[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy wie, że ona tu jest?Z loży w sekcji F jest idealny widok na sekcję skrzypcową.Philippe jest takblisko, że Hannah widzi kosmyki jego ciemnych włosów układające się na czole.Ma spuszczony wzrok, kąciki ust opadają w dół.Hannah czuje przypływ miłoścido męża, a gdy dyrygent unosi batutę, muzyka porywa ją i napełnia nadzieją.LRT Rozdział 16Bar, a właściwie restauracja, jest tuż obok Symphony Center; z trudem udajeim się przedrzeć przez strumień tych, którzy w ostatniej chwili biegną na przed-stawienie. Miałaś abonament, prawda?  przypomina sobie Mark.Vivian kiwa głową. Jestem melomanką, ale nie cierpię chodzić sama. Nie wraca do tego, co wydarzyło się w jej mieszkaniu. Przekazałam bilet na cele charytatywne.I tak muszę się skupić na projekcieLemelina. Ho, ho, filantropia i imponująca etyka zawodowa.Jestem pod wrażeniem.LRT  I słusznie.Mnóstwa rzeczy o mnie nie wiesz.Siadają w barze, zamawiająmargaritę z passiflorą dla Vivian i wódkę z martini dla Marka. To się nazywa drink  mówi Mark, gdy przynoszą jej margaritę w stylu artdeco, barwną i wyrafinowaną. Proszę, spróbuj. Vivian wyciąga rękę, sól na krawędzi kieliszka jestnietknięta. Nie, nie. Unosi swoje martini. Mam wszystko, czego mi trzeba. No to się odpręż. Vivian upija łyk, a potem siada wygodnie w fotelu irozgląda się z wyrazem niesmaku. Rany, ale scena.To jedyna rzecz, za którą nie tęsknię.Jaka scena? Mark rozgląda się, ale nie widzi nikogo robiącego scenę. Co masz na myśli? Wszystkie te randki.Pierwsza randka, randka w ciemno, fatalna randka.Uch. Wzrusza ramionami i unosi kieliszek. Właśnie dlatego rzuciłam się wwir pracy. Wydaje się wskazywać na tłum przy barze, ale kieruje swoimdrinkiem w stronę Marka. Czyli randkowanie nie jest w twoim stylu.To chciałaś powiedzieć?Zmieją się. Brawo. Vivian wyjmuje z kieliszka cienki krążek ananasa. Czyli co, zamierzasz pracować do końca życia, zapomnieć o miłości, mał-żeństwie?LRT  Małżeństwo. Marszczy nos. Jestem realistką, Mark.Wiem, żeuczucia i małżeństwo nie trwają wiecznie.To znaczy, na pewno jest kilka wy-jątków, ale ja do nich nie należę. Spogląda w dal, upija duży łyk margarity. Byłaś mężatką?  Mark jest zaskoczony.Vivian sprawia wrażenie takniezależnej, że trudno wyobrazić ją sobie w związku.Sprawdzał jej akta perso-nalne pewnego wieczoru i wie, że ma trzydzieści jeden lat, jest trzynaście latmłodsza od Marka. Dwukrotnie.Za pierwszym razem na studiach.Zrezygnowałam na rokprzed końcem.Mój chłopak chodził do akademii medycznej w Teksasie i postawiłmi ultimatum.Po ślubie przenieśliśmy się do Houston.Pracowałam na dwóchetatach, żeby spłacić jego kredyt studencki.Zostawił mnie cztery lata pózniej, gdyskończył studia.Za drugim razem wydawało mi się, że trafiłam lepiej.To był ambitny chłopak,nie musiałam pracować jako kelnerka, żeby on mógł zdobyć wykształcenie.Płaciłza moją szkołę, kupował mi ładne rzeczy, pozwalał urządzić dom.Pieniądze niestanowiły problemu. Zaśmiała się gorzko. Wykorzystałam to w całej pełni.Ale byłam dobra, wiesz? Nadzorowałam renowację naszego domu, nieruchomościnależących do jego przyjaciół, do kilku jego klientów.Pracował w nieruchomo-ściach, pożyczki pod hipotekę dla osób ze złą historią kredytową, takie rzeczy.Mieliśmy kupę forsy. Nie musisz o tym mówić  wtrącił Mark.Czuł się zakłopotany, wolał nieznać zbyt wielu szczegółów.Spojrzała na niego, wzruszyła ramionami. To już przeszłość  odparła obojętnie, ale Mark widzi zbielałe kostkipalców, zaciśniętych na nóżce kieliszka. A potem był krach gospodarki, koniecjego firmy, koniec mojego małżeństwa.Na szczęście wyczułam, że coś się szykujeLRT i odłożyłam trochę pieniędzy na czarną godzinę, a potem uciekłam.Kto byprzypuszczał, że ta godzina będzie aż tak czarna?  dopiła drinka. Daj spokój, Vivian. Usiłuje ją pocieszyć. Masz tyle do zaoferowania.Możesz mieć każdego faceta.Patrzy na niego z niedowierzaniem. O mój Boże.Zrywasz ze mną! Co? Nic podobnego!Vivian parska śmiechem: Akurat! Zrywasz ze mną, chociaż niczego nie zaczęliśmy! To nawet niebyła randka!  Zmieje się histerycznie, z jej oczu płyną łzy.Przywołuje kelnerkę,zamawia następnego drinka. O, potrafię zrozumieć, że nie jest dobrze, gdyfaceci wygłaszają takie przemowy, a przecież nawet ze sobą nie spaliśmy.Rany! Znowu wybucha śmiechem. Vivian, nie wygłaszałem żadnej przemowy, mówiłem poważnie. Poważnie? No, no? A teraz pewnie powiesz coś w rodzaju:  nie chodzi ociebie, chodzi o mnie. Unosi brew. Bo przecież jestem taką świetnądziewczyną mówi sarkastycznie. Jesteś świetną dziewczyną, Vivian.Przepraszam, nie chciałem cię zde-nerwować. Na litość boską, Mark, choć raz jeden przestań być miłym facetem! Wytarła oczy serwetką, opanowując się szybko.Kelnerka przyniosła drugą mar-garitę, Vivian nie patrzyła na nią, przyjęła drinka i upiła łyk; rzuciła Markowi ostrespojrzenie. Jesteś męczennikiem idealnym.Nic nigdy nie jest twoją winą, niktLRT nigdy nie może mieć do ciebie pretensji, bo przeżyłeś tragedię osobistą.Wszyscymamy za sobą jakieś tragedie, Mark.Nie ty jeden.Mark sztywnieje. Nigdy nie używałem życia osobistego jako wymówki w życiu zawodowym odparł, zaciskając zęby. Nie musiałeś, nie musisz! Każdy robi to za ciebie.Biedny Mark, potrzebujewięcej czasu.Biedny Mark, żona z nim nie rozmawia. Nic nie wiesz o Julii.Nawet jej nie znasz. Zastanawiał się, czy wstać iwyjść.Albo  czy zwolnić Vivian. Och, proszę cię. Jest zniesmaczona. To małe biuro, Mark.Myślisz,że ludzie nie gadają? I zobacz, znowu jej bronisz! Oto Mark, broniący swojejżony! Czyż nie jest wspaniały? Nie potrafi utrzymać klienta, zawalił swoją szansęna sukces, ale co za facet!  Kończy drinka i bierze torebkę. Co musi się stać,żebyś się postawił, zaryzykował? Bruno myśli, że jesteś słaby, dlatego nie chcezostawić ci tego projektu. Wstaje, jej oczy błyszczą, prowokują go, wyzywają. Bądz mężczyzną, Mark!Górny guzik jej bluzki jest rozpięty, Mark widzi koronkę stanika, kremowąkrągłość jej piersi.Vivian ma rację.Zachowywał się jak facet bez jaj, który boi sięzrobić niewłaściwy ruch, pragnie spokoju, chce, żeby wszyscy byli zadowoleni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •