[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jeszcze nie pora!  zagadkowo odpowiadał, Nic nie rozumiem! Coś kryjesz przede mną! Boże! jakam nieszczęśliwa. Miej do mnie zaufanie i nie przejmuj się zbytnio! Nie mam się przejmować? Lada dzień więcej cię nie zobaczę? Przeczuwam, że albomnie porzucisz, albo jakieś straszne nieszczęście wisi nad nami. Głupstwo. i zamykał jej usta pocałunkiem.Pewnego dnia, gdy jak zwykle wymykał się nad ranem z sypialni Marion, uścisnąwszykochankę jeszcze bardziej serdecznie niż zwykle. Dziś, za parę godzin, dowiesz się o wszystkim!  wyrzekł poważnie. Na koniecskończą się nasze męki! Znowu tajemnica!  załkała przerażona. Skonam z niepokoju! Więcej powiedzieć nie mam prawa!Znikł w szarym świcie poranka.i więcej nie ujrzała go już nigdy Marion.To, czego nie chciał, czy nie mógł wyjawić Cinq-Mars, było ni mniej, ni więcej tylkospiskiem wymierzonym przeciw osobie krwawego kardynała Richelieu.Dufny w przyjazń króla,dufny w rzekomą nienawiść Ludwika XIII do tyrańskiego dyktatora, przyłączył się do spiskumłodzieży, mającego na celu obalenie wszechwładnego ministra.Może w istocie, jak przedstawiłto w swej pięknej powieści pod tytułem Cinq-Mars ou une conjuration sous Louis XIII Alfred deVigny, zachętę do swego postępku otrzymał bezpośrednio z ust monarchy, będącego jedynie zimienia monarchą? Może śniły mu się zaszczyty, dostojeństwa, zagarnięcie władzy i spuściznypo straszliwym Richelieu, związek jawny i legalny z ukochaną, bez przeszkód?Dość, że stanął na czele spisku jako jeden z przywódców.Ale Richelieu miał wszędzieszpiegów i świetnie umiał spasować każde uderzenie.Zamachowcy, nim zdążyli wrogie krokiprzedsięwziąć, zostali momentalnie aresztowani i osadzeni w więzieniu.Równie szybko odbyłsię sąd i.nieszczęsny Cinq-Mars wraz ze swym przyjacielem de Thonem, za zdradę stanu, w1642 roku złożyli głowy na szafocie.Dwulicowy Ludwik XIII palcem nawet nie kiwnął, abyuratować ulubieńca, którego kochał jak brata, i dla świętego spokoju, nie chcąc narażać siękardynałowi, poświęcił faworyta, który w gruncie rzeczy dlań się poświęcał, starając sięprzywrócić monarsze godność i utraconą władzę.Nie zagłębiajmy się w historyczne szczegóły, są zbyt przykre i tragiczne.JedenRichelieu jak zwykle tryumfował, syt zemsty  upokorzył króla, uśmiercił wroga& unicestwiłMarion Delorme!Gdy Marion przyniesiono żałobną wiadomość, zbladła.Do ostatniej chwili łudziła się, żeLudwik XIII uratuje kochanka. Więc nie żyje  zawołała z rozpaczą  a ja nawet nie mogę wycisnąć pocałunku namartwych wargachZwiadomość, że ordynarne ręce kata unosiły ku górze okrwawioną głowę Henryka, byokazać ją tłumom, była tak straszna, że biła z rozpaczy głową o mur, szalała, pragnęłanieprzytomna biec na ulicę szarpać, kąsać Bogu ducha winnych przechodniów, żołnierzy,żandarmów.Ledwie czterech silnych ludzi ją utrzymać mogło.W końcu wyczerpana,nieprzytomna, runęła na podłogę i długich użyto zabiegów, nim przywrócono Marion życie.Przywrócono Marion do życia, lecz był to tylko cień dawnej świetnej kurtyzany.Wewnątrz wszystko umarło.Wyjechała na wieś, do swego majątku, gdzie przez rok w zupełnymodosobnieniu nie widywała nikogo, długie trawiąc godziny przed portretem ubóstwianego Cinq-Marsa.Gdyby panna Delorme po stracie kochanka albo była umarła z żałości i tęsknoty, albo teżresztę lat życia spędziła, zachowując mu wierność i zmieniając poprzedni tryb postępowaniacałkowicie, mielibyśmy dla niej, mimo wszystko, szacunek najgłębszy i zapewne inny sądwydałaby historia.Byłby to jeden ze świetniejszych przykładów miłości romantycznej czyprzykładów korzącej się Magdaleny, nawróconej jawnogrzesznicy.Niestety, to co dalej nastąpiło, nosiło tak połowiczny charakter, że raczej świadczyć możeo zaniku wszelkiej woli lub do gruntu zepsutej naturze.Marion spędza na wsi, w odosobnieniu rok, lecz po roku widzi, że zasoby materialne sięwyczerpały, że szaleństwa popełnione swego czasu dla drogiego Henryka, zrujnowały jądoszczętnie, iż zewsząd nachodzą o długi, grozi ruina i nędza.Niczego w życiu się tak nieobawiała jak nędzy.Co robić? Wstąpić do klasztoru? Brr.Nie! Ona powróci do poprzednichpraktyk, ale nie przestanie rozpaczać po ukochanym! Znów sprzedawać się będzie, ale jemuwierności dochowa.bo nigdy nie pokocha drugiego! Zaiste, rozumowanie godne kurtyzany i zpsychologią kurtyzany całkowicie zgodne! Na istotne poświęcenie zbyt jest słaba, zbyt kocharozkosz, przepych, wygody, pieniądze i.samą siebie!Zrzuca tedy żałobę, powraca do Paryża i zostaje  przyjaciółką arcybogategoniemieckiego %7łyda Natana Rozelmana.Rozelman jest brzydki, stary, wstrętny.Cóż ją toobchodzi? Wszak on tylko płaci! Ma znów stroje, klejnoty, służbę, pałac, powozy.a potrzebomserca zadość czyni, spędzając co dnia godzin parę przed oprawnym w złoto i brylanty portretemCinq-Marsa.Gdy Rozelmanowi zabrakło pieniędzy czy uprzykrzył sobie kosztowną amantkę.przyszli inni, których nie ma potrzeby wymieniać.Takie było ostatnie sześć lat życia pannyMarion, takie jej postępki i taki charakter.W jednej tylko rzeczy pozostała nieprzejednana.W niezachwianej nienawiści doRichelieugo, królewskiego dworu oraz tych, co w ten lub inny sposób do śmierci Henryka sięprzyczynili.Gdy wkrótce po tragicznych wypadkach zmarł kardynał a w niespełna w rok w śladza nim przeniósł się do wieczności Ludwik XIII, głośno objawiała swą radość, twierdząc, iż tokara niebios ich spotyka za morderstwo niewinnego.Nawet te dwa wypadki, zgon dwóchnajzawziętszych wrogów nie złagodził gniewu zawziętej Marion.Nie cierpi wszystkiego, cozwiązane jest ze starym reżimem, nie cierpi królowej Anny Austriaczki i kardynała Mazarina [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •