[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zmigłowiec zatonął.Mamy jednego rozbitka.Jest ju\ pod opieką lekarską -powiedział przez radio Ryan.- Kto to taki? - odezwał się głośnik po chwili milczenia.- Nazywa się Dwyer.Został przetransportowany do izby chorych, panieadmirale.Jest nieprzytomny.Proszę zawiadomić Waszyngton.Nie wiem, na czympolegało ich zadanie, ale teraz trzeba zaczynać od początku.- Zrozumiałem.Koniec.- Admirał Blackburn wyłączył się.- Niezale\nie od tego, co wymyślimy, konieczny jest pośpiech - zauwa\yładmirał White.- W ciągu dwóch godzin musimy wysłać śmigłowiec na  Pigeon , tak\eby zdą\ył tu wrócić przed świtem.Ryan zdał sobie sprawę, co to oznacza w praktyce.W tej chwili na morzuznajdowało się tylko czterech ludzi, którzy wiedzieli, o co chodzi i byli na tyle blisko,\eby móc cokolwiek zdziałać.Jedynym Amerykaninem wśród nich był on sam.  Kennedy znajdował się za daleko. Nimitz płynął co prawda wystarczająco blisko,ale \eby skorzystać z jego pomocy, trzeba by przekazywać informacje przez radio, ana to Waszyngton nie wyra\ał zgody.Jedyne rozwiązanie polegało naskompletowaniu i wysłaniu następnej ekipy pracowników wywiadu.A na to nie byłoczasu.- Otwórzmy tę teczkę, panie admirale.Muszę się dowiedzieć, jaki jest plan.-W drodze do kabiny White a zabrali asystenta mechanika.Okazał się doskonałymślusarzem.- Wielki Bo\e! - westchnął Ryan po przeczytaniu tego, co znalezli w środku.-Niech pan lepiej sam zobaczy.- No có\ - odezwał się parę minut pózniej White - sprytnie pomyślane.- Owszem, całkiem cwane - zgodził się Ryan.- Ciekawe, jaki to geniuszspłodził.Sam sobie nie poradzę.Poproszę Waszyngton o zgodę na zabranie ze sobąparu oficerów.Dziesięć minut pózniej byli znów w centrali łączności.White nakazał innymwyjść.Jack rozmawiał na częstotliwości szyfrowanej, mając nadzieję, \e aparaturautajniająca działała prawidłowo.- Słyszę pana dobrze, panie prezydencie.Ju\ pan wie, co się stało ześmigłowcem.- Tak, Jack, bardzo niepomyślna wiadomość.Poza tobą na miejscu nie mamynikogo.- Zdaję sobie z tego sprawę.- Nie mogę ci nic rozkazywać, ale wiesz, o co się toczy gra.Zrobisz to?Ryan zamknął oczy.- Tak jest.- Doceniam to, Jack.No jasne, \e doceniasz, pomyślał Ryan.- Panie prezydencie, proszę o zgodę na zabranie ze sobą do pomocy kilkubrytyjskich oficerów.- Jednego - powiedział prezydent.- Panie prezydencie, potrzebuję więcej ludzi.- Tylko jednego.- Rozumiem.Ruszamy za godzinę.- Czy wiesz, co ma nastąpić? - Tak, panie prezydencie.Rozbitek miał ze sobą rozkazy operacyjne.Ju\ jeprzeczytałem.- No to powodzenia, Jack.- Dziękuję.Koniec.- Ryan wyłączył satelitarny kanał łączności i odwrócił siędo admirała White a.- Jeden jedyny raz zgłosiłem się na ochotnika, no i w cowlazłem?- Boisz się? - White nie wyglądał na człowieka, którego bawi ta sytuacja.- I to cholernie! Czy mogę prosić o jednego oficera? Kogoś, kto zna rosyjski,jeśli to mo\liwe.Zdaje pan sobie sprawę, co mo\e się stać.- Zobaczymy.Chodz ze mną.Pięć minut pózniej byli ju\ z powrotem w kabinie White a, oczekując naprzybycie czterech oficerów.Ka\dy z nich okazał się porucznikiem, \aden nie miałjeszcze trzydziestu lat.- Panowie - zaczął admirał - to komandor Ryan.Potrzebuje jednego oficera,który będzie mu towarzyszyć na ochotnika w wykonaniu zadania niezwykłej wagi.Zadanie jest tajne i niecodzienne, mo\e się te\ wiązać z pewnymniebezpieczeństwem.Zostaliście tu poproszeni ze względu na waszą znajomośćrosyjskiego.Nic więcej nie mogę powiedzieć.- Chcecie skontaktować się z radzieckim okrętem podwodnym? - odezwał sięnajstarszy z czwórki.- Jestem do dyspozycji.Znam rosyjski.Przedtem słu\yłem naHMS  Dreadnought.Ryan zastanawiał się, na ile uczciwe jest anga\owanie kogoś, kto nie zdajesobie sprawy, o co chodzi.Skinął głową i White podziękował pozostałym.- Jestem Jack Ryan - przedstawił się, wyciągając dłoń.- Owen Williams.A więc o co chodzi?- Okręt nazywa się  Czerwony Pazdziernik.-  Krasnyj Oktiabr - Williams uśmiechnął się.-.i próbuje uciec do Stanów Zjednoczonych.- Naprawdę? A więc to dlatego kręcimy się w kółko po oceanie.To znaczy, \ekapitan jest rozsądnym człowiekiem.Czy jesteśmy pewni jego intencji?Przekazanie Williamsowi wszystkich informacji wywiadowczych zajęłokilkanaście minut.- Porozumieliśmy się z nim lampą sygnałową i wszystko wskazuje na to, \eprzyjął propozycję.Ale pewność będziemy mieć dopiero, gdy znajdziemy się na pokładzie.Zdarzało się, \e uciekinierzy zmieniali zdanie.Zdarzało się to nawetczęściej, ni\ pan przypuszcza.A pan nie zmienił zdania?- Miałbym stracić taką okazję? A jak wejdziemy na pokład, paniekomandorze?- Na imię mi Jack.Jestem z CIA, a nie z marynarki - powiedział, a potemwyjaśnił Williamsowi cały plan.- Doskonale.Czy jest czas, \eby spakować trochę rzeczy?- Proszę być z powrotem za dziesięć minut - powiedział White.- Tak jest.- Williams zasalutował i wyszedł.White podniósł słuchawkę.- Przyślijcie tu porucznika Sinclara.- Admirał wyjaśnił, \e Sinclar dowodziłpododdziałem piechoty morskiej na  Invincible a.- Mo\esz potrzebować jeszczejednego przyjaciela, Jack. Przyjacielem okazał się być dziewięciomilimetrowy pistolet FN zzapasowym magazynkiem i niewidoczną spod marynarki kaburą.Na koniec zniszczyli rozkazy operacyjne i admirał White odprowadził Ryana iWilliamsa na pokład.Stali, patrząc, jak o\ywają silniki Sea Kinga.- Powodzenia, Owen.- White podał rękę młodszemu oficerowi, któryzasalutował i wsiadł do śmigłowca.- Proszę pozdrowić \onę, panie admirale - rzekł Ryan, uścisnąwszy dłońadmirałowi.- Do Anglii płynie się pięć i pół dnia.Prawdopodobnie będziesz tam wcześniejni\ ja.Uwa\aj na siebie, Jack [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl