[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Terazpostanowiłem wykorzystać tę jedyną w życiu szansę, by wszystko ci szczerze wyznać.Kocham cię, Claire.Kocham cię od bardzo dawna.Czy mam u ciebie jakieś szanse? Mojestare serce byłoby uratowane, gdybyś szepnęła „tak".209- Och, John.- Nie zdawała sobie dotąd sprawy, jak głębokim uczuciem ją darzy.- Nic nie wiedziałam.- Mówiłem ci już, Claire.Nie chciałem, żebyś wiedziała.Nie należę do mężczyzn,którzy by próbowali uwieść szczęśliwą mężatkę.- Szczęśliwa czy nie - nadal jestem mężatką.Czy ty tego nie rozumiesz?- Ale sytuacja się teraz zmieniła, prawda?- Niezupełnie.Nie, gdy w grę wchodzi przysięga.Przyglądał się jej w świetle księżyca.Ich twarze były tak blisko siebie, że cień jegogłowy padał na jej brodę.- Chciałbym cię pocałować.- To skomplikowałoby nasze stosunki w pracy.- I co z tego? Od ponad dziesięciu lat i tak są wystarczająco skomplikowane.Czybędziesz na mnie zła, jeśli cię pocałuję?- Muszę już jechać, John.- Zrobiła ruch, jakby chciała odsunąć się od drzwi, ale Johnnie ruszył się z miejsca, wciąż zagradzając jej drogę.- Będziesz się gniewać? Bo jeśli tak, nie będę ryzykował.Parsknęła nerwowo.- John.Dobrze wiesz, co robisz, prawda? Nie jestem z drewna, pochlebiają mi twojekomplementy - szczególnie, że towarzyszy im taka szczerość.Mylisz się, jeśli myślisz, że nie robi to na mnie wrażenia.Ale nie mogę powiedzieć: tak.Jestem mężatką.- Jesteście w separacji.- Ale nie urzędowo.R S- Tylko uczuciowo.- Dał jej chwilę na zastanowienie.Gdy mu nie odpowiedziała, dodał: - Czy nie tak, Claire?Zastanowiła się chwilę.- Być może tak.Nie wiem.Dobranoc, John.Muszę jechać.- Dobranoc, Claire.Nie gniewaj się - powiedział i pocałował ją w usta.Chcąc go odepchnąć, położyła mu ręce na ramionach, ale w ostatniej chwili zabrakłojej sił i biernie poddała się pocałunkowi.Czuła jego gorące, zachłanne usta i to, jak zpożądaniem przywarł do jej bioder i ud.Próbowała się odsunąć, zaszokowana jegonamiętnością, ale - ku jej zaskoczeniu - całowanie się z innym mężczyzną sprawiało jejprzyjemność.John był schludny i atrakcyjny, zawsze go lubiła i dobrze im się razem pracowało.Nic,co kiedykolwiek powiedział lub zrobił, nie budziło w niej odrazy ani nawet nie drażniło.Wyznał jej teraz swą miłość i skradł jeden pocałunek.Cofnęła się, zmuszając go, by przestał ją całować, ale on przysunął twarz do jejpoliczka i wyszeptał namiętnie: - Och, Claire.Proszę cię o jeden prawdziwy pocałunek.Tylko jeden, bo wiem, że nie będzie ich więcej.Daj mi choć tyle, Claire.Moja śliczna.tak długo o tobie marzyłem.210Wsunął ręce pod jej płaszcz i przywarł do niej całym ciałem, przesuwając jedną rękę między jej łopatki.W końcu chwycił ją za szyję i odwrócił jej twarz.Poddała mu się izłączyli w pocałunku usta.Jego były miękkie, namiętne i wcale nie odpychające.Wiedział,jak sprawiać rozkosz kobiecie.Podobnie jak ona lubił teatralne gesty i potrafił z nichumiejętnie korzystać.Chwila była do tego odpowiednia - jesienna księżycowa noc i pustkaciemnego parkingu.Poddała się temu pocałunkowi, odpowiadając namiętnością na jego pożądanie.John,świadomy, że to się prędko nie powtórzy, zrobił wszystko, by zapamiętali tę chwilę na długo.Zginając kolana, przycisnął ją do siebie z całej siły, a ona niczym trawa wiatrowi poddawałasię rytmicznym ruchom jego ciała.Po chwili wygięła się do tyłu i z jej gardła wyrwał sięcichy okrzyk.„Czym jest zdrada?", pomyślała Claire.Od samego początku wiedziała, że nie powinnatego robić, ale była taka samotna i tak bardzo brakowało jej czułości.Być może i Tom robiłto ostatnio z matką Kenta.A jeśli tak, czy nie należało jej się coś od życia? Teraz jużwiedziała, jak łatwo można zdradzić: zacząć od nie udawanej niewinności, a skończyć naniewinnym cudzołóstwie.Lecz nie da się w to wciągnąć.Chwila zapomnienia to jeszcze niekoniec świata.- Przestań, John! - odepchnęła go, chwytając za łokcie.- Wystarczy.- Ku jejprzerażeniu oboje głośno sapali.Jego oddech uderzał o kosmyk jej włosów i o skroń.Ustadotykały czoła.- Nigdy więcej tego nie zrobimy.Przyrzekam i ty też przyrzeknij.R S- Nie mogę.- Tom powiedział, że cię wykastruje, jeśli to zrobimy.Cofnął się i palcem uniósł jejbrodę.- A więc rozmawialiście o mnie? Wiedzieliście?- Nie.- Nie pozwalała mu się dotknąć.- Nie wiedzieliśmy.Tom tylko przypuszczał, towszystko.- Co powiedział?Rozłożyła wymownie ręce, dając mu do zrozumienia, że nie odpowie na to ani innepytania.- Przestań! Nie zamierzam dyskutować z tobą o Tomie i nie będę opowiadać ci ojego uczuciach.Skończmy już z tym.Proszę, wybacz mi.- Wybaczyć ci?- Tak.Nie powinnam była do tego dopuścić, zachowałam się głupio i nie wyciągaj ztego żadnych wniosków.Chcę uratować moje małżeństwo, a nie burzyć.Naprawdę cięprzepraszani, John.Muszę już jechać.Proszę, zapomnijmy o tym wieczorze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •