[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolejka była długa, aleAleksandra zignorowała to, podchodząc z pełnym zaufaniem dodrzwi.Zauważyła jak teraz działa na ludzi, jak jej głos ichoczarowuje, prawie tak samo jak głos Aidana ją.Uśmiechnęła się do człowieka stojącego jej na drodze.Podniósłgłowę i głośnio wciągnął powietrze.Nawet się nie zawahał i osobiściewprowadził ją do środka.Muzyka zaatakowała jej uszy i wprawiła wdrganie jej ciało.Natychmiast poczuła ścisk, napierające na nią ciała.Przeważnie słyszała bicie ich serc i niemal przytłaczający strumieńprzepływającej przez żyły krwi.Wysoki mężczyzna w ciemnej skórze szybko znalazł się przyniej, złapał jej nadgarstek, i uśmiechnął się do swojej zdobyczy.Miałniechlujną brodę i pachniał mieszanką wody kolońskiej, whisky ipotu.Jego lewe ramię pokryte było tatuażem sieci z czarną wdową naśrodku, z czerwoną klepsydrą na jej żołądku i aluzją kłówwystających z jej pyska.Człowiek łypnął okiem na Alex i przyciągnąłją blisko do siebie.- Szukałem cię przez całą noc.Chciała poczuć coś więcej prócz buntującego się żołądka, aleoczywiście nie był w jej typie.Uśmiechnęła się patrząc w górę w jegooczy.- I tak do niczego nie dojdzie - powiedziała łagodnie iprzekonująco.Uśmiech zniknął z jego twarzy i mogła zobaczyć pojawiającą sięwściekłość.To był typ człowieka, który nie znosił odrzucenia.Jegopalce zacisnęły się jak imadło.- Puszczaj mnie.Powiedziała to spokojnie, nie zdradzając opanowującego jązdenerwowania.Tego wieczoru liczyła na dobrą zabawę czerpiąc- 214 - Mroczny blaskkorzyści z obu światów.Myślała, że stając się tym, czym była, będziebezpieczna od tego typu zachowań.Mężczyzna zaśmiał sięnieprzyjemnie.- Chodzmy na zewnątrz, kochanie.Wciąż ściskał jej nadgarstek, ale zanim zdążył dokończyć zdanie,poczuł coś na swoim ramieniu.Rzucił okiem w dół, i ku swojemuprzerażeniu zobaczył, jak jego wytatuowana czarna wdowa pełza wgórę jego przedramienia.Dostrzegł gniewnie poruszające się kły, czułowłosione nogi na swojej skórze.Zamarł, potem krzyknął głośno ipuścił nadgarstek Aleksandry, dziko pocierając swoje ramię.Aleksandra niczego nie zauważyła, ale skorzystała jednak zokazji, by odejść i zniknąć w tłumie.Oddychając ciężko, mężczyzna spojrzał na ramię.Jedyną rzeczą,którą teraz widział, był jego tatuaż.Nic się nie poruszało.Przeczesałręką włosy, pozostawiając je rozczochrane i niechlujne.- Stary wypiłeś za dużo alkoholu - powiedział do nikogoszczególnego.Aleksandra sunęła przez tłum a w jej głowie dzwięczała jejmuzyka.Krew w jej żyłach była gorąca, ale skórę miała lodowatą.Jejżołądek wydawał się buntować przy ciałach, o które się ocierała.Krępy człowiek z włosami koloru drewna kasztanowego iprzyklejonym uśmiechem dotknął jej ramienia.- Zatańczysz ze mną?Był samotny, mogła to poczuć, jak również jego głęboki smutek irozpacz, które uczyniły go innym człowiekiem.Bez zastanowieniauśmiechnęła się na zgodę i pozwoliła mu poprowadzić się na parkiet.W momencie, gdy oplótł ją ramionami i przyciągnął ją do siebie,wiedziała, że to był błąd.Nie była człowiekiem.Nie była tym, kogopotrzebował.Jego iluzja nie była bardziej desperacka od jej.Jegorozpacz nie była głębsza niż jej.Nie rozmawiali.Znała jego myśli,jego straszny smutek po utracie żony jakieś sześć miesiące wcześniej,ale ona nie była Julią, jego żoną.Nie była nawet zwyczajnym,ciepłym ciałem, które mógłby pomóc mu przetrwać tą noc.I nie byłAidanem, nigdy nie mógłby być nim.Ta ostatnia myśl przyszła jej do głowy wywołując strach.Dlaczego tak pomyślała? Mogła znalezć mężczyznę.Ludzkiegomężczyznę.To na pewno nie był ten, ale musi tu ktoś być.- 215 - Mroczny blaskMężczyzna się poruszył.- Chodz ze mną do domu?- To nie mnie chcesz - powiedziała delikatnie, zwiększającdystans między nimi.Zwiększył uścisk, przyciągając jej ciało doswojego.- I ty też nie chcesz mnie, ale możemy sobie wzajemnie pomóc -błagał, chcąc, by ktoś przez te kilka godzin odepchnął od niego duchyprzeszłości.Zapach jego krwi przyzywał ją.%7łołądek Aleksandryskurczył się, poczuła jak jego zawartość podchodzi jej do gardła.Stanowczo potrząsnęła głową.- Przepraszam, nie mogę tego zrobić.Kiedy przeszła kilka kroków, muzyka zmieniła się wrozpaczliwy, zacinający rytm, który wydawał się popychać mężczyznw jej kierunku.Kiedy jeden wyciągnął ręką, żeby ją zatrzymać,elektryczność wydawała się zakreślać łuk z podłogi do jego ramienia,rażąc go.Zaklął i natychmiast ją puścił.Zaskoczona Aleksandraodsunęła się.- Co się stało?- Poraziłaś mnie! - krzyknął.- Tak? - Pomalutku oddaliła się od niego.Czy ona naprawdę tozrobiła nie zdając sobie z tego sprawy? Albo to był wypadek? Niemiała pojęcia, ale była wdzięczna za taką interwencję.Wciągnęli ją wwirujący tłum, poprowadzili przez całe pomieszczenie, muzykabębniła w jej głowie, czuła ją w ciele.Kilku ludzi w garniturach odsunęło się, robiąc jej miejsce.Ichpozdrowienia były pełne nadziei.Wyglądali na wystarczająco miłych.Niektórzy byli przystojni i wyglądali na przyjaznych, ale ona nic nieczuła.To było tak, jakby była zupełnie pusta w środku.Martwa.Nagle zaczęła się zastanawiać, co robi, co próbuje sobie dowieść?Obróciła się, oparła o bar i spojrzała w dół na swoje buty.Nieprzypominała siebie.Nigdy nie była rozwiązłą osobą.To po prostu niebyła ona.Nie interesowała się mężczyznami ze względu na ichwygląd, a nawet ci, którzy ją zaintrygowali, z którymi miała cośwspólnego, nie pociągali jej fizycznie.- Wyglądasz na smutną - zauważył jeden w garniturze.- Chceszsię zalać i porozmawiać? Tylko porozmawiać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •