano za partię odnowy ekscesy zaś jejczłonków za owej odnowy nieodłączne skutki.Ot, cena rewolucji mówiono sobie.Igraszki nadgorliwych.Na bojkot żydowskich sklepów w kwietniu 1933 roku Bonhoefferzareagował od razu a przecież był to tylko bojkot sklepów, jeszczenie palono synagog, jeszcze nikogo nie posyłano do gazu. Przywódca i urząd, którzy sami się uwielbiają, obrażają Boga" powiedział.Sądzę, że już od tego czasu Bonhoeffer, człowiek, który głosił, żemodlitwa nie zwalnia od myślenia, więcej, że modlitwa jest myśleniem zdawał sobie sprawę, na jaką wkroczył drogę.Droga ta zaprowadziła go od słów wielkiej odwagi do czynów, odnich zaś do śmierci z ręki katów.Pastor Dietrich Bonhoeffer zginął o świcie.Został stracony 9 kwiet-nia 1945 roku jako ostatni z grupy przeciwników nazizmu, należał doRLTkręgu podejrzanych w związku z zamachem na Hitlera.Aby ich jeszczeprzed śmiercią upokorzyć oraz dla rozrywki wykonujących egzeku-cję kazano im rozebrać się do naga, nago stanąć pod szubienicą.Jakpodaje jeden z naocznych świadków, Bonhoeffer byt spokojny, skupio-ny pożegnał się z innymi skazanymi i zmówił modlitwę.Był młody nie miał jeszcze czterdziestu lat.Nie wiem, czy uwa-żał się za człowieka odważnego.Wydaje się, że był człowiekiem wolnym w czasach, kiedy wol-ność ducha była niepożądanym luksusem, którego pozbywano się narzecz obiecywanej powszechnej sprawiedliwości.Stanął po stronie zwykłej ludzkiej uczciwości przeciwko lu-dziom ówczesnej władzy.Musiał wiedzieć, że odpowiedzialność spo-czywa nie tylko na nich, ale także na każdym z nas. Jestem małym człowiekiem i naprawdę niewiele mogę" mówi-my sobie zbyt często i zbyt pochopnie.Nasz los wydaje nam się nie-zawiniony przez nas, narzucony z zewnątrz lub po prostu dziełemprzypadku.Ale nie zawsze to prawda.Większość ważnych wyborówodbywa się codziennie a nasza obecność na nich jest obowiązkowa.Nie tylko w dniach wielkiej próby, także w drobnych codziennychutarczkach stajemy sami przeciw reszcie świata.Dobrze jest więc cza-sem przyjrzeć się tym, którzy umieli przejść, kiedy to było konieczne od zwyczajności i podporządkowania do buntu.Powinniśmy być imwdzięczni.Wszystkim tym, którzy umieli zdobyć się na odwagę, choć-by tylko w codziennym życiu.Którzy nie mogli, a może po prostu niechcieli tolerować fałszu, obłudy, świętoszkowatości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexRoberts Nora Bracia MacKade 03 i 04 Więzy krwi tom1 Serce Devina tom2 Miłoœć Shane'a
Zbrodnia i miłoœć 01 Brandewyne Rebecca Zabójcza impreza 2005 10
Long Julie Anne Pennyroyal Green 03 Dawna miłoœć
Kraszewski Józef Ignacy Zygzaki czyli stara miłoœć nie rdzewieje
Kroniki rodu Lacey 03 Gra o miłoœć Edwards Eve
Kroniki rodu Lacey 02 Demony miłoœci Edwards Eve
Hawkins Karen Przekleństwo MacLeanów 01 Miłoœć szkockiego lorda
Sivec Tara Pokusy i łakocie Niezbyt grzeczna rzecz o miłoœci
Varley, John Blue Champagne
Bryan Burrough Wrogowie publiczni