[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Jeśli chodzio zwiedzanie… – Pokręciła głową i dodała tym samym tonem: – Przyjechałam tu w interesach i to jest najważniejsze…Cały czas patrzyła w stronę sklepu hotelowego.Wisiorki wciąż kusiły swoim pięknem.Westchnęła.– Wiesz, tak się zastanawiałem… – odezwał się Alex.– Jeśli szukasz dobrej imitacji weneckiego kryształu z epoki baroku, to z pewnością powinnaś odwiedzić fabrykę należącą do moich kuzynów.Mógłbym to załatwić, gdybyś chciała…– Tak, nie wątpię, że mógłbyś – odparła Beth sarkastycznie.Naprawdę uważał ją za tak głupią? – Czy fabryka twoich kuzynów widnieje na mojej liście? – spytała, znając z góry odpowiedź.Zgodnie z jej przewidywaniami, Alex pokręcił głową, kiedy pokazała mu kartkę.– Te fabryki były kiedyś państwowe i choć teraz znów są w prywatnych rękach, tojednak… fabryka moich kuzynów jest inna.Nie produkuje na rynek masowy.Do czasu aksamitnej rewolucji zaopatrywała głównie radziecką nomenklaturę.– Choć dzieje twojej rodziny są fascynujące… dla ciebie… obawiam się, że nie mam czasu tego wysłuchiwać – oznajmiła chłodno i spojrzała na zegarek.– Chcę dziś odwiedzić trzy fabryki, więc proponuję, żebyśmy już wyruszyli… – Zauważyła, że Alex marszczy czoło.– Beth – zaczął i wziął ją za rękę.Nie zdążyła go powstrzymać i zesztywniała, czując jego palce na nadgarstku.– O co chodzi? Co się stało? – spytał niskim głosem.Jego kciuk spoczywał na jej nadgarstku.Beth poczuła, jak puls przyspiesza szaleńczo pod jego dotykiem.On też to z pewnością wyczuwał, ponieważ zaczął gładzić skórę rytmicznymi, kolistymi ruchami, co miało ją uspokoić, ale z jakiegoś powodu przynosiło odwrotny efekt.– Nic się nie stało – skłamała, zacinając się przy tym i modląc, by napięcie, które wzbierało gdzieś w głębi jej ciała niczym jakaś podziemna siła, nie ujawniło się pod postacią pożądania.Po chwili, ku własnemu wstydowi, spytała ostro: – Dobrze się bawiłeś wczoraj wieczorem… ze swoją rodziną?Dostrzegając jego badawcze spojrzenie, pożałowała, że nie ugryzła się w język.– Tak, dobrze się bawiłem – odparł spokojnie.– Ale nie tak dobrze, jak bym się bawił, gdybyś była z nami… i gdybyśmy byli sami…Beth wydała z siebie westchnienie kobiecej furii, tak jej się przynajmniej wydawało.Jak śmiał?! Jak mógł mieć czelność stać tu i mówić takie rzeczy, kiedy sama widziała, w jaki sposób spędził wieczór… i z kim?– Chcę, żebyś zjadła dziś ze mną kolację – ciągnął.– Dziś chcę ciebie – dodał,podkreślając zmysłowość swego przesłania i swoje pożądanie.Jednak to pożądanie było skażone, fałszywe, kłamliwe i Beth doskonale o tym wiedziała.– Nie mogę.Umówiłam się już na wieczór – poinformowała go chłodno.Śmieszne, pomyślała – czuła, że to ona ponosi za wszystko winę, bo przywołał tomroczne spojrzenie i okazał głęboką męską urazę, zaciskając usta.Przecież to ona była źle traktowana, nie on!– Obawiam się, że nie znajdziesz tego, czego szukasz – oświadczył Alex, kiedywychodzili z trzeciej fabryki.– Tak.Zaczynam to sobie uświadamiać – przyznała z irytacją Beth.Czuła się zmęczona i rozczarowana, ale nie to było przyczyną jej gniewu i zdawała sobie z tego sprawę.Pięć godzinspędzonych w małym samochodzie z Alexem zachwiało jej równowagę emocjonalną.Starała się trzymać go na dystans, ale on, zamiast się zorientować, że przejrzała jego zamiary, zaczął się nagle o nią martwić i spytał kilka razy z troską w głosie, czy nie cierpi na ból głowy albo coś innego.Tylko dzięki wrodzonej ostrożności nie powiedziała mu, że to on jest przyczyną jej wszelkich dolegliwości.Musiała jednak uczciwie przyznać, że dzieje się z nią coś dziwnego, coś czego nie rozumiała.Gdyby mogła żywić wobec Alexa tylko pogardę, na którą zasługiwał, to nie miałaby wytłumaczenia dla gniewu.A jednak wbrew wszelkiej logice, wbrew temu, co podpowiadał jej mózg, nie była zdolna zaprzeczyć fizycznej, cielesnej tęsknocie do tego mężczyzny; dlatego była tak spięta i rozzłoszczona.Ilekroć wspomniał o tym, że jej pragnie, ilekroć robił aluzje do swojego pożądania, jej ciało domagało się jego bliskości.Raz nawet żałowała, że nie spełnia swej niezwykle sugestywnej groźby powstrzymania pocałunkiem jej ciętego języka.– Jesteś tak drażliwa, że człowiek się zastanawia siłą rzeczy, jak cię ugłaskać –oświadczył bezczelnie, kiedy odrzuciła kolejną propozycję, by zatrzymać się gdzieś na lunch, i powiedziała po prostu, że nie jest głodna.– Masz rację.– Jego oczy rozświetliła iskra pożądania.– Ja też nie mam ochoty na jedzenie.Tak naprawdę chcę smakować słodką miękkość twojego ciała… Spijać twoje soki jak nektar, jak miód, podczas gdy…– Przestań! – zażądała gorączkowo, niezdolna zapanować nad wyobraźnią, którą ożywiły nagle jego słowa.Jakim cudem tak bardzo go nie znosiła, nie ufała mu, a jednocześnie tak bardzo go pragnęła?Chodzi tylko o seks, zapewniała się gorliwie.Nic więcej.Z jakiegoś powodu wzbudzałw niej nieznaną dotąd potrzebę, pożądanie tak silne, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła.Pełne wahania, nieporadne eksperymenty wieku nastoletniego nie przygotowały jej na to, co odczuwała teraz – to było właśnie to, seksualne pragnienie, którego powinna być może doznawać już w latach wczesnej młodości, ale które, nie wiadomo dlaczego, objawiło się dopiero teraz w tej całkowicie niespodziewanej reakcji na osobę Alexa Andrewsa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •