[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Houston tylko patrzyła na niegoprzerażonym wzrokiem.Lee odszedł od niej i usiadł ciężko na kamieniu.- Czy wczoraj zamieniłaś się z siostrą rolami?  zapytał cicho. Czy spędziłemwieczór z Blair, nie z tobą?- Tak. Ledwie usłyszał jej szept.- Powinienem był od razu się domyślić, po tym jak doskonale dała sobie radę z tąpróbą samobójczą, a potem nie rozpoznała domu, który kupiłem dla niej, to znaczydla ciebie.Ale ja chyba nie chciałem niczego zauważyć.Od chwili, gdypowiedziała, że pojedzie ze mną do wypadku, żeby mi pomóc, byłem tak głupiouszczęśliwiony, że nic, co potem nastąpiło, nie wzbudziło moich wątpliwości.Powinienem był zauważyć różnice, kiedy ją całowałem.Do diabła z wami obiema!Mam nadzieję, że dobrze się bawiłyście, robiąc ze mnie głupca.- Lee. zaczęła Houston, dotykając jego ramienia.- Jeśli masz trochę rozsądku, nie mów ani słowa  zwrócił się do niej ze złością.Nie wiem, co w was wstąpiło, że zrobiłyście mi tak okrutny dowcip, ale ja nie lubiębyć obiektem takich żartów, zapewniam cię.Teraz, kiedy zabawiłyście się moimkosztem, muszę zdecydować, jak mam postąpić.Niemal wepchnął ją do powozu i strzelił z bicza nad grzbietem konia, który ruszyłz powrotem do miasta.Zatrzymał się przed domem narzeczonej, ale nie wysiadł,tylko zaczekał, aż Houston, wysiądzie bez jego pomocy, razem z wieloma metramitkaniny, z której uszyto jej suknię.Na werandzie stała Blair, z twarzązaczerwienioną i opuchniętą od nieustannego, wielogodzinnego płaczu.Leanderspojrzał na nią z mieszaniną gniewu i nienawiści, a potem krzykiem ponaglił koniai odjechał.Zatrzymał się na chwilę przed domem ojca, gdzie dosiadł wielkiego, dereszowatego ogiera i pędząc na złamanie karku pognał w stronę gór.Niewiedział, dokąd zmierza, ale musiał gdzieś się skryć, żeby wszystko przemyśleć.Konno podążał pod górę, dopóki zwierzę mogło iść, a potem zsiadł i prowadziłkonia jeszcze wyżej, po kamieniach, przez wyschnięte koryta strumieni, wśródkaktusów i kolczastych, niskich krzewów.Kiedy wreszcie dotarł na szczytwzniesienia, najwyżej, jak tylko można, chwycił przytroczoną do siodła strzelbę,oparł o biodro i wystrzelił w powietrze.Kiedy w powietrzu ucichły wrzaski ptakówi rozwiał się dym wystrzałów, Leander krzyknął z całych sił, dając upust frustracji izłości: Do diabła z tobą, Blair! Niech cię piekło pochłonie!Słońce zachodziło, kiedy Reed Westfield wszedł do swojej biblioteki.Sięgałwłaśnie do przełącznika światła, kiedy zobaczył żarzące się cygaro syna.- Lee?  zapytał, włączając lampę. Wzywali cię do szpitala.Leander nie podniósł wzroku.- Znalezli kogoś na zastępstwo?Reed przez chwilę z uwagą przyglądał się synowi.- Owszem, znalezli.Co się stało z człowiekiem, który wyszedł stąd dziś rano? Niemów mi tylko, że Houston żałuje tego, co się stało zeszłej nocy.Kobiety takie są.Twoja matka.Lee spojrzał na ojca ponuro.- Oszczędz mi dalszych rad na temat kobiet.Więcej już chybanie zniosę.Reed usiadł.- Powiedz mi, co się stało.Leander strząsnął popiół z cygara.- Zdaje się, że już wkrótce, jak to mówią, rozpęta się tu piekło.Ostatniej nocy.Urwał i dla uspokojenia wziął głęboki oddech. Ostatniej nocy Chandlerównypostanowiły spłatać mi figla.Wymyśliły sobie, że będzie zabawnie, jeśli zamieniąsię rolami i sprawdzą, czy uda im się nabrać biednego, głupiego Leandra.Udało imsię to całkiem niezle. Zdusił cygaro w popielniczce, wstał i podszedł do okna.*ćDałem się nabrać i to nie dlatego, że Blair tak doskonale udawała siostrę.Wzasadzie nie zrobiła wiele, oprócz tego, że ubrała się jak Houston.Pomogła mi przyciężkim przypadku bez żadnych instrukcji z mojej strony, interesowała się moimżyciem, czego Houston nigdy nie robiła.Wypytywała mnie o marzenia i nadziejena przyszłość.Innymi słowy, zachowywała się jak kobieta doskonała, o którejmarzy każdy mężczyzna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •