[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I kupuje się przeklęty zegar.- Mój Boże, nie kupuje się mebli tak jak.jak butów.Trzebawiedzieć, gdzie szukać.- Nie będę niczego szukał - powiedział Steven.- Jedziemy dodomu towarowego.Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wprowadziła go do sklepu.Był to skład zakurzonych obrazów, drewnianych rzezb, starychskrzyń, półek na książki, zaśniedziałej biżuterii piętrzącej się wpopękanych pucharach.- Co u diabła? - wystękał Steven akurat, gdy wysoki, chudymężczyzna wyłonił się z tego rozgardiaszu.- Moja droga Kate - wyszeptał cienkim jak papier głosem.-Długo cię nie widziałem.Gdzie się ukrywałaś?- O, panie Addison, pracuję nad najcudowniejszym domem.Spodobałby się panu.Stoi na Wzgórzu Mc Clary.- A, tak, to ciekawy teren.Fascynująca historia.Fascynująca.- Panie Addison, to jest Steven Reid, mój klient.A to panAddison, który może ci opowiedzieć wszystko o zegarach.- Sądzę, że mam kilka gdzieś na zapleczu - powiedział panAddison, wskazując niezbyt dokładnie.Steven jęknął, ale poszedł za nią w głąb sklepu.Był długi i wąski aim dalej, tym więcej skarbów się w nim piętrzyło.Steven zahaczyłnogą o zwinięty perski dywan i z trudem ominął porcelanowągablotkę.- Jak można znalezć tu cokolwiek? - syczał na Kate.-Prawdopodobnie jest tutaj kilku zapomnianych klientów, którzyzamienili się w proch gdzieś tam z tyłu.Kate zaglądała, przebierała i węszyła po całym sklepie.Od czasuRS do czasu spoglądała na Stevena, na tajemnicze zwoje pergaminu podjego pachą albo na krawat zarzucony do tyłu, gdy przeszukiwałpudła.Pojawił się przy ladzie, gdy Kate naradzała się z panemAddisonem.Nie natknęła się na stojący zegar, ale zadowolona była zinnych odkryć.- Zobaczymy.Zabieramy biurko - powiedziała.- I sekretarzyk z orzecha.O, i tę stertę kartek z nutami.- Chwileczkę! - zaprotestował Steven.- Do czego nam topotrzebne?- Jak to do czego, potrzebne i już, Stevenie - odpowiedziałacierpliwie.- Jest tu kilka wspaniałych, starych piosenek.Dobrze,panie Addison, myślę, że to wszystko.Zabierzemy ze sobą kilkarzeczy, a Paula i Max przyjadą po resztę jutro wozem meblowym.- Fotele - wymamrotał Steven.Kate odwróciła się w jego stronę.- Co?- Te fotele tam.Zabieramy je.I ten zestaw świeczników.Kate uniosła brwi na widok szkaradnych wiktoriańskichkandelabrów, ale nie chciała się z nim kłócić.Nietrudno byłozapędzić Stevena do następnego sklepiku.i potem jeszcze dojednego.Szukali stojącego zegara.Akurat w połowie ożywionej dyskusji nad przydatnościąpopękanej tary pralniczej, Kate zdała sobie sprawę z tego, jaka byłaszczęśliwa.Po prostu szczęśliwa.Dzieliła swój świat ze Stevenem.Ichciała, żeby to trwało - mimo, że wyglądał na zmęczonego.Zdjął w końcu krawat, a marynarkę rzucił niedbale na tylnesiedzenie samochodu.Jego droga koszula zakurzyła się od szperaniawśród stołów, biurek i półek na książki.- To jak nałóg - skomentowała i wyprowadziła go z ostatniegosklepu.Zamrugał, rozglądając się dookoła w promieniach słońca.Nadal nie był sobą.- Boże - powiedział.- Czy kiedykolwiek znajdziemy tenprzeklęty zegar?Kate widziała, że ma już dosyć.- Popatrz.- Wskazała na wagonik kolejki linowej, przepełnionyRS po brzegi pasażerami.- Prawdopodobnie nigdy nim nie jechałeś,prawda?- Nie.nie pamiętam czy kupiłem ten zestaw z pociągiem.- Tak, kupiłeś.Myślę, że lepiej będzie, jak pójdziesz ze mną.To była szaleńcza przejażdżka.Wagonik był zapchany, a Kate iSteven ledwo się zmieścili.- Nie martw się, nie pozwolę ci spaść - wyszeptał.Wszytkiekolory stały się przyćmione, wszystkiedzwięki stłumione, gdy usta Stevena przesunęły się po jej skroni.Uścisk jego ramienia stał się mocniejszy, miał ją coraz bliżej.I wtedyprzejażdżka się skończyła.Zeskoczył pierwszy i zaczekał na nią.Gdyujmowała jego wyciągniętą dłoń spojrzała mu w oczy.Szli ramięprzy ramieniu, a Kate opanowała radość.Weszli razem do Muzeum Morskiego.Kate pokazała mu jejulubiony misternie wyrzezbiony model żaglówki.- Teraz już wiem, dlaczego kupiłaś model statku - powiedziałSteven ściskając jej dłoń.- Cieszę się, że to zrobiłaś.Zaprowadziła go na wystawę galeonów - z wyrzezbionymipostaciami wymalowanych drewnianych dam, które zawsze byłygotowe odpłynąć we mgle.Była także kolekcja starych ozdób zmuszelek oraz zabawnych rzezb wystrugane z kości wielorybów.- Uwielbiam te rzezby - powiedziała Kate, wzdychając.-Wyobrażam sobie ludzi, którzy je stworzyli.Tylko bardzo żal miwielorybów.- Jesteś wrażliwa na wszystko co żyje, Kate.To jedna z przyczyn,dlaczego jesteś wyjątkową kobietą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •