[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednym ze sposobów uniknięcia tego rodzaju strat energii jest stosowanie akcelera-tora liniowego, takiego jak na przykład ciągnący się przez 3 km linak ze Stanford, zbu-dowany w latach sześćdziesiątych.Pierwotnie nazywano go  M od monstrum, bo w 194tamtych czasach był urządzeniem zupełnie niesamowitym.Zaczyna się na terenie Uni-wersytetu Stanforda, mniej więcej 400 metrów od słynnego uskoku tektonicznego św.Andrzeja, i prowadzi w stronę Zatoki San Francisco.SLAC (Stanford Linear Accelera-tor Center) zawdzięcza swe istnienie wytrwałości i zapałowi jego założyciela i pierw-szego dyrektora - Wolfganga Panofsky'ego.J.Robert Oppenheimer opowiadał mi otym, jak genialny Panofsky i jego równie genialny brat blizniak, Hans, studiowali wPrinceton.Obaj osiągali celujące wyniki, z tym że jeden był o włos lepszy od drugiego.Z tego powodu, według Oppenheimera, nazywano ich Bystry Panofsky i Tępy Pa-nofsky.Który jest którym?  To sekret - mówi Wolfgang.Prawdę mówiąc, wielu z nasnazywa go po prostu Pief.Różnice między Fermilabem i SLAC są oczywiste.Jeden przyspiesza protony, dru-gi elektrony.Jeden jest kolisty, drugi prosty.Gdy mówimy, że liniowy akcelerator jestprosty, to właśnie to mamy na myśli: jest prosty.Przypuśćmy, że zbudowaliśmy trzyki-lometrowy odcinek drogi.Geodeci mogą nam zagwarantować, że jest prosty, ale w rze-czywistości się mylą: z lekka się zakrzywia, bo leży na zaokrąglonej Ziemi.Dla mierni-czego stojącego na powierzchni naszej planety droga ta wygląda jak odcinek linii pro-stej, ale widziana z przestrzeni kosmicznej jest łukiem.Natomiast rura próżniowa SLACjest prosta.Gdyby Ziemia miała kształt idealnej kuli, to akcelerator liniowy byłby trzyki-lometrową styczną do powierzchni Ziemi.Urządzenia przyspieszające elektrony roz-przestrzeniły się po całym świecie, ale SLAC pozostał najbardziej spektakularnym znich.Przyspieszał elektrony do 20 GeV w roku 1960 i do 50 GeV w roku 1989.Potemna prowadzenie wysunęli się Europejczycy.Zderzenie czołowe czy tarcza?No dobrze, więc ustaliliśmy, że dysponujemy następującymi możliwościami wyboru:możemy przyspieszać protony albo elektrony, możemy to robić za pomocą akcelerato-rów mających kształt okręgu lub linii prostej.Pozostała nam jeszcze jedna decyzja dopodjęcia.Konwencjonalna metoda polega na tym, że protony uwalnia się z objęć pola ma-gnetycznego i transportuje się wiązkę (zawsze w rurach próżniowych) aż do tarczy, zktórą się zderza.Wyjaśniałem już, w jaki sposób analiza zderzeń dostarcza informacji oświecie subatomowym.Przyspieszana cząstka wnosi w zderzenie pewną ilość energii,lecz tylko jej ułamek daje się wykorzystać do badań zjawisk zachodzących na bardzomałych odległościach albo do wytwarzania nowych cząstek, w zgodzie z E = mc2.Prawo zachowania pędu mówi, że część energii biorącej udział w zderzeniu zosta-nie przekazana jego końcowym produktom.Jeśli na przykład jadący autobus uderzy wstojącą ciężarówkę, to znaczna część energii, jaką dysponował, zostanie zużyta na po-pchnięcie do przodu różnych kawałków blachy, szkła i gumy.Przez to zmniejsza sięilość energii biorącej udział w gruntowniejszym zniszczeniu ciężarówki.Jeśli proton o energii 1000 GeV uderza w proton znajdujący się w stanie spoczyn-ku, to zgodnie z nieugiętymi prawami przyrody jakiekolwiek cząstki powstałe w wynikutej kolizji muszą w sumie mieć pęd równy pędowi poruszającego się protonu.Okazujesię, że na wytworzenie nowych cząstek pozostaje co najwyżej 42 GeV.W połowie lat sześćdziesiątych zdaliśmy sobie sprawę, że gdyby można było do-prowadzić do czołowego zderzenia dwóch cząstek obdarzonych pełną energią, jaką na- 195daje wiązce akcelerator, to w rezultacie dochodziłoby do nieporównanie bardziej gwał-townych kolizji.Brałaby w nich udział podwójna dawka energii, na dodatek dająca się wcałości wykorzystać, ponieważ całkowity pęd zderzających się cząstek wynosi zero (ichpędy są równe co do wartości, lecz przeciwnie skierowane).A zatem w akcelaratorze omocy 1000 GeV w czołowym zderzeniu dwóch cząstek uzyskamy 2000 GeV energii nastwarzanie nowych cząstek w porównaniu z 42 GeV w wariancie ze stacjonarną tar-czą.Jednak nie jest to takie proste.Aatwo można strzelić z karabinu maszynowego wścianę, znacznie trudniej jest tak wycelować, by pociski z dwóch karabinów spotkały sięw powietrzu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •