[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albo swoją starszą siostrą, która - jak społeczeństwoprzykazało - skończyła studia, wyszła za mąż, urodziła dwójkę dzieci i zaprasza do swojegonowo wybudowanego domu rodziców na każde święta.Oddałaby za toPawła? Zazdrościły go jej wszystkie koleżanki.Czasami nawet miała wrażenie, że isiostra go jej zazdrości.Był nie tylko przystojny, ale i zaradny.Trochę zbyt pyskaty i zbytpewny siebie, ale wynikało to bardziej z jego przesadnego poczucia godności niżzarozumialstwa.Co nie znaczy, że nie był zarozumiały, o nie.Przede wszystkim dumny był ze swegociała i opinii dobrego kochanka.Jeśli chodzi o ciało, to i owszem, Katarzyna rozumiała todoskonale, ale co do opinii dobrego kochanka, nie podzielała jej nic a nic.Możliwe, że winnabyła ona, ale nie zmienia to faktu, że - w przeciwieństwie do wszystkich innych dziewczynPawła - wolała z nim rozmawiać niż się z nim kochać.Nie rozumiał jej wstydliwości ipotrzeby bycia w odpowiednim nastroju.Poza tym potrafił być uroczy.Robił jej niespodzianki w postaci małych upominków,co bardzo lubiła, a także sprawiał, że czuła się przy nim bezpieczna.Nie bujał w obłokach jakwielu jej kolegów ze studiów, a twardo stał na ziemi i potrafił wiele rzeczy zrobić własnymirękoma.Zwłaszcza przy samochodach.Imponowało jej to bardzo.No i był od niej starszy, ato zawsze robiło na niej wrażenie.Może dlatego tak łatwo uległa czarowi Ryszarda? Możliwe, chociaż bardziejprawdopodobne jest to, że kupił ją drogimi prezentami i tym, że zrobił z niej swoją królową.Uwielbiała te wieczory, kiedy przy świetle świec podziwiał jej nagie ciało, a ona opowiadałamu wymyślone przez siebie bajki.Miał wtedy w oczach jakiś dziwny smutek, a także.Miłość? Tego nie była pewna.Pewna była miłościPawła i tego, że nie chciała go stracić.Głupio zrobiła, że przyniosła do domu pudełko z biżuterią.Skąd jednak mogławiedzieć, że Paweł będzie grzebał w jej rzeczach? Teraz go wygnała, chociaż to on powinien mieć pretensje do niej.- Ale wróci - pomyślała - na pewno wróci.I wrócił.Szkoda tylko, że pózno w nocy i pijany.Gdyby nie to, pewnie wybaczyłabymu i może nawet kochaliby się na zgodę, a tak wykopała go z łóżka i spał na podłodze.Miałoto ten plus, że stawiało to ją w jego oczach w świetle prawości, ale miało też ten minus, że jakna razie byli z sobą skłóceni, a tego na dłuższą metę nie trawiła.Rano, patrząc z wysokości łóżka na jego niewyspane, skacowane i  połamane ciałozwinięte w kłębek na podłodze, zrobiło się go jej żal i poczuła coś na kształt wyrzutówsumienia.- Zrobić ci kawy? - zapytała czule.Pokiwał głową, ale na nią nie spojrzał.- Miałam straszny sen - byłam wielkim treflem.Dookoła mnie też leżały same trefle, aty byłeś kierem i w ogóle do mnie nie pasowałeś.Myślałam: Boże, ja taki wielki trefl, a onkier - jak my się dogadamy?- A skąd ja w tym śnie? - zapytał.- Przecież nie gram z tobą w brydża.- Nie wiem - odpowiedziała, a potem wstała z łóżka, założyła kapcie i ruszyła dokuchni.Nie mogła mu przecież powiedzieć, że jej spotkania brydżowe na uczelni są jedyniepretekstem, by wyjść na spotkanie z Ryszardem, a sen zmyśliła, by być bardziej wiarygodną.Gdy mijała Pawła, złapał ją nagle za kostkę, a ona wrzasnęła, bo była zamyślona ijeszcze nieco zaspana, więc się wystraszyła.Spojrzała w dół, by zobaczyć, co się stało, a onuśmiechnął się do niej i powiedział:- Kocham cię.Ja też miałem sen, byliśmy talerzykami i leżeliśmy jeden za drugim wzmywarce.Było bardzo miło jak na zmywarkę.Złość uleciała z niej natychmiast.Zaśmiała się i żartobliwie uderzyła go poduszką wgłowę.On również się zaśmiał, a ona odetchnęła wtedy z ulgą i radośnie poszła do kuchni, byzrobić sobie i jemu poranną kawę.Stamtąd krzyknęła:- Połóż się do łóżka, będzie niespodzianka.Zamierzała przynieść mu do łóżka nie tylko kawę, ale i śniadanie.Wiedziała, że najchętniej widziałby ją przy tym nagą, a potem zrobiłby z nichtalerzyki leżące w zmywarce, ale coś powstrzymywało ją przed zdjęciem chociażby górypidżamy.Może miało to jakiś związek z Ryszardem, a może po prostu bała się, że Pawełbędzie chciał się kochać, w każdym razie poprzestała na kawie i śniadaniu.Paweł był tylko trochę zdziwiony (w swej pewności siebie uważał, że takie rzeczy jakseks po prostu mu się należą) i chętnie zgodził się na bycie krzyżówką skrzywdzonego kochanka i kochanka, któremu wybaczono.Ani on, ani ona chwilowo nie zamierzalirozstrzygać, która z tych ról była bardziej na miejscu.Co do jednego jednak byli pewni - onaspózni się na wykłady, a on do pracy.- Nie boisz się, że cię wywalą z tej nowej roboty? - zapytała między jednym kęsemjajecznicy a drugim.- Mam nienormowany czas pracy - odpowiedział.- Poza tym wcale nie jestem pewien,czy ta praca to jest akurat to.- To, co tygrysy lubią najbardziej?- Nie rozumiem - niemal się obraził [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •