[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ProszÄ™ pozdrowić Joego.Gruska wstaÅ‚ i podaÅ‚ Taylorowi rÄ™kÄ™, którÄ… ten po­sÅ‚usznie ujÄ…Å‚ i mocno uÅ›cisnÄ…Å‚.Dwie godziny pózniej dotarÅ‚ do apartamentu Eden.13ROZDZI AATaylor/EdenDzwoniÄ…c do drzwi Eden, Taylor wiedziaÅ‚, że nic jejnie powie o spotkaniu z profesorem.Jeszcze nie te­raz.ByÅ‚ caÅ‚kowicie pewien, że mÅ‚oda kobieta, o któ­rej Gruska wspomniaÅ‚, to wÅ‚aÅ›nie ona.LÄ™kaÅ‚a siÄ™mężczyzn i z pewnoÅ›ciÄ… nie ufaÅ‚a Grusce.Lindsay wyjrzaÅ‚a przez judasz, a nastÄ™pnie po­otwieraÅ‚a zamki, zasuwy i zdjęła Å‚aÅ„cuch.- Taylor! Rany boskie! PrzyszedÅ‚eÅ› przed czasem,jestem niegotowa!Do tej pory nie zdawaÅ‚ sobie sprawy, że zjawiÅ‚ siÄ™ zawczeÅ›nie.- Przepraszam, ale byÅ‚em w okolicy, wiÄ™c.- Och, nie szkodzi.Wchodz.MuszÄ™ wziąć prysznic.Taylor zauważyÅ‚, że Eden ma na sobie stary szlafroki nic pod spodem.WÅ‚osy zwiÄ…zaÅ‚a gumkÄ….- Wybacz.WezmÄ™ sobie piwo i obejrzÄ™ wiadomoÅ›ci.Skinęła gÅ‚owÄ… i wycofaÅ‚a siÄ™ do sypialni.Taylor niewÅ‚Ä…czyÅ‚ telewizora.Nadal rozmyÅ›laÅ‚ o rozmowiez profesorem.PrzypomniaÅ‚ sobie sÅ‚owa Eden. .jego sposób myÅ›lenia, to, co wie, to, czego siÄ™domyÅ›la, czym grozi."Taylor zastanawiaÅ‚ siÄ™, co jÄ… tak przerażaÅ‚o.CzegoGruska dowiedziaÅ‚ siÄ™ o niej.On także musi siÄ™ tegodowiedzieć, jeżeli ma jej pomóc.Na tÄ™ myÅ›l zamarÅ‚.ByÅ‚a to Å›wiadoma decyzja, że pragnie Eden w swoimżyciu, że pragnie jej zdrowej i caÅ‚ej, że pragnie jejw łóżku i poza nim, że, po prostu, pragnie wszystkiego.Owo stwierdzenie zdumiaÅ‚o go.Chryste, przysiÄ™gaÅ‚sobie, że wiÄ™cej siÄ™ nie ożeni.A teraz pragnÄ…Å‚ kobie­ty, którÄ… zna zaledwie od czterech dni i chce jej na ca­Å‚e życie.PomyÅ›laÅ‚ o wspaniaÅ‚ych oczach Eden, o ichcóreczkach w stroju do karate.WstaÅ‚ i podszedÅ‚ do telefonu.Najpierw to, co naj­ważniejsze.WybraÅ‚ numer Valerie.ByÅ‚ wtorek, a onobiecaÅ‚ jej, że zadzwoni w poniedziaÅ‚ek.PodniosÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™ po drugim sygnale.- Cześć, Valerie.Tu Taylor.Co sÅ‚ychać?- W porzÄ…dku.- ZamilkÅ‚a, a potem dodaÅ‚a: - Po­sÅ‚uchaj, Taylor.Przepraszam za tamten wieczór.By­Å‚am zestresowana i wyÅ‚adowaÅ‚am siÄ™ na tobie.Wyba­czysz mi?- Jasne.Nie ma problemu.- JesteÅ› zajÄ™ty dziÅ› wieczorem?-Tak.NastÄ…piÅ‚o jeszcze dÅ‚uższe milczenie.- Wciąż ta sama praca?- Nie, tamto zostaÅ‚o rozwiÄ…zane.- Mam nadziejÄ™, że pomyÅ›lnie.- RozpoznaÅ‚ w jejgÅ‚osie napiÄ™cie i wysiÅ‚ek, by zachować siÄ™ w sposób cy­wilizowany.ZastanawiaÅ‚o go, dlaczego to dla niej ta­kie trudne.- Tak - powiedziaÅ‚.- Bardzo pomyÅ›lnie.WidziaÅ‚ jÄ…, siedzÄ…cÄ… na krytym jedwabiem foteluprzy stoliku w stylu Ludwika XV.ChciaÅ‚ jakoÅ› zaÅ‚ago- dzie swojÄ… odpowiedz, ale nagle warknęła ostrym to­nem:- Jest inna kobieta, Taylor, prawda?- Nie jesteÅ›my małżeÅ„stwem, Valerie - powiedziaÅ‚Å‚agodnie.- Ale ja chcÄ™, żebyÅ› przyszedÅ‚!- Masz wolny jutrzejszy wieczór?- Nie, do cholery! Nie mam!- Cóż, jak powiedziaÅ‚em, nie jesteÅ›my małżeÅ„­stwem.Co powiesz na czwartek?- Chcesz siÄ™ ze mnÄ… spotkać, żeby siÄ™ ze mnÄ… pie­przyć!- MyÅ›lÄ™, że to ci nie sprawia przykroÅ›ci.- O ósmej.Nie spóznij siÄ™.RzuciÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™.Wet za wet, pomyÅ›laÅ‚, bo ostat­nim razem to on przerwaÅ‚ rozmowÄ™ pierwszy.Spotka siÄ™ z niÄ… w czwartek i zerwie.Musi, bo jedynakobieta, jakiej pragnie teraz i w przyszÅ‚oÅ›ci, to Eden.Eden, która obawia siÄ™ mężczyzn.Kiedy wyszÅ‚a z Å‚azienki, odÅ›wieżona, w jasnożółtejjedwabnej sukience i w pantoflach na wysokich obca­sach, rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- JesteÅ› teraz mojego wzrostu.Masz zamiar dać mipopalić?- Poniżenie - powiedziaÅ‚a z uÅ›miechem - to coÅ›,czego potrzebujesz.I to w sporej dawce.Powinnambyć nawet troszkÄ™ wyższa od ciebie.- ProszÄ™ bardzo.WyglÄ…dasz piÄ™knie.LubiÄ™, kiedyupinasz wÅ‚osy w taki staromodny kok.Skinęła gÅ‚owÄ….Stanęła obok niego.- Może nie tylko troszkÄ™ - dodaÅ‚a.A on myÅ›laÅ‚, jak wiele musi siÄ™ o niej dowiedzieć,nauczyć, docenić, smakować.PomyÅ›laÅ‚, że kupi jejpantofle na jeszcze wyższych obcasach.- DokÄ…d mnie zabierasz? - Niespodzianka.ZabraÅ‚ jÄ…, aby poznaÅ‚a Enocha i jego matkÄ™, SheilÄ™,na Mapie Street 230, w Fort Lee, w stanie New Jer­sey; zabraÅ‚ jÄ… na kolacjÄ™ i na caÅ‚y wieczór.Sheila podaÅ‚a pieczonÄ… w liÅ›ciach palmowych wie­przowinÄ™ z rusztu.Do tego byÅ‚y pataty i sos, szary, tÅ‚u­sty i obrzydliwy, oraz pyszne buÅ‚eczki.Sheila uważnieprzypatrywaÅ‚a siÄ™ Eden.Na deser zaserwowaÅ‚a papa­jÄ™ z lodami waniliowymi.Enoch także przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ Eden, usiÅ‚ujÄ…c coÅ› zro­zumieć.- Enoch ma sześć stóp i cztery cale wzrostu.BÄ™­dziesz musiaÅ‚a troszkÄ™ unieść gÅ‚owÄ™.Lindsay siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚a.- Przyjemnie jest nie zginać karku - powiedziaÅ‚Enoch.- Jak masz na nazwisko, kochanie? - spytaÅ‚a She­ila, krojÄ…c papajÄ™.- Nie dosÅ‚yszaÅ‚am.Ta przeklÄ™tawieprzowina pochÅ‚onęła caÅ‚Ä… mojÄ… uwagÄ™.Taylor zastygÅ‚ z uniesionÄ… Å‚yżeczkÄ….- Nie mam nazwiska, pani Sackett.Jestem po pro­stu Eden.- Ach, wy artystki, jesteÅ›cie takie pokrÄ™tne i nie­uchwytne!- Jestem modelkÄ…, proszÄ™ pani, nie artystkÄ….- To prawie to samo.Jestem o tym przekonana- stwierdziÅ‚a Sheila, zwracajÄ…c siÄ™ do wszystkich.-WiÄ™cej lodów, kochanie?- Nie, dziÄ™kujÄ™.SÄ… pyszne.Oj, niedobrze, pomyÅ›laÅ‚ Taylor.On także chciaÅ‚ po­znać nazwisko Eden.Ale nie bÄ™dzie jej szpiegowaÅ‚,przeglÄ…dajÄ…c listy.Musi sama mu to zdradzić.- A Eden to prawdziwe imiÄ™?- Sheila - powiedziaÅ‚ Enoch - to naprawdÄ™ nie twójinteres.Zostaw Eden w spokoju. Lindsay tylko siÄ™ uÅ›miechaÅ‚a.Ta kobieta nie byÅ‚abardziej nachalna od innych, ale trzeba byÅ‚o spÄ™dziću niej caÅ‚y wieczór.RzuciÅ‚a okiem na Taylora i stwier­dziÅ‚a ze zdumieniem, że jÄ… rozumie, bo skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Pięć minut pózniej spojrzaÅ‚ na zegarek i powiedziaÅ‚:- Mój Boże, Sheila, wiesz która godzina?- Jaka tam godzina? Nie ma nawet dziewiÄ…tej,Taylor.Enoch w mig siÄ™ poÅ‚apaÅ‚.- Tak, Sheila, jest pózno.A ja mam jutro rano spo­tkanie.- A ja i Eden musimy już iść.Ona wstaje o wpół doszóstej.Ma sesjÄ™ zdjÄ™ciowÄ….Sheila Sackett spojrzaÅ‚a na trójkÄ™ dzieci z niesma­kiem.Syn unikaÅ‚ jej wzroku.Pogada z nim pózniej.JeÅ›li zaÅ› chodzi o tÄ™ dziewczynÄ™, Eden, jest wystarcza­jÄ…co Å‚adna dla Taylora i wydaje siÄ™ być miÅ‚a, ale i tak.- MyÅ›laÅ‚am, że napijemy siÄ™ kawy.A potem zagra­Å‚abym trochÄ™, dla ciebie Taylor, na saksofonie.Taylor byÅ‚ zawiedziony.Sheila miaÅ‚a wielki talent.- NastÄ™pnym razem, Sheila - powiedziaÅ‚, wstajÄ…c.ObszedÅ‚ stół i ucaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w policzek.- WspaniaÅ‚akolacja.DziÄ™kujemy za zaproszenie.Pyszna wie­przowina.- ZaÅ‚ożę siÄ™, że pójdziecie teraz do łóżka, no nie?- Sheila, proszÄ™.Lindsay zastanawiaÅ‚a siÄ™, dlaczego Enoch zwracasiÄ™ do matki po imieniu.- PodsunęłaÅ› nam wspaniaÅ‚y pomysÅ‚ - powiedziaÅ‚Taylor, caÅ‚ujÄ…c jÄ… jeszcze raz.- O, rany - westchnęła Lindsay, w drodze do domu.- Ale mnie naciskaÅ‚a.- Od lat namawia mnie, żebym siÄ™ znowu ożeniÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •