[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Innych możliwości nie miałam.Nie miałam wyjścia.Choć walczyły we mnie przeciwstawne emocje, musiałam wziąć ten ciężar na siebie.Tym ciężarem była w końcu moja małaTiga.Trzymałam ją na ręku kilka minut po jej urodzeniu.Wymyślałam dla niej imiona.Asystowałam jej, gdy stawiała pierwsze kro-ki.Niemalże rozpłakałam się ze wzruszenia, gdy któregoś roku zapytana przez Adele, czy chce wybrać się z nią do Zwiętego Mikoła-ja, wskazała na mnie, mówiąc:  Tiga idzie z Lyn".Musiałam wziąć ten ciężar na siebie.Czy mogłam postąpić inaczej? Chodziło oTigę.Kto jak nie ja miałby ją wziąć pod swoją opiekę?Po prostu możesz się nie zgodzić, nic prostszego, przemknęło mi przez głowę, nim się zreflektowałam.Jesteś osobą złą, zga-niłam się.Bardzo, bardzo złą.Kiedy przyszłyśmy do szpitala, w Tegan dokonała się cudowna przemiana.Wydawała się nie dostrzegać rurek i aparaturywokół matki, wskoczyła do niej na łóżko, zarzuciła jej rączki na szyję i obsypywała jej policzki pocałunkami.Od przyjazdu z Guild-ford ledwie odzywała się do mnie, a tu jak mechaniczna zabawka nakręcona po tygodniach próżnowania zdzierała głosik do oporu,trajkocząc z niezwykłą szybkością, z przerwami tylko na całowanie mamy w buzię.Wyślizgnęłam się z pokoju, żeby się sobą nacieszyły.Nie zapomniałam, że były tak bardzo związane.Jak najlepsze kum-pelki nie znosiły rozstawać się nawet na godzinę.Tylko razem stanowiły jedną całość.Jak, do diabła, Tegan poradzi sobie, kiedy.Plastikowy kubek pękł w moich rękach.A może stan Del się poprawi?Może w ogóle wyzdrowieje? Nastąpi remisja? Uczepiłam się tej myśli, uczepiłam się jej jak boi ratunkowej w morzu rozpa-czy i żalu nad sobą, w jakim aktualnie tonęłam.Del będzie żyła.Gdzie jest napisane, że ma na to umrzeć? Czy próbowano wszystkiego? Naprawdę wszystkiego? Każdej dostępnej metodyleczenia? Byłam pewna, że nie zwodziła mnie wyobraznia i że Del wyglądała dziś lepiej.Na twarzy mniej szarości, plam i oznakzmęczenia.Prawdopodobnie tak podziałała na nią obecność Tegan.Widząc ją koło siebie, Del czuła się milion razy lepiej i dawało tojakąś nadzieję.Ona i Tegan będą teraz spędzały ze sobą dużo czasu.Del nabierze sił i będzie żyła.Mniej więcej pół godziny pózniej Nancy, pielęgniarka, zabrała Tegan na spacer do kantyny, więc Del i ja mogłyśmy poroz-mawiać.L RT  Widać, że jak chcesz, to czujesz się lepiej, więc jeśli się postarasz, to wyzdrowiejesz  wyrwało mi się, jak tylko drzwisię zamknęły za Nancy i Tegan. Jeszcze nie opanowałam sztuki taktownego zachowania wobec śmiertelnie chorej osoby. Toznaczy, na pewno twój stan się poprawi.Del potrząsnęła głową. Nie. Tego nie wiesz  powiedziałam. Niestety, wiem. Posłuchaj, Del, nie poddawaj się.Jeszcze możesz to pokonać, wierzę, że możesz.Jesteś jedną z.nie, jesteś najsilniejsząosobą, jaką znam.Pomyśl, z jakim gównem musiałaś się nieraz uporać w przeszłości, na pewno dasz radę. Kam, jest już za pózno  ucięła Del.Nie dawałam się zniechęcić i dalej ją przekonywałam. Musisz walczyć.Możesz pokonać chorobę  mówiłam. Jest wiele nowych leków, metody alternatywne.Czy próbo-wałaś akupunktury albo. Kam  stanowczym głosem położyła tamę mojemu gadaniu. Zaakceptowałam to, będziesz musiała i ty. Ale musisz walczyć  wyszeptałam. Walczę.Dlatego tu jestem. Nie mogę uwierzyć, że poddałaś się tak łatwo. Kam, ty naprawdę nie rozumiesz  głos jej się załamywał, oddychała ciężko. Chcę żyć.Boże, ja chcę żyć.Chcę wi-dzieć, jak dorasta moja córka.Chcę toczyć te wszystkie boje z nastolatką, nawet zaczęłam się do nich psychicznie przygotowywać.Chciałabym znalezć papierosy w jej sypialni i zrobić z tego powodu karczemną awanturę.Chciałabym widzieć ją na studiach i potemprzekazać ją komuś innemu, jakiemuś wspaniałemu mężczyznie, w dniu jej ślubu.Chciałabym wreszcie sama wyjść kiedyś za mąż,bo nadal wierzę w miłość. Chcę mieć jeszcze czas na uporządkowanie spraw.Wydawało mi się, że mam przed sobą całą wieczność.Teraz wiem, żetak nie jest, i muszę się pogodzić z losem.Muszę. Del przerwała, wciągnęła przez rurkę powietrze do płuc. Chcę żyć.Niestety,nie będę.Muszę zaakceptować ten fakt, bo inaczej ogarnie mnie bezwład.A muszę być jeszcze aktywna.Muszę jak najwięcej zapla-nować z myślą o Tegan.Zrobić wszystko, żeby ustawić ją w życiu.Bycie z tobą da temu dobry początek.Pociągałam nosem, powstrzymując łzy, które jednak znalazły ujście i potoczyły się po moich policzkach.Wytarłam oczywnętrzem obydwu dłoni, osuszyłam wilgotne ręce o dżinsy. Napisałam do niej całą furę listów  mówiła Del. Mam też dwadzieścia kartek urodzinowych i dwadzieścia bożo-narodzeniowych.Napisałam je wszystkie.Zdumiewające, jak wiele ma się do powiedzenia, chociaż pisze się na zapas.Jeśli chodzi olisty, to one są na specjalne okazje, takie jak jej osiemnaste urodziny.I dwudzieste pierwsze.I na okoliczność podejmowania decyzjio studiach.Niektóre pisałam z myślą o szczególnych momentach w jej życiu, kiedy normalnie po prostu gadałybyśmy ze sobą.Zoba-czysz, jak bardzo ona lubi takie pogawędki od serca.Pamiętasz chyba tę jej słabość? Zresztą sama się przekonasz.Przygryzłam dolną wargę, zwiesiłam głowę, ona mówiła dalej.Niedługo już jej nie będzie.Może za kilka lat, za dwadzie-ścia, a może już za rok.Przerażająca jest myśl, że ktoś, kogo się kocha, nie pozna przyszłości.Nie doczeka nowej pani premier jeśli wybory przebiegną po naszej myśli  tym razem dobrej kobiety.Nie będzie widzieć w lustrze, jak siwieje, ile zmarszczek poja-wia się na jej twarzy, jak jej ciało broni się przed postępującym zwiotczeniem.Nie będzie jej na świecie, by się przekonać, na kogowyrosła jej córka.Upokarzający brak perspektywy.Serce mi się ścisnęło.Znowu świeże łzy uciekły mi spod powiek i zwilżyły po-liczki.Mnie też może tu nie być za dwadzieścia lat, pięć lat czy za rok, ale ja o tym nie wiem.Mój zegar nie tyka głośno tuż-tuż,zagłuszając wszystko inne.Natomiast na Del śmierć czyha za progiem. Nie chciałam nagrywać kaset wideo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •