[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerażona spojrzała na Jace a.To prawda.- Powinienem się spodziewać takiej sztuczki.- Jego twarz płonęła.Uwodzicielskiwyraz zniknął z niej bez śladu.- Dlaczego pani to robi? Czego pani od nas chce?Głos królowej był miękki jak meszek pająka.- Może po prostu jestem ciekawa.Nieczęsto mam tak blisko siebie młodego NocnegoAowcę.Wasze dziedzictwo sięga nieba, podobnie jak nasze, i to mnie intryguje.- Ale w nas nie ma nic piekielnego, w przeciwieństwie do was - odparował Jace.- Jesteście śmiertelnikami, starzejecie się i umieracie - powiedziała z lekceważeniemkrólowa.- Jeśli to nie jest piekło, powiedz mi, proszę, co nim jest?- Jeśli chce pani poddać Nocnego Aowcę obserwacji, nie będzie ze mnie dużegopożytku - wtrąciła się Clary.Z trudem zapanowała nad tym, żeby nie krzyknąć albo niewybuchnąć łzami.Ręka ją bolała w miejscu ugryzienia.- Nic nie wiem o polowaniu nademony.Nie przeszłam żadnego szkolenia.Jestem niewłaściwą osobą.Po raz pierwszy królowa spojrzała bezpośrednio na nią.Clary omal się nie cofnęła.- Prawdę mówiąc, Clarisso Morgenstern, jesteś najwłaściwsza osobą.- Władczyniprzyglądała się jej błyszczącymi oczami.- Dzięki zmianom, które wprowadził w tobie ojciec,nie jesteś taka jak inni Nocni Aowcy.Masz inne talenty.- Talenty? - zdziwiła się Clary.- Masz dar słów, których nie można wypowiedzieć, twój brat ma dar samego Anioła.Wasz ojciec o to zadbał, gdy twój brat był dzieckiem, a ty jeszcze się nie urodziłaś.- Ojciec nic mi nie dał - oświadczyła Clary.- Nawet nazwiska.Jace również wyglądał na zaskoczonego.- Choć faerie nie kłamią, mogą zostać oszukane - zauważył - Sądzę, że padła pani ofiarą żartu albo oszustwa, milady.We mnie ani w mojej siostrze nie ma nic szczególnego.- Zręcznie wykorzystujesz swój urok - stwierdziła ze śmiechem królowa.- Ale musiszwiedzieć, że nie jesteś zwykłym chłopcem, Jonathanie.- Przeniosła wzrok z niego na Clary,polem na osłupiałą Isabelle i z powrotem na Jace a.- Czy to możliwe, żebyś nie wiedział?- Wiem, że nie zostawię tutaj swojej siostry.Skoro nie ma w nas żadnych tajemnic,może wyświadczy nam pani łaskę i ją wypuści? -  Dobrze się bawisz? , mówiły jego oczy.Ton był uprzejmy, ale chłodny.Uśmiech władczyni był szeroki, a zarazem przerażający.- A gdybym powiedziała, że może ją uwolnić pocałunek?- Jace ma panią pocałować? - ze zdumieniem spytała Clary.Królowa zaniosła się śmiechem, a dworzanie natychmiast jej zawtórowali.Tenwybuch wesołości był dziwaczną, nieludzką mieszaniną pohukiwań, pisków, rechotów izwierzęcych wrzasków bólu.- Mimo uroku Jonathana nie o taki pocałunek mi chodzi - odparła królowa.Cała czwórka spojrzała po sobie zaskoczona.- Mogłabym pocałować Meliorna - zaproponowała Isabelle.- Nie.Nikogo z mojego Dworu.Meliorn odsunął się od Isabelle, a ona popatrzyła na swoich towarzyszy i rozłożyłaręce.- Nie pocałuję żadnego z was.To oficjalne oświadczenie.- Jeśli chodzi tylko o pocałunek.- zaczął Simon.Przysunął się do Clary, a ona, zaskoczona, nawet nie drgnęli.Kiedy wziął ją za łokcie,z trudem się pohamowała, żeby go nic odepchnąć.Całowała się z nim wcześniej i nawet jejsię to podobało, ale teraz sytuacja była dziwaczna i krępująca.Zerknęli przez ramię na Jace ai zauważyła jego nachmurzoną minę.- Nie tego chcę - rzekła królowa głosem jak brzęczący kryształ.Isabelle przewróciła oczami i rzuciła ze zniecierpliwieniem:- Och, na litość Anioła.Jeśli nie ma innego sposobu, żeby się stąd wydostać, pocałujęSimona.Już to robiłam, nie było tak zle.- Dzięki - bąknął Simon.- To bardzo pochlebne.- Niestety - powiedziała władczyni Jasnego Dworu.Na jej twarzy malowała się radość połączona z okrucieństwem, jakby ich zakłopotaniesprawiało jej wielką przyjemność.- Obawiam się, że to również wam nie pomoże.- Nie pocałuję Przyziemnego - oświadczył Jace.- Wolę raczej zostać tu na zawsze i zgnić.- Na zawsze? - powtórzył Simon.- To strasznie długo.Jace uniósł brwi.- Wiedziałem.Chcesz mnie pocałować, tak?Simon z irytacją wyrzucił ręce w górę.- Oczywiście, że nie.Ale jeśli.- Chyba to prawda, co mówią - zauważył Jace.- W okopach nie ma hetero.- Chodziło o ateistów, pacanie - rzucił ze złością Simon.- W okopach nie ma ateistów.- To wszystko jest bardzo zabawne, ale dziewczynę uwolni tylko pocałunek, któregoona najbardziej pragnie - oznajmiła zimno królowa.Wyraz złośliwej satysfakcji na jej twarzyjeszcze się pogłębił, ostry głos kłuł w uszy jak igły.- Tylko taki i nic więcej.Simon zrobił minę, jakby został spoliczkowany.Clary chciała wyciągnąć do niegorękę, ale stała jak wrośnięta, zbyt przerażona, żeby się poruszyć.- Dlaczego pani to robi? - zapytał Jace.- Uważam raczej, że was obdarowuję.Jace się zarumienił, ale nic nie odpowiedział.Starał się nie patrzeć na Clary.- To śmieszne - odezwał się Simon.- Przecież to brat i siostra.Królowa wzruszyła ramionami.- Niesmak nie wyklucza pragnienia.Nie można nim również, obdarzyć jak łaską tych,którzy najbardziej na nie zasługują, Zresztą sami się przekonajcie, że mówię prawdę.Jeśli onanie chce tego pocałunku, nie będzie wolna.Simon rzucił coś gniewnym tonem, ale Clary go nie usłyszała.W uszach jej dzwoniło,jakby miała w głowie gniazdo rozwścieczonych os.- Nie musisz tego robić, Clary, to podstęp.- Nie, to test - poprawił go Jace.- Nie wiem, jak ty, Simonie, ale ja chciałabym wydostać stąd Clary - odezwała sięIsabelle z napięciem w głosie.- Pocałowałabyś Aleca tylko dlatego, że królowa Jasnego Dworu cię o to prosi? -zapytał Simon.- Jasne, że tak.- Isabelle mówiła z irytacją.- Gdybym miała utknąć w Jasnym Dworzena zawsze? Wielka mi rzecz! Przecież to tylko pocałunek.- Racja - poparł ją Jace [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •