[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wyszedł z jejpokoju, przepełniała ją taka energia, że krążenie po ciasnej przestrzenipokoju przestało jej wystarczać.Gdy spojrzała na basen przedmotelem, wiedziona impulsem przebrała się w kostium kąpielowy,który w ostatniej chwili wrzuciła do walizki.Ruszyła w kierunku pokoju, przygotowana na bezsenną noc.Wstrzymała oddech, widząc wyłaniającą się z ciemności sylwetkę.- Nie powinnaś sama wychodzić w nocy - powiedział Ethan,podchodząc bliżej.- Zwłaszcza że, jak wspomniałaś, nie potrafiszprzewidzieć, co cię spotka.- Przestraszyłeś mnie.- Gdybym był kimś, kto chciałby wyrządzić ci krzywdę, niedałbym ci szansy ani na ucieczkę, ani na wołanie o pomoc.Stał między Aislinn a drzwiami do jej pokoju.Postąpiła kroknaprzód.- To dobrze, że nie chcesz mnie skrzywdzić, prawda?164RS- Tak, chyba tak - odrzekł zmienionym głosem.Ten sam impuls,który kazał jej wskoczyć do basenu,pchnął ją teraz w kierunku Ethana.Zatrzymała się tuż przed nim.Z włosów i ciała ściekała jej woda.Miała wrażenie, że paruje pod wpływem gorącego spojrzeniaEthana.Objęła go za szyję.Unosząc się na palce, przylgnęła dojego ciała.- A ty potrafisz przepowiadać przyszłość? - wyszeptała.- Wiesz, że nie.- Domyślam się, że tego się nie spodziewałeś - powiedziałaAislinn i pocałowała Ethana.- Rzeczywiście nie - odrzekł, gdy oderwali się od siebie.- Niespodziewałem się.- A więc to powinno być dla ciebie prawdziwą niespodzianką -orzekła i jeszcze raz go pocałowała.Z głębokim westchnieniem przyciągnął ją do siebie.- Nie zamierzałem tego robić.- Ethan zniżył głos i pochylił sięnad Aislinn, która leżała na łóżku.Wyciągnęła do niego ręce.- Ja też nie.Zciągnął ramiączka kostiumu z jej ramion i zbliżył wargi dowilgotnej skóry.- Prawdopodobnie to zły pomysł - zauważył.- Prawdopodobnie.- A więc jeszcze jest czas, żebyśmy odzyskali rozum.- Ty pierwszy.- Potarła policzkiem o jego włosy.W odpowiedziEthan zsunął niżej kostium Aislinn.165RS- Może na to za pózno - mruknął.- Zdecydowanie za pózno.- Aislinn zamknęła oczy i poddała siępieszczotom jego ust i rąk.Oszołomiona i rozleniwiona po zbliżeniu, uniosła powieki, gdyEthan wstał z łóżka.- Dokąd idziesz? - spytała.- Do swojego pokoju.- Sięgnął po ubranie.- Musimy jutrowcześnie wstać.Aislinn uniosła się na łokciu, owinęła prześcieradłem iobserwowała, jak Ethan się ubiera.Nie mogła mu mieć tego za złe, bowiedziała, że ma rację.- Nie martw się - uspokoiła go.- Nie zamierzam robić scen, gdybędziesz odjeżdżał.- Nagle zobaczyłaś przyszłość?- Myślę, że każda kobieta odgadłaby, o czym teraz myślisz.Ethan usiadł na łóżku.- Wybacz, ale to był ciężki dzień - powiedział.- Dla nas obojga - przyznała.Pochylił się i musnął wargami jejusta.- Do zobaczenia rano - szepnął.- Do zobaczenia.Zpij dobrze.Przy drzwiach zatrzymał się jeszcze.-Aislinn?- Tak?- Niezależnie od tego, co się zdarzy, niczego nie żałuję.166RS- Ja też nie.Niezależnie od wszystkiego - zapewniła go zuśmiechem.Ethan wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi.Opadła z powrotem na poduszkę.Może popełniła błąd.Miałaświadomość, że to ona była inicjatorką zbliżenia, choć oczywiścieEthan aż nadto chętnie jej uległ.Niewykluczone, że będzie miałazłamane serce, zanim ich wspólna wyprawa w poszukiwaniu prawdy olosie Kyle'a dobiegnie końca.Cokolwiek się stanie, nie będzie żałować.Choć raz zdobyła sięna zuchwały, szalony, spontaniczny czyn, a ponieważ nie miałaochoty na radykalną zmianę spokojnego, raczej konserwatywnegotrybu życia, jaki dotychczas prowadziła, dobrze było zerwać z rutynąchoć na tę jedną noc.Niewiarygodnie dobrze.Może jednak ma coś zmatki.167RSRozdział 13- Mały Ethan Brannon.Nie wierzę własnym oczom.Ethan zmusił się do uśmiechu.Osiemdziesięcioletnia Odessa Hester skrzyżowała ręce nawydatnym brzuchu i przenosiła rozradowany wzrok z niego naAislinn i z powrotem.Siedzieli na pełnej poduszek sofie w salonieprzeładowanym meblami.Z trudem mieścili nogi między sofą astolikiem do kawy.Między drugim stolikiem a lampą podłogową stałwciśnięty duży fotel, na którym rozsiadła się Odessa.W pokoju był również kącik z telewizorem, stały dwie serwantkipełne bibelotów, fotel bujany, duża skórzana kanapa i fotel z wysokimoparciem.Każdy kawałek przestrzeni został zagospodarowany, alemimo takiego nagromadzenia przedmiotów nie było nigdzie widaćnawet pyłku.Ethan pamiętał ten dom jak przez mgłę.Kiedy bywał tu jakochłopiec, fascynowała go mnogość rzeczy i zakamarków, po którychmógł myszkować.Odessa chętnie zapraszała jego i braci, pozwalającim buszować po domu.Dla urozmaicenia zabawy przed ichprzybyciem chowała w różnych miejscach cukierki i zabawki.Kiedyoni byli pochłonięci poszukiwaniami, mogła spokojnie pogawędzić zjego matką.Dziwne, że Ethan dopiero teraz sobie o tym przypomniał.- Jak się miewa twoja droga matka, Ethanie? - spytała.- Dobrze, dziękuję, pani Hester.168RS- Och, kochanie, możesz już mówić do mnie Odessa, jeślichcesz.Tak jak wszyscy.Czy na pewno nie macie ochoty na kawałekplacka z jabłkami? Albo na coś do picia?Aislinn i Ethan uprzejmie odmówili.Ethan mógłby się założyć,że Aislinn była urzeczona tą tęgą, sympatyczną, kolorowo ubranąkobietą.- Powiedz mi, po co przyjechałeś.- Odessa zwróciła się doEthana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
IndexRoberts Nora Bracia MacKade 03 i 04 Więzy krwi tom1 Serce Devina tom2 Miłoœć Shane'a
Zbrodnia i miłoœć 01 Brandewyne Rebecca Zabójcza impreza 2005 10
Long Julie Anne Pennyroyal Green 03 Dawna miłoœć
Kraszewski Józef Ignacy Zygzaki czyli stara miłoœć nie rdzewieje
Kroniki rodu Lacey 03 Gra o miłoœć Edwards Eve
Kroniki rodu Lacey 02 Demony miłoœci Edwards Eve
Hawkins Karen Przekleństwo MacLeanów 01 Miłoœć szkockiego lorda
Sivec Tara Pokusy i łakocie Niezbyt grzeczna rzecz o miłoœci
Stephen King Ciało
LEKSYKON TEOLOGICZNY