[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdecydowanie przyzwyczaiłbym się do budzenia przy tej kobiecie.Niestety nie mieliśmy przed sobą leniwego poranka.Spróbowałem obudzić ją, kładąc jej dłoń na ramieniu, potem pocałunkiem w szyję, w końcu mocnym uszczypnięciem w pośladek.Wyciągnęła rękę i solidnie trzepnęła mnie w ramię, zanim zdążyłem je cofnąć.Nie wiem nawet, czy uczyniła to świadomie.— Łobuz.— Musimy wstawać i zacząć się szykować.Za nieco ponad godzinę musimy byćna lotnisku.Chloe przeturlała się na bok i popatrzyła na mnie.Na twarzy miała zmarszczki od poduszki, a oczy patrzyły nieco błędnie.Nie zakryła się, jak to uczyniła pierwszego poranka, ale też nie się uśmiechała.— No dobrze — powiedziała.Usiadła, napiła się wody i pocałowała mnie w ramię, po czym wstała.Przyglądałem się jej nagiej, kiedy szła do łazienki, ale ona ani razu nie spojrzałana mnie.Nie potrzebuję porannego numerku, ale byłoby miło się przytulić albo porozmawiać.W takim razie nie trzeba było jej szczypać.Nie wyszła z łazienki, więc po zebraniu rzeczy zapukałem do drzwi.— Idę do siebie wziąć prysznic i się spakować.Przez krótką chwilę nie odpowiadała.— W porządku.— A mogę dostać coś więcej niż „w porządku"?Zza drzwi dobiegł jej śmiech.— Zdaje się, że wcześniej powiedziałam jeszcze „ łobuz".Uśmiechnąłem się.Jednak kiedy sięgnąłem po klamkę, żeby otworzyć drzwi i wyjść, otworzyła drzwi łazienki i wyszła prosto w moje ramiona.Owinęła się wokół mnie i wtuliła twarz w moją szyję.Była wciąż naga, a kiedy uniosła wzrok, jej oczy wydawały się nieco zaczerwienione.— Przepraszam — odezwała się, całując mnie w szyję, po czym przyciągnęła mnie po dłuższy, głębszy pocałunek.— Po prostu denerwuję się przed lotem.Odwróciła się i poszła z powrotem do łazienki, zanim zdołałem spojrzeć jej w oczy i odgadnąć, czy rzeczywiście mówi prawdę.Pokój obok wydawał się dziwnie czysty nawet jak na hotel tak luksusowej sieci.Błyskawicznie się spakowałem, wziąłem prysznic i ubrałem.Jednak coś mnie powstrzymywało przed zbyt szybkim powrotem do pokoju Chloe.Czułem, że potrzebuje chwili samotności, by rozstrzygnąć wewnętrzną walkę, jaką toczyła sama ze sobą.Widziałem, że jest rozdarta; jakie rozwiązanie w końcu wybierze? Czy zdecyduje się spróbować? Czy jednak nie będzie chciała balansować między pracą a nami?Kiedy niecierpliwość przeważyła nad dobrymi manierami, wyciągnąłem torbę nakorytarz i zapukałem do jej drzwi.Otworzyła mi ubrana jak niegrzeczna bizneswoman z kalendarza.Jakieś osiem latzajęło mi przesunięcie wzrokiem z jej nóg przez tułów, piersi i wreszcie do twarzy.— Cześć, piękna.Obdarzyła mnie niepewnym uśmiechem.— Cześć.— Gotowa? — zapytałem, przesuwając się obok niej, by wziąć jej torbę.Rękawmojej marynarki otarł się o jej gołą rękę i zanim w pełni zdałem sobie sprawę, co się dzieje, owinęła sobie mój krawat wokół pięści i przycisnęła mnie do ściany.Jej usta przesunęły się po moich.Zamarłem zaskoczony.— Eee… cześć — wymamrotałem w jej usta.Z jedną dłonią płasko na mojej piersi zaczęła mi rozluźniać krawat; czując mojego fiuta twardniejącego pod dotykiem jej ciała, jęknęła prosto w moje usta.Zwinnymi palcami wyszarpnęła mi krawat spod kołnierza i rzuciła pod nogi.Przypomniałem sobie o samolocie.— Chloe — powiedziałem, starając się wywinąć spod jej pocałunków.—Kochanie, nie mamy na to czasu.— Nie obchodzi mnie to.— Składała się wyłącznie z zębów i warg, przesuwała je w dół mojej szyi, spragnionymi rękami szarpiąc się z moim paskiem i biorąc w dłoń mojego fiuta.Zakląłem pod nosem, całkowicie niezdolny oprzeć się jej dłoniom chwytającym mnie przez spodnie, jej gwałtowności, kiedy walczyła z moim ubraniem.— Jasna cholera, Chloe, oszalałaś.Zawirowałem nią jak w tańcu, oparłem plecami o ścianę i wsunąwszy dłoń pod bluzkę, gwałtownie odsunąłem miseczkę stanika.Jej zachłanność była zaraźliwa; palcami wyczuwałem twardnienie sutek, naprężenie się piersi, które wpychała dalej w moje dłonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl