[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie, muszępowiedzieć to głośniej.Mamo, skończone.Zrobiłam dla ciebie wystarczającodużo.Nadal jesteś moją mamą, ale obydwie jesteśmy dorosłe i żyjemy nie-zależnie.Wracaj z pastorem do Lighthouse Cove. Musisz do mnie wrócić. Teraz to Gloria zbladła. Nie możesz mniezostawić. Masz Harolda albo kogoś innego, kto go zastąpi.Mną już nie możeszsię wyręczać. Zerknęła na pastora. Harold sprawia wrażenie solidnego faceta.Nie poprzestałabyś nanim? Mamy wrócić do Cove? Nie możemy.Jak?  Wyraznie triumfowała. Przylecieliśmy tu z biletem w jedną stronę i mamy za mało pieniędzy napowrót. Co zrobiłaś z moimi oszczędnościami?  Lily zacisnęła powieki,kręcąc głową. Nieważne, to już przeszłość.Mamo, jak miałam dwanaścielat, obiecałam tacie, że będę się tobą opiekować.Tata był zrozpaczony.Chciałam to zmienić, więc obiecałabym mu absolutnie wszystko.Teraz wiem,134RLT że tego nie zmienię.On nie potrafił i ja też nie potrafię.Ale to się musiskończyć.Nie wiem, jak Wrócicie do Lighthouse Cove, ale to nie mójproblem.Luke przytulił ją mocno. Nie musisz mieć wyrzutów sumienia  odezwał się. Mama niezostanie sama.Ma pastora. Ja też pomogę. Finn, oczywiście Finn, który wysiadł z windy. Wtej chwili moja sekretarka kupuje bilety powrotne do Adelajdy  rzuciłjowialnym tonem. Luke, nie dziękuj.To jest przyjęcie urodzinowe, tak? Ikażdy powinien przyjść z prezentem.A jak nie, to, powiedzmy, że jest toprezent ślubny.Pani Ellis, pod domem czeka auto że szpitala, które odwiezieWas na lotnisko.Lily, na pożegnanie daj mamie kawałek tortu i dwa baloniki.Przykro by było, gdyby się rozeszło, że nasz szpital jest skąpy.Luke,odprowadz przyszłą teściową do samochodu.Będziemy mieli pewność, żeodjechała.No, chyba zasłużyłem na whisky.Wpuścisz mnie na to przyjęcie?Finn wrócił z Lily do mieszkania, podczas gdy Luke odprowadzał jejmatkę i pastora.Wszedłszy do środka, Lily poczuła emanujące od wszystkichaprobatę, ciepło oraz wsparcie.Obejmowali ją ludzie, których prawie nieznała.Dlaczego kiedyś chciała być anonimowa? Mądra dziewczynka. Finn uścisnął jej rękę. Teraz zajmij sięLukiem. A co z panem, doktorze?  Skąd w niej tyle odwagi? Zauważyła, żesięgając do jej ręki, skrzywił się z bólu. Podobno ma pan problem, ale nic znim nie robi. To najlepszy lek na wszystko. Uniósł wyżej szklankę z whisky, alepo chwili wzruszył ramionami. Nie da się jednego dnia załatwić135RLT wszystkiego. Odjechała  zameldował Luke, a Lily poczuła.nieopisaną ulgę?Radość? Odzyskała wolność.Tom wrócił na oddział wyczerpany, ale szczęśliwy, a jego urodzinowaimpreza trwała dalej.Dopiero koło drugiej nad ranem ostatni gość wyszedłniepewnym krokiem. Niezłe przyjęcie  rzekła Lily. A jaki bałagan. Wolisz teraz sprzątać czy pójść do łóżka?Wahała się przez ułamek sekundy. Do łóżka, ale, Luke.Dziękuję.Powinnam była zrobić to lata temu,ale wydawało mi się to niemożliwe.Dzięki tobie. Drobiazg, skarbie.Czy już prosiłem cię o rękę? Nie, chyba nie  odparła z bijącym sercem. Nie mam pierścionka  powiedział, układając ją na łóżku. Alehipotetycznie. Położył się obok. Gdybym przykląkł, podając ci czerwonepudełeczko. Chyba bym się roześmiała. Ale czy powiedziałabyś  tak ? Powiedziałabym, że się zastanowię. Pod wpływem jego pieszczotnie bardzo mogła zebrać myśli. Ale nie będę tego robić o drugiej nad ranemi w tym chaosie. Nie widzę żadnego chaosu. Sięgnął do zamka jej sukienki. Widzętylko ciebie. To kolejny problem  odparła  bo jak widzę ciebie, to nie jestem wstanie myśleć o niczym innym.136RLT ROZDZIAA DWUNASTYW niedzielę mieli odwiezć Toma na farmę.Umówili się, że o dziesiątejLuke zbierze go ze szpitala, a Lily pojedzie za nimi. Musimy wziąć większy samochód  oświadczył Luke poprzebudzeniu.Lily przytuliła się do niego mocniej.Większy samochód? Rodzinny? Nie  obruszył się;  Coś takiego jak SUV Johna.Jak mam wozićwujków i kobiety. Kup bagażnik.Taki na dach.To o wiele tańsze. Nonsens. Pocałował ją w czubek nosa. Lily, zostań w SydneyHarbour.Spróbujmy pomieszkać razem. Zanim wręczysz mi to czerwone pudełeczko? Zanim je przyjmiesz.Ono już czeka. Hm. Zamyśliła się. Tom ma na poddaszu wielkie żelazne łoże.Moglibyśmy tam zamieszkać. Mamy mieszkać z Tomem?  Zciągnął brwi. Będziemy mu potrzebni. Tak, przez tydzień. Przez tydzień? Luke, on cię potrzebuje. Oszalałby, gdyby mu przyszło mieszkać z nami. Strasznie jesteś tego pewny. Jestem taki jak on. Oszalałbyś, mieszkając ze mną? Nie. Obawiam się, że tak.Godzinami blokuję łazienkę.Mama mówi, że137RLT jestem samolubna. Twojej mamy nie ma. Pocałował ją. Jesteśmy tylko my.Zrobimydla Toma, co konieczne, i wrócimy tutaj. Zostawimy go? Na razie nie, ale potem, jak nabierze sił.Załatwimy mu kogoś dopomocy.Ja i Tom jesteśmy samotnikami.To wielka sprawa, że ciępokochałem. Mam być wdzięczna? Nie, ale. Luke, Tom jest inny niż moja matka  szepnęła. Kochamy go, bojest wyjątkowy, tak jak ja kocham ciebie, bo jesteś wyjątkowy.Ale niepowinieneś mnie kochać, dopóki uważasz, że znajdziesz dla mnie niszę wżyciu, a reszta pozostanie bez zmian. Lily. Nie. Zacisnęła powieki, podejmując decyzję. Dzięki tobiedostrzegłam swój problem, ale nie wiem, co zrobić, żebyś ty dostrzegł swój.Dopóki tak się nie stanie.Na razie czuję, że czerwone pudełeczko musipozostać w szufladzie. Odetchnęła głębiej. Okej.Odwiezmy Toma nafarmę.Załatwię sobie jeszcze miesiąc w Sydney Harbour. Ale nie nocne dyżury. W porządku, nie nocne. Rzuciła mu gniewne spojrzenie. Dlatego,że chcesz być ze mną, czy dlatego, że będziesz się o mnie niepokoił, jak zejdęci z oczu? Jedno i drugie. Potrzebujemy więcej czasu. Objęła go. Zamiast nadziei widzęczarną otchłań.Och, ale, Luke. Kocham cię.138RLT  Chyba tak.Ale muszę się przekonać, co to znaczy.Jechała do szpitala z zamętem w głowie.Pozornie wszystko układało siępomyślnie, a mimo to wątpliwości jej nie opuszczały.Bezwarunkowa miłość.O czym więcej marzyć? Ale miała wrażenie, że uczucie Luke a jestobwarowane licznymi warunkami.%7łe ona ma być bezpieczna, że on ma o tozadbać, że zależy mu na zachowaniu dystansu wobec Toma i własnychgranicach.Może to ja powinnam się zmienić, pomyślała.Bo on się nie zmieni.Spojrzawszy miesiąc wstecz, uznała, że nie ma powodów do zmartwienia.Poznała Luke a i go pokochała.Uratował ją niczym prawdziwy rycerz nabiałym koniu.I poprosił o rękę.Powinna skakać z radości.Jednak coś nie dawało jej spokoju.Znowu odezwał się ból brzucha.Mimo to powitała Toma radosnym uśmiechem.Gdy prowadzili go dosamochodu, żegnała go niemal połowa personelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •