[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widać było jego sylwetkę na tlejaśniejszej, piaszczystej drogi biegnącej środkiem obozu.Strunygłosowe dopisywały mu lepiej niż nogi: jak wiadomo sznapswzmacnia to pierwsze, osłabia drugie.Usiłował krokiem marszowympokonać dystans dzielący go od jego  kwatery" położonej naodległym krańcu obozu, posuwał się zygzakiem, co jeszczeprzedłużało ten nocny koncert.Bywało, że i przystanął, chyba dlanabrania oddechu albo aby się rozejrzeć - te kilkadziesiąt barakówwyglądało identycznie nawet za dnia.Po stylu wokalnego wykonaniamożna było poznać byłego żołnierza.Podczas gdy słowa piosenkidotyczyły stosunków rodzinnych, jej rytm przywodził na myśl oddziałpiechoty w marszu.Raz wybraliśmy się w kilkanaście osób, by zwiedzić tajemniczystadion.Doszliśmy tam o zachodzie słońca, co jeszcze potęgowałowrażenie uroczyska.Stadion ten miał być największy na świecie,jakoby na czterysta tysięcy widzów-uczestników.Tu miała się odbyćparada zwycięstwa po zakończeniu wojny.Budowy zaprzestano, gdywojna wzięła zły obrót.Centralną część stadionu otaczał krągmasywnych dziesięciopiętrowych wież.W środku każdej miałyznajdować się pomieszczenia sypialne dla tysięcy osób.Niektórewieże były ukończone, podciągnięte do dachu, niektóre ledwozaczęte; inne rozbite w czasie działań wojennych, rozsypywały się.Stadion Zwycięstwa zarastały kwiaty polne i zielsko.Miał w sobie cośze starożytnych ruin sprzed dwóch tysięcy lat, choć nie miał jeszczedwudziestu.Aby nie sprawiać przyjaciołom w Polsce kłopotu, Marysiapisywała tylko do swojej matki, ja do mojej, a także i do Andrzeja, botego sobie życzył.Oczekiwaliśmy, że nasze listy znajdą się naczyimś biurku w UB.Będą je oglądali pod światło, prasowali gorącym186 żelazkiem, posypywali specjalnym proszkiem, aby uwidocznićniewidoczny atrament.Moje listy zawierały tylko zdawkoweinformacje.Poszedłem do lasu i zbierałem borowiki, zaciął się zamekw ubikacji i aby się wydostać musiałem wspinać się po przepierzeniui nadwerężyłem sobie ramię.Zapewne jakiś szyfrant w UB trudził sięnad moimi tekstami w poszukiwaniu ukrytej treści.Po kilkumiesiącach dowiedziałem się, że tajnego szyfru doszukiwali sięprzede wszystkim odbiorcy moich listów.Otrzymałem wiadomość, żeEdek zamieszkał u Andrzeja, a potem przyszedł list od matki zGdańska - Edek zatrzymał się u niej.Wiedząc, jak swymzachowaniem potrafi wzbudzić podejrzenia nawet u najbardziejospałego policjanta, a co dopiero mówić o UB, które żyje zpodejrzewania, obawiałem się, że wpakuje w kłopoty mojego brata.Brat Konrad, młody lekarz, dopiero co został powołany do marynarkiwojennej z przydziałem do jednostki na Wybrzeżu i wciąż mieszkał umatki.Napisałem więc do niej, aby była ostrożna, bo Edek topodejrzany charakter.Przypadek sprawił, że Edek nic nie wiedząc osprawie Andrzeja, już samą swą obecnością w tym czasie stwarzałatmosferę podejrzeń wokół każdego z kimkolwiek się stykał.UBzapewne jakoś łączyło moją ucieczkę z jego przyjazdem do Polski i zsiatką szpiegowską sięgającą do Paryża.W odpowiedzi na nasze podanie o przyznanie azylupolitycznego wezwano nas na przesłuchanie w sądzie.Proceduraodbywała się w języku niemieckim, tłumacz przekładał na rosyjski,odpowiadałem po rosyjsku.Chcieli wiedzieć, dlaczego uciekliśmy zPolski.Nie mogłem wyjawić sprawy Andrzeja, aby mojeoświadczenie nie dostało się do rąk sowieckiego wywiadu,przekonany, że wszędzie we władzach są szpiedzy ze wschodu.Nieoczekiwanie zaczęli się dopytywać o mój udział wpowstaniu, czy byłem w służbie sanitarnej, czy też na linii i czystrzelałem do Niemców.Jeden z żydowskich pisarzy miałpowiedzieć:  Niemcy nigdy nie wybaczą nam holocaustu" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •