[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz, to jest tak: tworzysz sobiew myślach obraz jakiegoś człowieka, a potem tak się z nim zaprzyjaźnisz, że za nic wświecie nie chcesz go wyrzucić z głowy.A jeśli chodzi o twoją matkę, to nie mogłamsię bardziej mylić w ocenie.Przypuszczam, że nawet najbardziej sympatyczni ludzieTLRmogą zrobić coś okropnego pod wpływem chwili, coś, czego później żałują.— A co z Cliffordem? — zapytałam, szybko zmieniając temat.— Clifford powiedział, że nie chce mieć więcej dzieci.Ma dwoje z pierwszegomałżeństwa i uważa, że to mu wystarczy.— Kopnęła piłkę w stronę jej właściciela,chyba o wiele za mocno, niż było trzeba.— Myślę, że on naprawdę chce się ze mnąożenić tylko po to, żeby mieć dach nad głową.— Tak mi przykro, Hildo — westchnęłam ciężko.Naprawdę zasługiwała na odro-binę szczęścia w życiu.— Niech ci nie będzie przykro.Nadal chcę za niego wyjść — powiedziała nie-oczekiwanie i dała mi lekkiego kuksańca.— Jestem prawie na pewno w ciąży! Czy tonie cudowne? Zanim się o tym dowie, będziemy już małżeństwem; a gdyby chciał15 Auld Lang Syne (co mniej więcej oznacza „Dawno, dawno temu") — poemat szkockiego poety Roberta Burnsa z 1788 roku, śpiewany na melodię ludową w krajach angielskojęzycznych, zazwyczaj z okazji Nowego Roku.Strona 338 z 3682013-05-04 08:04:55wtedy odejść, to niech sobie odchodzi.Nie zamierzam się tym przejmować.Będę jużzamężna, a wkrótce zostanę matką.Właśnie tego chciałam całe życie.* * *Teraz, kiedy niebawem miały się odbyć dwa śluby, nikt nie był już zdziwony, kie-dy się okazało, że zanosi się jeszcze na trzeci.Cathy Burns poprosiła mnie w przerwie na lunch do swojego gabinetu i oznajmiła,że ona i wuj Harry mają zamiar się pobrać.— Zawsze bardzo dobrze czuliśmy się ze sobą, już od dnia, kiedy się poznaliśmyna molo w Southport.Wtedy twoja mama poznała twojego tatę — powiedziała.Byłacała w skowronkach i miała śliczne rumieńce.Nagle sobie wyobraziłam, że właśnietak musiała wyglądać jako młoda kobieta podczas wojny.— To było trzydzieści dwalata temu.Gdyby nie Harry, nigdy nie poznałabym Jacka, który na zawsze pozostanienajwiększą miłością mojego życia.— Naprawdę bardzo, bardzo się cieszę — uśmiechnęłam się szeroko.Oprócz mo-jego własnego ślubu to była najlepsza wiadomość, jaką ostatnio usłyszałam.— Cieszęsię, że wuj Harry w końcu ci się oświadczył.— To nie on się oświadczył, Pearl.Ja mu się oświadczyłam.— Roześmiała sięgłośno i z takim entuzjazmem, że chyba słychać ją było w całej szkole.— Sądzę, żegdyby pozostawić mu tę decyzję, nigdy by się na to nie odważył.I wiesz co? Natych-TLRmiast się zgodził.W podróż poślubną popłyniemy dookoła świata.Tymczasem Leoodkłada przejście na emeryturę aż do naszego powrotu, a ja biorę roczny urlop.Och,Pearl, jestem taka szczęśliwa, że po prostu mnie roznosi! — Znów się roześmiała.—Czy to wypada, żeby dyrektorka szkoły tak mówiła, jak myślisz? Ale mam to w nosie!* * *— Och, Charles, nie chcę stracić naszej małej dziewczynki.— popłakiwała Ma-rion.W jej głosie było tyle żalu, że i mnie zachciało się płakać.Marion i Charles siedzieli w salonie i chyba nie wiedzieli, że jestem obok, w poko-ju śniadaniowym, i słyszę każde ich słowo.— Ależ wcale jej nie stracimy, słoneczko — uspokajał ją Charles.— Zawsze po-zostanie naszą małą dziewczynką.Zresztą możemy przecież pojechać do Kanady ispotkać się z nią w Boże Narodzenie.Czy nasza Amy nie urządza tam w tym rokuwielkiej rodzinnej imprezy?Strona 339 z 3682013-05-04 08:04:56— Ale Pearl już nie będzie tutaj, w tym domu, z nami.Nie będzie mi pokazywałaswoich nowych strojów.— chlipnęła.— A kiedy będziemy wracać z pracy, nie bę-dzie na nas czekała z wielkim czajnikiem gorącej herbaty.Po prostu nie będzie jej tu-taj, Charles!— Wiem, złotko, ale ja zawsze tu będę.dla ciebie, a ty dla mnie.— Naprawdę, Charles? — pytała Marion płaczliwie.— Przecież wiesz, złotko.Weszłam do kuchni, nie chcąc już dłużej słuchać.Cieszyłam się, że znów jest między nimi dobrze.Charles i Marion nigdy nie zda-wali sobie sprawy, jakie cienkie ściany ma ich dom.Chociaż w bungalowie, w którym mieszkałam z matką i ojcem, ściany musiały byćjeszcze cieńsze.Pamiętam, że mogłam wyraźnie słyszeć wszystko, co mówili, kiedyleżałam w łóżku, nawet kiedy drzwi mojego pokoju były zamknięte.Pamiętam, że na-ciągałam kołdrę na głowę, mimo to jednak nie umknęło mi żadne słowo.Nawet teraz,tyle lat później, słyszę je nadal — w moich snach.Zwłaszcza jeden sen często powraca i nie daje mi spokoju.Jakiś głos mówi: „Naprawdę chciałbym cię zabić" i moja matka płacze.Jakaś maładziewczynka — to nie może być nikt inny tylko ja — krzyczy: „Zostaw mamusię wTLRspokoju.".Zawsze chcę wtedy wstać z łóżka i ratować mamę, ale moje ciało jest zbytciężkie, żeby się poruszyć.Tak się kończy ten mój sen.Ciekawe, czy ma też inne zakończenie i czy ono też kiedyś mi się przyśni?Strona 340 z 3682013-05-04 08:04:56Rozdział 201971-1972Nellie Shadwick siedziała na tylnym siedzeniu zaparkowanego na poboczu drogirolls-royce'a i waliła obcasami w podłogę.— O co chodzi? — spytał kierowca, który był równocześnie jej bratem.—„S.O.S."?— Mam już dość tego czekania — poskarżyła się Nellie.— Wszystko dlatego, że twój czas jest zbyt ważny, żeby go marnować dla innychludzi.Tak właśnie myślisz, nieprawdaż?— Czy to coś złego, Ducky?„Ducky" nie było bynajmniej czułym zdrobnieniem, lecz imieniem, którym jej bratDavid był nazywany od niemowlęcia.Chociaż nikt nie miał pojęcia, dlaczego.Ducky zastanawiał się przez parę minut, zanim powiedział, że właściwie to nicTLRzłego, tyle że to po prostu niemożliwe, żeby nigdy nie marnować czasu.— Poza tym człowiek jest uzależniony od tylu innych rzeczy, które muszą być naczas — aufbbusy i pociągi, czy taksówki na przykład.No i bywa też, że jakiś gość na-gle zachoruje albo urwie mu się sznurowadło, albo nie może znaleźć jakiejś tam rze-czy.są rozmaite wypadki.pogoda, czasem nawet spadnie meteoryt.— Już dobrze, dobrze! — przerwała mu gniewnie Nellie.— Wyciągnęła przedsiebie smukłe, długie nogi, opięte przezroczystymi, czarnymi pończochami z nylonu.— Czy one wyglądają na czterdzieści lat, jak myślisz, Ducky?Ducky odwrócił głowę.— Masz na myśli swoje nogi, swoje stopy czy pantofle, mała?— Pewnie, że moje nogi!Ducky potrząsnął kędzierzawą czupryną.— Dla mnie to one wyglądają na pięćdziesiątkę z okładem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •  

     

    br>
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • doliczonyczas.keep.pl
  •