[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozdział VII1(ł.ac.) Si parva licet componere tnagnis - „Jeśli godzi się porównywać rzeczy małe z wielkimi”.PANUJĄCARELIGIA WĄTPLIWOŚCIRozważmy wreszcie, o co tak naprawdę chodzi uczciwym eugenikom, skoro coraz bardziej jasne się staje, że nie mogą mówić na poważnie tego, co mówią.Niestety, wszelkie próby wyjaśnienia tego są tak trudne, że trzeba będzie podejść do tematu w sposób okrężny.Obecnie to, co się drukuje i wiele z tego, co się mówi, jest, w jedynym prawdziwym tego słowa znaczeniu, zacofane.Jest zacofane z powodu pośpiechu.Jeśli przeciętnemu człowiekowi dać cały dzień na napisanie artykułu, to przypomni sobie sprawy, o których rzeczywiście ostatnio słyszał i może nawet, w ostatnich promieniach zachodzącego słońca, zacząć myśleć o tym, co sam myśli.Jeśli dać mu godzinę, to pomyśli o pierwszym z brze-gu podręczniku na dany temat i ułoży świetną mozaikę z klasycznych cytatów i dawnych autorytetów.Jeśli dać mu dziesięć minut, to pobiegnie z krzykiem do swojego pokoju dziecięcego, gdzie nauczył się najbardziej przebrzmiałych przysłów albo do swojej dawnej szkoły, gdzie nauczył się najbardziej zwietrzałych idei politycznych.Im szybciej działa dziennikarz, tym wolniej działa jego mózg.Wskutek tego współczesne gazety, które z każdym dniem są dostarczane coraz szybciej, są z każdym dniem coraz mniej warte dostarczania.Biedny, zadyszany krytyk zostaje coraz bardziej w tyle za współczesnymi faktami.Pięćdziesiąt lat temu był opóźniony jedynie o piętnaście lat.Piętnaście lat temu był opóźniony nie więcej niż o pięćdziesiąt lat.W tej chwili jest już opóźniony o ponad sto lat.Dowód jest następujący: to, co mówi o dzisiejszym społeczeństwie jest oczywistą bzdurą, ale jest to prawdą o społeczeństwie sprzed jakichś stu trzydziestu lat.Najlepszym przykładem tego opóźnienia są nieustanne zapewnienia, że coraz mniej osób wierzy w to, co nadprzyrodzone.Jest to zupełnie prawdziwy i realistyczny opis rzeczywistości -osiemnastego wieku.Jest to wyjątkowo nietrafnyopis obecnego wieku parapsychologii, uzdra-wiaczy, fakirów i modnych wróżek.Zazwyczaj na tę osiemnastowieczną iluzję odpowiadam osiemnastowiecznym językiem.Jeśli ktoś mówi mi: „Religia odchodzi w przeszłość”, odpowiadam: „A król Prus, który sam jest wolnomyślicielem, zapewne odbiera Śląsk katolickiej cesarzowej”.Jeśli ktoś mówi: „Należy zreinterpreto-wać cuda w świetle racjonalnych doświadczeń”, odpowiadam życzliwie: „Ale mam nadzieję, że nasz oświecony przywódca, Hebert, nie będzie nalegał na zgilotynowanie biednej francuskiej królowej”.Jeśli ktoś mówi: „Musimy wyczekiwać nadejścia jakiejś nowej religii, która będzie do zaakceptowania przez rozum”, odpowiadam: „Ale o ileż ważniejsze jest wyczekiwać pojawienia się jakiegoś wojskowego awanturnika, który zniszczy Republikę; sądzę, że ten młody major Bonaparte to raczej niespokojny człowiek”.Na takie stwierdzenia możemy odpowiedzieć tylko językiem z okresu oświecenia.Wiek, w którym żyjemy, jest czymś więcej niż wiekiem zabobonu; jest wiekiem niezliczonych zabobonów.W tym momencie interesuje mnie jednak tylko jeden z nich.Chodzi mi o błąd, który wciąż sprawia, że ludzie domagają się pozbawienia kościołów państwowych ich przywilejów i mówią o tyranii obowiązkowego nauczania religii albo obowiązkowych datków od wiernych.Chciałbym uniknąć tu zbędnych nieporozumień; sam pozbawiłbym przywilejów każdy państwowy kościół, który liczebnie jest w mniejszości, na przykład Kościół anglikański w Irlandii lub Walii.Myślę też, że dobrze zrobiłoby to również kościołom, które posiadają po części konwencjonalną większość, jak w Anglii czy Rosji.Ale zrobiłbym to tylko wtedy, gdybym nie miał nic innego do zrobienia, a obecnie jest do zrobienia wiele innych rzeczy.Religia - ortodoksyjna bądź nieortodoksyjna -nie opiera się teraz wcale na aparacie państwowym.Papież właściwie wcale nie starał się ocalić konkordatu; wydawało się nawet, że powitał raczej z ulgą niezależność, jaką Kościół zyskał dzięki jego zniesieniu.Również wśród francuskich duchownych powszechna jest opinia, że było to dla Kościoła korzystne.W Rosji jedynym prawdziwym zarzutem wytaczanym przez osoby religijne (zwłaszcza katolików) Kościołowi prawosławnemu nie jest jego ortodoksja lub hetero-doksja, ale jego służalcza zależność od państwa.W Anglii za miarę entuzjazmu anglikanina dla swojego Kościoła można by uznać jego względną obojętność wobec tego, kto nim kieruje - czy parlament złożony ze szkockich prezbiterian takich jak Balfour, czy walijscy kongregacjonali-ści tacy jak Lloyd George.W Szkocji siła dwóch głównych wyznań pozostających poza kościołem państwowym sprawiła, że wcale nie chlubi się on nazwą Kościoła Szkockiego używaną jedynie przez prawników.Nie chodzi mi w tym momencie o wykazanie, że kościoły nie powinny być zależne od państwa, ani że nie są zależne od znacznie gorszych rzeczy.Można słusznie dowodzić, że siła katolicyzmu, chociaż nie opiera się na policji żadnego państwa, opiera się na bardziej surowej i czujnej policji moralnej.Można słusznie dowodzić, że siła anglikanizmu, choć nie opiera się na establishmencie, to opiera się na arystokracji i jej cieniu, zwanym snobizmem.Twierdzę jedynie, że obecnie kościoły nie opierają się mocno na politycznym establishmencie; nie korzystają też znacząco ze świeckiej władzy.Niemal wszędzie zmodyfikowano system dzie-sięcinny, a władzę podzielono między duchów-nych i świeckich.Kościoły wciąż mogą stosować tyranię, ale nie nad tym się teraz zastanawiam.Nie stosują jednak pewnego wyjątkowego rodzaju tyranii, polegającej na wykorzystaniu aparatu państwowego.Tyranię wykorzystującą aparat państwowy próbuje natomiast wprowadzić nauka.To ona tak naprawdę używa władzy świeckiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl