[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnego dnia rano, kiedy wyszłam ze swojego pokoju.zobaczyłam synową, stojącą u szczytu schodów i czytającą list.Widziałam, jak syn skrada się od tyłu.Jedno szybkie pchnięcie i ona pada, uderzając głową w marmurowe stopnie.Kiedy zbiegli się domownicy, już nie żyła.Mój syn był mordercą, i tylko ja, jego matka, o tym wiedziałam.Na chwilę zamknęła oczy.- Nie może pan sobie wyobrazić, monsieur, mojej rozpaczy.Co miałam robić? Zadenuncjować go na policji? Nie potrafiłam się na to zdobyć.To był mój obowiązek, ale ciało było mdłe.Poza tym, czyby mi uwierzono? Od jakiegoś czasu coraz gorzej widziałam: powiedziano by, że musiałam się pomylić.Zatem milczałam.Lecz sumienie nie dawało mi spokoju.Milcząc.również byłam morderczynią.Syn odziedziczył majątek żony.A teraz miał otrzymać tekę ministra! Na pewno z podwójną energią zacząłby prześladować Kościół.Do tego jeszcze Virginie.Biedne dziecko.Piękna dziewczyna, z natury pobożna, była nim zafascynowana.Syn miał dziwną, straszną władzę nad kobietami.Widziałam, co się kroi, ale nie mogłam temu zapobiec.On nie miał zamiaru się z nią ożenić.Przyszedł czas, kiedy Virginie gotowa była wszystko dla niego zrobić.I wtedy zobaczyłam wyjście z sytuacji.To był mój syn, ja dałam mu życie.Byłam za niego odpowiedzialna.Zabił ciało jednej kobiety, teraz zabije duszę innej! Weszłam do pokoju pana Wilsona i zabrałam fiolkę z lekarstwem.Kiedyś w żartach powiedział, że wystarczy ich, by zabić człowieka.Poszłam z nimi do gabinetu i otworzyłam dużą bombonierkę, która zawsze stała na stole.Pomyłkowo otwarłam jednak zupełnie nowe pudełko - Obok stało drugie - w środku była tylko jedna czekoladka.To upraszczało sprawę.Nikt nie jadał czekoladek oprócz mojego syna i Virginie.Tego wieczoru postanowiłam trzymać ją przy sobie.Wszystko poszło tak, jak zaplanowałam.Urwała, przez moment siedziała z zamkniętymi oczyma, po czym znowu je otworzyła.- Panie Poirot, jestem w pana rękach.Lekarze mówią, że niedługo pożyję.Jestem gotowa odpowiedzieć przed Bogiem za mój czyn, Czy na ziemi również muszę to zrobić?Zawahałem się.- Ale, madame, pusta buteleczka.- rzekłem, pragnąc zyskać na czasie.- Jak trafiła do rąk pana de Saint Alarda?- Kiedy przyszedł się ze mną pożegnać, wsunęłam mu ją do kieszeni.Nie wiedziałam, jak się jej pozbyć.Jestem tak niedołężna, że nie mogę poruszać się o własnych siłach, a pusta buteleczka w moim pokoju wzbudziłaby podejrzenia.Rozumie pan, monsieur - wyprostowała się dumnie - nie zamierzałam rzucać podejrzeń na pana de Saint Alarda! Do głowy mi to nie przyszło.Pomyślałam, że jego lokaj znajdzie pustą fiolkę i wyrzuci ją bez chwili namysłu.Skłoniłem głowę: - Rozumiem, madame.- I co pan postanawia, monsieur? - spytała głosem mocnym, bez drżenia.Podniosłem się z krzesła.- Madame - odparłem - mam zaszczyt życzyć pani miłego dnia.Moje dochodzenie skończyło się klęską Sprawa zamknięta.Poirot przez chwilę milczał, po czym rzekł cicho:- Zmarła tydzień później.Mademoiselle Virginie skończyła nowicjat i złożyła śluby.To, przyjacielu, cała historia.Muszę przyznać, że nie bardzo się tu odznaczyłem.- Ale trudno to nazwać klęską - zaprotestowałem.- Cóż innego mogłeś zrobić w tej sytuacji?- Ah sacre, mon ami - zawołał Poirot, nagle się ożywiając.- Naprawdę nie rozumiesz? Byłem po tysiąc razy idiotą! A gdzie moje szare komórki? Cały czas miałem w rękach wskazówkę.- Jaką wskazówkę?- Bombonierkę! Nie rozumiesz? Czy osoba o dobrym wzroku popełniłaby taki błąd? Wiedziałem, że madame Deroulard ma zaćmę - przecież brała krople.W całym domu była tylko jedna osoba ze wzrokiem na tyle słabym, by nie rozróżnić, która pokrywka jest od którego pudełka.To bombonierka była pierwszą rzeczą, która obudziła moje podejrzenia, a jednak do samego końca nie zorientowałem się, jak bardzo jest ważna.Wadliwe było również moje rozumowanie.Gdyby pan de Saint Alard był winien, nie trzymałby obciążającej go buteleczki.Znalezienie jej dowodziło jego niewinności.Wiedziałem przecież od panny Virginie, że jest roztargniony.Pod każdym względem żałosna historia.Tylko tobie ją opowiedziałem.Rozumiesz, nie pokazuje mnie w dobrym świetle.Starsza dama popełnia zbrodnię w tak prosty i sprytny sposób, że zwodzi mnie, Herkulesa Poirota.Sapristi! Lepiej o tym zapomnij.Albo nie - zapamiętaj tę historię i za każdym razem, kiedy zauważysz, że robię się zarozumiały - co jest mało prawdopodobne, ale może się zdarzyć.Postarałem się powstrzymać śmiech.-.wówczas, przyjacielu, powiesz mi: “bombonierka”.Zgoda?- Załatwione!- W każdym razie - rzekł Poirot z zadumą - było to doświadczenie.Ja, który szczycę się niewątpliwie najlepszym mózgiem w Europie, mogę pozwolić sobie na wielkoduszność.- Bombonierka - mruknąłem cicho.- Pardon, mon ami?Spojrzałem w niewinną twarz Poirota, pochylającego się ku mnie pytająco, i poczułem nagły wyrzut sumienia.Często cierpiałem z powodu jego języka, ale i ja, choć nie jestem posiadaczem najlepszego mózgu w Europie, mogę pozwolić sobie na wielkoduszność.- Nic takiego - skłamałem i zapaliłem fajkę, uśmiechając się do siebie.Projekt okrętu podwodnegoList został przyniesiony przez umyślnego.Poirot przeczytał go i w jego oczach pojawił się błysk zainteresowania.W krótkich słowach odprawił posłańca, po czym rzekł do mnie:- Pakuj szybko walizki, przyjacielu.Jedziemy do Sharples.Drgnąłem, usłyszawszy nazwę słynnej wiejskiej rezydencji lorda Allowaya.Nowy szef Ministerstwa Obrony, lord Alloway, był wybitnym członkiem rady ministrów.Jeszcze jako sir Raiph Curtis, dyrektor wielkiej firmy inżynieryjnej, odznaczył się w izbie gmin, a teraz mówiło się, że ma przed sobą wielką przyszłość.że jeśli potwierdzą się pogłoski o chorobie Davida MacAdama, to jemu prawdopodobnie zostanie powierzone zadanie sformowania rady ministrów.Przed domem czekał na nas duży rolls-royce.Kiedy sunęliśmy przez mroczne ulice, spytałem Poirota:- Co się stało, że przysłali po nas o tej godzinie? - było po jedenastej.Poirot pokręcił głową.- Pewnie coś nie cierpiącego zwłoki - odparł.- Pamiętam - rzekłem - że kilka lat temu Ralph Curtis, jak się wówczas nazywał, zamieszany był w jakiś skandal związany zdaje się z manipulowaniem akcjami.W końcu został całkowicie oczyszczony z podejrzeń.Może tym razem zdarzyło się coś podobnego?- W takiej sytuacji nie musiałby chyba wzywać mnie w środku nocy.Musiałem przyznać mu rację i reszta podróży upłynęła w milczeniu.Gdy wyjechaliśmy z Londynu, samochód gwałtownie przyśpieszył i do Sharples dojechaliśmy w nieco mniej niż godzinę.Dostojny kamerdyner poprowadził nas do małego gabinetu, w którym czekał na nas lord Alloway - wysoki, szczupły mężczyzna, promieniujący siłą i energią.Na nasz widok zerwał się na równe nogi i podszedł się przywitać.- Panie Poirot, ogromnie się cieszę, że pana widzę.To już drugi raz rząd pana potrzebuje.Doskonale pamiętam, jakie zasługi położył pan w czasie wojny, kiedy w tak niezwykły sposób porwano premiera.Pańskie mistrzowskie dedukcje - że nie wspomnę o dyskrecji - uratowały sytuację.W oczach Poirota zabłysła iskierka.- Czy dobrze zgaduję, milordzie, że to jest drugi wypadek, kiedy konieczna jest.dyskrecja?- Jak najbardziej.Sir Harry i ja.ach, chciałbym panów sobie przedstawić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl