[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eko­no­miści ze szkoły wy­bo­ru pu­blicz­ne­go po­ka­zy­wa­li więc, jak bar­dzo in­te­res oso­bi­sty urzędników (tzw.pogoń za rentą) czy ich uległość wo­bec grup in­te­resu na­dają kie­ru­nek działaniu całej ma­chi­ny państwo­wej.Nic dziw­ne­go, że większość orędo­wników teo­rii (choć nie wszy­scy) sta­wała się zde­kla­ro­wa­ny­mi prze­ciw­ni­ka­mi państwa.Wie­lu z nich do­stało też eko­no­micz­ne­go No­bla, na cze­le z Ja­me­sem Bu­cha­na­nem, Ver­no­nem Smi­them, Ga­rym Bec­ke­rem.Oczy­wiście ten kie­ru­nek za­wsze miał swo­ich kry­tyków.Je­den z nie­wie­lu nie­ame­ry­kańskich eko­no­micz­nych no­blistów Amar­tya Sen szy­dził z założeń nur­tu wy­bo­ru pu­blicz­ne­go za po­mocą następującej hi­sto­ryj­ki: je­steśmy w ob­cym mieście i py­ta­my kogoś na uli­cy o drogę na dwo­rzec.„Ach, to nie­da­le­ko, wy­star­czy, że pójdzie pan tam” – od­po­wia­da nie­zna­jo­my, wska­zując z uśmie­chem kie­ru­nek dokład­nie prze­ciw­ny do tego, w którym znaj­du­je się dwo­rzec.Za­raz po udzie­le­niu tej wskazówki pro­si nas o przysługę.„Po dro­dze będzie pan mijał pocztę.Proszę łaska­wie wysłać dla mnie ten list” – mówi.Ale my już wie­my.Oszu­ku­je nas, bo chce wysłać list, oszczędzając so­bie mitręgi ma­sze­ro­wa­nia do skrzyn­ki.„Oczy­wiście, że nadam pana list na po­czcie” – od­po­wia­damy spo­koj­nie, jed­no­cześnie kom­bi­nując, że gdy tyl­ko nie­zna­jo­my znik­nie za ro­giem, na­tych­miast otwo­rzy­my ko­pertę i spraw­dzi­my, czy nie ma tam cze­goś cen­ne­go.Żarty na bok.Poważna po­le­mi­ka z an­ty­państwo­wym na­sta­wie­niem szkoły wy­bo­ru pu­blicz­ne­go właśnie się za­czy­na.Zwo­len­ni­cy oszczędności w klu­czo­wych świa­to­wych sto­li­cach, czy­li Ber­li­nie (Niem­cy wy­pra­co­wa­li już nad­wyżki budżeto­we), Lon­dy­nie i Wa­szyng­to­nie (gdzie re­pu­bli­ka­nie roz­dają kar­ty na­wet bez swo­je­go pre­zy­den­ta), po­wo­li prze­chodzą do de­fen­sy­wy.Pod­sta­wową przy­czyną jest to, że wdrażane przez nich budżeto­we oszczędności nie tyl­ko nie po­ma­gają, ale wręcz potęgują pro­ble­my eko­no­micz­ne.Re­ce­sja nie chce na do­bre odejść.Wie­le krajów (Gre­cja, Por­tu­ga­lia, Włochy) już ra­czej nie wy­do­sta­nie się ze spi­ra­li zadłużenio­wej.Ostat­nio oszczędnościow­cy mu­sie­li przełknąć jesz­cze jedną gorzką pigułkę.Była już o tym mowa w jed­nym z po­przed­nich roz­działów.Przy­po­mnij­my jed­nak raz jesz­cze.Oka­zało się, że Car­men Re­in­hart i Ken­neth Ro­goff, au­to­rzy książki This Time Is Dif­fe­rent (Tym ra­zem będzie in­a­czej), po­my­li­li się w swo­ich ob­li­cze­niach.Do­wo­dzi­li bo­wiem, na pod­sta­wie da­nych licz­bo­wych z ostat­nich 300 lat, że za­wsze, gdy zadłużenie pu­blicz­ne do­cho­dziło do 90 proc.PKB, go­spo­dar­ka za­czy­nała się dusić.Po­tem wyszło na jaw, że nie wzięli pod uwagę wie­lu ważnych przy­padków, więc ich twar­da teza o gra­ni­cy bez­pie­czeństwa prze­bie­gającej na 90.pro­cen­cie musi zo­stać roz­miękczo­na, a sama ba­rie­ra prze­su­nięta do góry – lub w ogóle znie­sio­na, na rzecz zupełnie in­ne­go spoj­rze­nia na go­spo­darkę.Jed­nym z głównych in­te­lek­tu­al­nych pa­tronów tego no­we­go nur­tu jest właśnie Mi­chał Ka­lec­ki.Skąd ten fe­no­men po­chodzącego z Łodzi eko­no­mi­sty? To pro­ste.Zupełnie nie­za­leżnie do­szedł on do tych sa­mych wniosków co gi­gant XX-wiecz­nej eko­no­mii John May­nard Key­nes.Mało tego, w wie­lu miej­scach Key­nesa na­wet wy­prze­dził, pro­wadząc wywód dużo jaśniej­szy i bar­dziej spójny niż słynny Bry­tyj­czyk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl