[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Hal w żaden sposób nie zareagował, zaczął mówić dalej.–Myślę, że wiesz o czym mówię – powiedział po tej chwili ciszy.– Z początku próbujesz tylko powiedzieć im, co powinno się zrobić, bo nie możesz uwierzyć – nie chcesz uwierzyć – że mogą być tak bezradni.Ale powoli zaczynasz rozumieć, że choć dzięki twoim bezustannym podpowiedziom mogą postępować właściwie, nigdy nie zrozumieją dość, by mogli to zrobić samodzielnie.Tak więc w końcu, zmęczony, przejmujesz kontrolę.Nawet sobie tego nie uświadamiając, ustawiasz sprawy na właściwych torach, a maluczcy podążają za nimi sądząc, że to naturalny bieg wypadków.Bleys przerwał.Takie przemawianie było jak wędrówka nad brzegiem przepaści.Bardzo łatwo było wyzwolić odczuwane przez Hala poczucie odpowiedzialności wobec ludzkości przejęte od nauczycieli, zwłaszcza od Waltera InTeachera, Exotika.Halowi łatwo byłoby niewłaściwie ocenić słowa Bleysa, odbierając je wyłącznie jako arogancki pokaz chęci zdominowania ludzkości.Jednak jak dotąd ufał umiejętności Hala do zrozumienia, że nie to nim kierowało.Może mógł mu to po prostu powiedzieć, choć nie bezpośrednio.–Tak – powiedział Bleys z naciskiem – wiesz, o czym mówię.Już to poznałeś i zacząłeś czuć głębię i bezmiar przepaści oddzielającej cię od reszty rasy.Uwierz mi kiedy mówię, że to się w miarę upływu czasu pogłębi i umocni.Doświadczenie, które zbiera twój zdolniejszy umysł w tempie znacznie szybszym, niż mogą to sobie wyobrazić, będzie coraz bardziej poszerzać dzielącą was przepaść.W końcu między tobą a nimi będzie niewiele więcej wspólnego niż między tobą, a dowolnym stworzeniem – psem czy kotem – które polubisz.I będziesz gorzko żałował braku prawdziwej więzi, nic z tym nie będziesz mógł zrobić.I odetniesz ostatnie więzi emocjonalne z nimi, wybierając zamiast tego ciszę, pustkę, samotność – na zawsze.–Nie – powiedział Hal.– To nie jest droga, którą mogę pójść.–A więc umrzesz – Bleys próbował utrzymać chłodny i beznamiętny głos.– W końcu, jak ci z nas w ubiegłych stuleciach, pozwolisz im się zabić, po prostu rezygnując z ciągłego wysiłku niezbędnego, by schronić się między nimi.I wszystko zostanie zmarnowane – to kim byłeś i kim mogłeś się stać.–A więc będzie musiało się zmarnować – stwierdził Hal.– Nie mogę stać się Innym.–Być może – powiedział Bleys.Chłopiec musiał mieć jakieś wątpliwości, po prostu nie zdradzał ich w swoim głosie.Inny wstał, odpychając do tyłu krzesło dryfowe.– Ale poczekaj jeszcze trochę.Pragnienie życia jest silniejsze niż myślisz.Spojrzał w dół na Hala.–Powiedziałem ci – odezwał się.– Jestem częściowo Exotikiem.Czy myślisz, że nie walczyłem przeciw wiedzy o tym kim jestem, kiedy to sobie uświadomiłem? Czy sądzisz, że nie powiedziałem sobie z początku, że wolę raczej żywot pustelnika, niż dopuścić się tego, co uznawałem za niemoralne wykorzystanie moich możliwości?Przerwał, prawdopodobnie po raz ostatni, tym razem jednak nie czekając na reakcję; chciał, by jego ostatnie słowa zapadły w umysł Hala.–Tak jak ty – powiedział wolno i z naciskiem – byłem gotów zapłacić każdą cenę, by uchronić się od skażenia zabawą w Boga wobec tych, którzy mnie otaczali.Pomysł odrzucał mnie wtedy tak samo, jak teraz ciebie.Jednak nauczyłem się w końcu, że to nie zło, że jako lider i władca ludzkości mogę czynić dla niej dobro, i ty też to zrozumiesz – w końcu.Odwrócił się i podszedł do drzwi celi.–Otwierać! – zawołał w stronę korytarza.–Nie ma znaczenia – powiedział, odwracając się jeszcze raz, kiedy po drugiej stronie drzwi rozległy się zbliżające się kroki – co teraz myślisz, że wybierzesz.Nieuchronnie nadejdzie dzień, kiedy zrozumiesz swoją głupotę, nalegając teraz na pozostanie w takiej celi, pod strażą istot, które w porównaniu z tobą są niewiele więcej niż cywilizowanymi zwierzętami.Nic z tego, co sobie w tej chwili sprawiasz, nie jest naprawdę konieczne.Przerwał.–Ale to twój wybór – mówił dalej.– Rób co uważasz, ale zrozumienie przyjdzie.Kiedy to jednak nastąpi, wystarczy, że powiesz jedno słowo.Powiedz strażnikom, że rozważyłeś moje słowa, a oni zaprowadzą cię do mnie – stąd, do miejsca pełnego komfortu, wolności i słońca, gdzie możesz mieć czas na spokojne przemyślenie spraw.Twoja potrzeba przejścia tej prywatnej samotortury istnieje tylko w twoim umyśle.Mimo wszystko zostawię cię z nią, aż lepiej zrozumiesz.Barbage i drugi milicjant byli już przy drzwiach celi.Odblokowali zamek i otwarli je.Bleys ostatni raz spojrzał w oczy Hala, leżącego nieruchomo na łóżku.Potem odwrócił się i ruszył korytarzem, nie oglądając sięjuż.Słyszał własne kroki, do których dołączyły po chwili kroki Barbage’a i strażnika, po tym jak zamknęli drzwi i poszli za nim.Zdawało mu się, że jest w stanie usłyszeć ciszę zapadłą za nim w celi.Rozdział 42 – Favored of God wciąż jest na miejscu i nie ma żadnych zobowiązań – powiedziała Toni, gdy Bleys powrócił do swojego apartamentu w Cytadeli.– Może wystartować za osiem godzin.Bez pasażerów i ładunku, doleci na Nową Ziemię w ciągu trzech dni pokładowych.Jak dotąd podczas naszych podróżynaNową Ziemię, Cassidę i Newtona, nikt nie wykazywał zwiększonej wrażliwości na przeskoki fazowe, więc nie spodziewam się żadnych problemów.Bleys kiwnął głową.–Jeśli to konieczne, Dahno i Henry mogą wyruszyć natychmiast.Udało się nam zlokalizować prawie wszystkich Żołnierzy, oprócz pięciu – aha, Burning Bush właśnie startuje.Jego kapitan zabrał obie wiadomości w zapieczętowanych kopertach.Dostarczy je osobiście – jedną Głównodowodzącemu Zaprzyjaźnionych na Nowej Ziemi – twoja pieczęć Pierwszego Starszego na kopercie powinna zapewnić mu dostęp do dowódcy.Drugą do Podkowy, przez Anę Wasserlied.Skoro list pochodzi od ciebie, nie sądzę, by ktoś inny odważył się go otworzyć.– Świetnie! – skomentował Bleys.– Więc jeśli nie brać pod uwagę jakichś niespodziewanych wypadków, równie dobrze już moglibyśmy być na Nowej Ziemi.Nic takiego się nie wydarzyło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •