[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokonał kilka kolejnych metrów szybu wentylacyjnego.Czołgałsię ostrożnie.Nie chciał wywołać najmniejszego szmeru.Musiał dotrzećniezauważony do pomieszczenia na zapleczu Ambasady.Przytłumioneświatło kontrolne naprowadziło go na kratę zabezpieczającą.Spojrzał wdół, ocenił sytuację.Nie wyczuwał zagrożenia.Wyglądało na to, że terenjest czysty.Podważył aluminiową ramę i odsłonił wejście.Odczekałkilka sekund, a potem opuścił się na podłogę.Pudła z aktami były porozrzucane po pomieszczeniu.Dęboweregały opierały się o ściany pod nienaturalnym kątem.Przypominałypoprzewracane kostki domina.W każdej chwili mogły runąć na ziemię.Na szczęście żaden z nich nie zatarasował drzwi prowadzących donajwiększego pomieszczenia Ambasady.Trzech terrorystówprzetrzymywało tam blisko dwudziestu zakładników.Sanders spojrzał na zegarek.Właśnie w tej chwili Artur Vinci,policyjny negocjator, wycofywał się z budynku.Zgodnie z ustaleniami,chwilę wcześniej miał zablefować.Terroryści powinni uwierzyć, żewiększość ich żądań zostanie spełniona.Macloud był pewien, żewszystko odbywa się według ustaleń.W kłamstwie Vinci nie miał sobierównych.Teraz przyszła kolej na jego ruch.Jeśli nie zdecyduje się nainterwencję, szanse radykalnie stopnieją.Z kieszeni skórzanej kurtkiwyjął urządzenie, w które zaopatrzono go dziś rano.Ciekłokrystalicznyekran z cienkim jak nitka światłowodem.Sanders zbliżył się do drzwi poczym przepchnął kabelek przez dziurkę od klucza.Aktywował urządzenie i spojrzał na obraz przekazany przez szerokokątny obiektyw.Macloud, przed samym wejściem do Ambasady, przestudiowałplan obiektu i uznał rozplanowanie pomieszczeń za szczęśliwe dlasiebie.Jego uwadze nie uszedł fakt, że drzwi zaplecza, w którym terazsię znalazł, nie były widoczne od strony sali, gdzie przetrzymywanozakładników.Policyjne maszyny kontrolne we wstępnych analizachoceniły szanse powodzenie interwencji jako wysokie.Dlatego zostałwysłany.Macloud jednak nigdy nie polegał na tego typu analizach.Poznał życie wystarczająco dobrze, żeby widzieć, że istnieje coś takiegojak czynnik niepoddający się żadnym liczbom i statystykom.Przez ułamek sekundy na ekranie mignęła postać jednego zterrorystów.Był odwrócony tyłem do zaplecza.Całą uwagę poświęcałtemu, co działo się w głównym holu i szybko znikł z zasięgu kamery.Palce Sandersa wprawnie przesunęły się po plastykowych guziczkach.Powiększył kilka sektorów, przyglądając się uważniej miejscu, w którymza chwilę miał się znalezć.Musiał się upewnić, że otwarcie drzwi niezostanie zauważone, a on sam będzie miał wystarczająco dużo miejsca,by się swobodnie przemieścić.Po chwili potwierdził swoje obliczenia i odłożył urządzenie.Nadszedł czas na przekazanie umówionego sygnału do centrali.Podciągnął lewy rękaw i wcisnął umieszczony w zegarku nadajnik,przekazując pojedynczy sygnał.Reakcja była natychmiastowa.Powietrze przeszył ostry dzwięk megafonu, dobiegający z ulicy nawet douszu Maclouda.Kapitan Gunters przekazywał terrorystom kolejneinformacje.Był to znak dla Sandersa, by przystąpił do działania.Przysunął się do ściany przy drzwiach i wyciągnął z kieszenielektroniczny wytrych.Przyłożył go do zamka i odczekał, aż urządzeniedopasuje do niego swój kształt.Już po chwili nacisnął klamkę i uchyliłminimalnie drzwi.W dłoni znów znalazł się blaster.Sandersbłyskawicznie ocenił sytuację i wśliznął się do pomieszczenia,zamykając za sobą przejście na zaplecze.Przesunął się wzdłuż ściany i zatrzymał dopiero przy jej końcu.Tuprzykucnął i na ułamek sekundy wychylił zza węgła.Zobaczył wnętrzeholu.Dostrzegł większość zakładników, leżeli na podłodze, twarzą doziemi.Dłonie mieli założone na głowę.Trzech masywnych Cyntaksów nerwowo poruszało się po pomieszczeniu.Przypominali lwy zamkniętew klatce.Byli uzbrojeni po zęby.Tak jak można było się spodziewać,całą uwagę poświęcali zrozumieniu słów Guntersa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •