[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z urąganiem i przechwałkami pochwycono ich, niby usiłujących tłumaczyć,zaprowadzono do najbliższego zameczku i gdy zaczęto przetrząsać juki, zradością nadzwyczajną znaleziono koronę.Natychmiast wysłano gońców z oznajmieniem, iż zdobycz się w ręce cesarskiedostała.Radość była niezmierna i triumf wielki. Szukano listów papieskich rozpruwając suknie, trzęsąc wszystko na próżno, nieumiano ich znalezć, a naglony ojciec Romuald przyznał, że w obawiepochwycenia zniszczone zostały w pierwszej chwili.Gdy się to działo na głównym gościńcu, z bacznością nadzwyczajną odklasztoru do klasztoru przemykał się ojciec Gerbert i Jurga.Wioząc tak drogi klejnot musieli nadzwyczajnymi otaczać się ostrożnościami.Najgorsze dni do podróży, słoty i wichry były im najpożądańsze, przekradali sięnocami i rankami po niedostępnych ścieżynach i manowcach.Podróż też trwała długo.Jurga czuwał, prawie nie kładąc się na spoczynek, chyba gdy do którego zklasztorów przybyli, gdzie zupełnego pewni byli bezpieczeństwa.Przez niemieckie kraje jadąc podwajano czujność, choć po chwycenie pierwszejkorony uspokoiło zupełnie cesarskich, a wieść o tym już się była wszędzierozeszła.Gdy na ostatek po tylu napróżnych krążeniach dnia jednego ujrzeli rzekę, którąim jako Aabę ukazano, radość niezmierna odmalowała się na twarzachwszystkich.Przeprawili się przez nią pochmurnego ranka jesieni, a czeladz towarzysząca imjuż tu była jak w domu.Przyspieszono więc koniom biegu.Jurga chcąc królowi prędszą sprawić radość najzręczniejszego z pachołkówwyprawił przodem nocą i dniem do Poznania.Tu niepokój był wielki.Wprawdzie opat Aron przez benedyktynów miał wiadomość o przybyciu Jurgido Rzymu, lecz potem nic już o obu wyprawach słychać nie było.Król niecierpliwił się i narzekał, były dnie zwątpienia i gniewu.Gdy Andruszkę z ojcem Romualdem pochwycono, rozgłos był tak wielki iradość taka, że się wnet wiadomość rozeszła daleko i doszła do Trzemesznanaprzód, nareszcie do Poznania.Tu nie wiedziano wcale o podstępie, którego Jurga był sprawcą.Opat był w smutku wielkim.Nie ośmielił się natychmiast o tym Bolesławowi zwiastować.Zwlekał.Nie można jednak było długo ukryć nieszczęśliwej wieści.Ksiądz Petrek, który ją miał pierwszy, chodził z nią pozornie zasmucony dzielącsię ze wszystkimi, aby doszła do uszu króla.Już naówczas piękna Oda, którą Bezprymowi z chęcią wydano, przybyła doPoznania i niezwłocznie małżeństwo pobłogosławione zostało.Zjechało się na wesele tłumnie rycerstwo domowe i niemieckie, król hojnieprzyjmował i zdawał się wesół a szczęśliwy.Od pierwszego dnia nowa pani nowe tchnęła w dwór życie, nową wesołościąożywiła trochę spoważniałych towarzyszów króla. On sam musiał się powodować niewieście, która z zuchwalstwemnadzwyczajnym, nie obawiając się groznego pana, rządziła nim samowładnie.O dziwo!Król dawał się prowadzić posłuszny wpatrując się w piękne oczy i zdałzapominać o wszystkich swych troskach, gdy mu Oda szczebiotała.Mieszko i Ryksa nie mogąc się ani oddalić, ni wyłączyć stali na uboczu.Oda lekceważyła mężowską synowę nie dbając, że jątrzy cesarskiej krwi panią,a Bezprymowi nad Mieszkiem dawała w łaskach swych pierwszeństwo.On był jej najmilszym sługą, król też nabrał trochę serca do Bezpryma i więcejteraz upatrując w nim zdolności, obiecywał mu też na przyszłość świetniejszestanowisko.Na pozór nie było nic odmienionego gwałtownie, przecież jednej niewiastyprzybycie zmieszało dawny porządek, wwiodło jakiś zamęt, napełniło niemalstrachem dawne sługi.Pytano się siebie cicho, co będzie z tego panowania Niemki zalotnej nad królem,chwilowo zaślepionym.Nikt się jednak nie ośmielał rzec słowa.Opat milczał i stronił nieco od dworu.I na to Bolesław uważać się nie zdawał.Były to pierwsze dnie roznamiętnienia krewkiego pana, całe oddane niewieście,która umiała oderwać go od wszystkiego i za wojować dla siebie.Z tego czaru i upojenia nie wyszedł król Bolesław, aż gdy jednego wieczora Zygnie przyniósł mu korony skręconej ze słomy i nie położył jej u nóg jego.Karzeł był głupawy, iż się na żart taki ważył.Miłościwy panie rzekł śmiejąc się trzeba będzie słomianą się kontentować, bozłotą cesarscy porwali.Bolesław nierychło go zrozumiał, a znaczenie słów pojąwszy chciał go kazaćwyrzucić precz i osmagać.Zyg do nóg mu upadł wyznając, że w całym dworze mówiono o tym.Burza powstała sroga.Chciała Oda króla uśmierzać, odepchnął ją po raz pierwszy, wejrzawszy na niątak, że pobladła i cofnęła się przelękła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •