[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nigdzie nie skończyłeś  zapewniłam go żarliwie.To moja wina.Ostatnio zupełnie zgłupiałam.Tak pragnęłamdziecka& twojego dziecka& to zupełnie zniszczyło mnieemocjonalnie, pozbawiło rozsądku. Pocałowałam go wczubek głowy.Teraz ja zalewałam się łzami. Przykro mitylko, że i ciebie w to wplątałam.Proszę, nie zadręczaj siętym, Luke.To moja wina.To wszystko przeze mnie. Nie chodzi o in vitro  wypalił Luke. Gdy teraz o tym myślę, wiem, że to nic takiego.To znaczy, to ważne, alenie do końca.Nie wiem.Są& gorsze rzeczy.A najgorsze, żezawsze chciałem tylko tego, żebyś była szczęśliwa.Przerwał. Nie chodzi o in vitro.Przysięgam.Nie mamprawa robić ci o to więcej wymówek. W porządku. Nie wiedziałam, co innego powiedzieć.Nie rozumiałam, co się działo.Luke wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą. Lucy, muszę ci coś powiedzieć.Nie& nie wiem, jakto ująć. Usiadł, znów podciągając kolana pod brodę. Luke, przerażasz mnie.Czy to przez stan kompletnego rozbicia, w jakim sięznajdował, czy może przez tę porażającą rozpaczzrozumiałam, że nie o kłamstwo w sprawie in vitropowinnam martwić się teraz najbardziej.Czułam, jak narastawe mnie panika, ale szybko ją zdławiłam.Nie.Nie.Byłodobrze.Wszystko było dobrze.Ujęłam go pod tę piękną brodę z dołkiem, który takuwielbiałam, i zwróciłam jego twarz w kierunku swojej. Posłuchaj, ciągle mnie kochasz? Bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Głos musię załamał. Chcesz tego dziecka? To znaczy, jeśli okaże się, żejestem w ciąży, czy będziesz chciał tego dziecka?Luke oderwał moją dłoń od swojej twarzy i ścisnął jąmocno.Starałam się ze wszystkich sił nie krzywić, bowiedziałam, że ma do powiedzenia coś ważnego. Oczywiście. Skinął głową. Nie wiesz nawet, jak bardzo zależy mi na tym, żeby nam wyszło.Jak bardzo chcęmieć z tobą dziecko. Spojrzał mi w oczy. Jesteś całymmoim światem, Paseczku.Całym.Przełknęłam głośno. Więc& więc nie masz powodów, by mówićcokolwiek więcej.Luke przygryzł wargę, a jego oczy znów wypełniły sięłzami. Nie rozumiesz& Rozumiem. Pocałowałam go mocno. Bardzodobrze rozumiem.Skończmy to tutaj, Luke.Przestańmypłakać i wezmy się w garść dla dobra naszego dziecka.Wstałam gwałtownie i wskazałam na walające się po pokojuczasopisma medyczne. Trzeba tu posprzątać, zanim pojawisię dziecko.Musimy myśleć pozytywnie.Musimy się jakośzorganizować, prawda?  Luke westchnął nerwowo.Prawda?  powtórzyłam twardo. Ja&  zawahał się i spojrzał gdzieś w bok.Skinąłgłową dopiero po dłuższym milczeniu. Prawda.Dobrze.Wyglądał na nieco zaniepokojonego, ale pozwolił podnieśćsię na nogi. Kocham cię  powiedziałam. A ty kochasz mnie.Itylko to się liczy.Przecież sam to zawsze powtarzasz,prawda? Tak. Spojrzał na mnie.Jego twarz była trupio blada. Tak, zawsze ci to powtarzam.Schylił się i podniósł z podłogi kartkę, która ciągle tamleżała.Nie spojrzał na nią, tylko schował do kieszeni obszernego swetra.Ujęłam jego dłoń i wyprowadziłam go z pokoju. A zatem dobrze  oświadczyłam pewnie. Wszystkobędzie dobrze. Gdzieś w głębi duszy pulsowałoniepokojące przeświadczenie, że Luke miał zamiarpowiedzieć mi coś wstrząsającego.Celowo jezignorowałam, musiałam to zrobić.Cokolwiek się stało,Luke nadal mnie kochał i chciał naszego dziecka.Mieliśmyza sobą straszny czas, ale wróciliśmy na właściwe tory.Powtórzyłam to sobie jeszcze kilka razy, za każdympowtórzeniem słysząc to zdanie w głowie nieco głośniej.Zerknęłam na Luke a.Wydawał się ciągle porażony, alemiałam nadzieję, że wkrótce wróci do siebie.To była naszaostatnia szansa na dziecko.Tym razem musiało się udać.Musiało.Lepiej, żeby się udało. Rozdział trzydziesty siódmyNELLI tym razem to naprawdę koniec? Naprawdę koniec  potwierdziła Nell, owijając siękołdrą. Nie musiałeś pędzić na ratunek, Ade.Nie chciałamzrobić nic głupiego.Podał jej filiżankę herbaty, zerkając przy tym na bliznęna jej nadgarstku. Wolałem nie ryzykować.Gdy przez ponad godzinę nieodbierałaś telefonu, natychmiast przyjechałem.Wiemprzecież, że ty i twój telefon jesteście nierozłączni, więc cośmusiało się stać. Doceniam to.Nell pociągnęła łyk herbaty.Podejrzewała, że próbasamobójcza, którą podjęła, mając te kilkanaście lat, będzieprześladować ją już do końca życia.Ludzie zawsze będąpodejrzewać, że może spróbować znowu. Ej, jesteś moją jedyną siostrą. Ade rozczochrał jejwłosy, jak mają w zwyczaju bracia. Jestem tu dla ciebie,wiesz przecież. Spojrzał na zegarek. Przynajmniej dopołudnia.Potem Dee ma jakieś rzeczy do załatwienia wszkole, a pózniej i tak wypada mój dyżur u Luke a. Ja będę pózniej  powiedziała Nell, przecierając oczy.Popatrzyła z powagą na Ade a. Nie poprawia mu się, prawda?Ade odstawił swoją herbatę. Nie wiem, Nell.To znaczy, nic się nie zmieniło, aledopóki się nie obudzi, nie można powiedzieć nic na pewno.Lekarze, specjaliści& wszyscy ciągle sprawdzają jego stan imają nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.Tak jak my. Sądzisz, że mu się uda? Wyjść z tego.Naprawdę chcęwierzyć, że tak będzie, ale nie daję już rady walczyć zpaniką.Nie potrafię przestać się martwić, że ten raz, gdywidziałam go tu po grillu u Dee i Dana, był naszą ostatniąokazją do rozmowy. Nie wolno ci tak myśleć  stwierdził Ade stanowczo,podnosząc się z łóżka. Musimy starać się myślećpozytywnie. Objął Nell ramieniem i mocno przytulił.Pomówmy o czymś innym. Na przykład o Calu?  Nell zaśmiała się szyderczo.Nie, raczej podziękuję. A może powinniśmy.Może przyniosłoby ci to ulgę.Westchnęła i wygrzebała się spod kołdry. Nie sądzę, Ade.Chyba skończyłam z mówieniem onim. Co by na to powiedziała twoja terapeutka?  Adepogroził jej palcem. Ale poważnie, jeśli masz ochotę,mów.Nell odgarnęła włosy z twarzy. Nie ma specjalnie o czym.To kretyn, a ja myliłam się,myśląc, że ten związek coś znaczy.Tymczasem nie znaczyłnic, ale zanim się o tym przekonałam, zdołałam skrzywdzić jego żonę.A to naprawdę miła kobieta. Nell poczułapłynące po policzkach łzy, więc chwyciła stojące na stolepudełko chusteczek. Co z ich dziećmi? Nie chcę, żeby siędowiedziały& Nie chcę, żeby Fay skończyła z Calem przezto& przeze mnie.Nie warto.Nie warto niszczyć małżeństwaz powodu nic nieznaczącego romansiku ze mną. Głośnowydmuchała nos. Dla ciebie coś znaczył  zauważył delikatnie Ade.Zakochałaś się w nim.Wiem przecież.Nell skinęła głową w milczeniu. Tak, ale to nie naprawdę.Gdybym kochała goszczerze, potrafiłabym rozmawiać z nim o wszystkich tychsprawach, o których pisałam do taty.Gdyby naprawdę cośnas łączyło, Cal byłby przy mnie po wypadku Luke a.A niebyło go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •