[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Regeane wyciągnęła rękę do srebrnego lustra, lecz go nie dotknęła; stojącaprzed nią dziewczyna-kobieta musiała być malowidłem.To nie mogła byćrzeczywistość, to nie mogła być ona.Ale palce tej w lustrze powtarzały wiernie ruchy jej palców.Musnęła ichkoniuszkami srebrną wypolerowaną powierzchnię zwierciadła.Stojąca obok Lucilla uśmiechała się niczym wą\ częstujący Ewę jabłkiem.- Gundabald kłamał  wyszeptała Regeane.- Twój wuj?- Tak.Wmawiał mi, \e jestem szpetna.- Rajfur! - prychnęła pogardliwie Lucilla i pogłaskała Regeane poprzerzuconej przez ramię kaskadzie włosów.- Tak właśnie czynią rajfurzy: okłamujądziewczyny, którymi kupczą.Poni\ają je, by dowartościować siebie samych.Mówią:- 93 - Borchardt Alice - Srebrna wilczyca - http://chomikuj.pl/tigrisek Tylko ja potrafię cię kochać", \eby sobą pogardzały, bo wtedy łatwiej je kupować isprzedawać.Ale ja nie jestem rajfurką.Moje kobiety znają swoją wartość.Ach, jakchciałabym wydać bankiet z twoim udziałem! Zaprosić synów najznamienitszychrzymskich rodów i obserwować z rozbawieniem, jak rywalizują o zaszczyt zostaniatym pierwszym, który cię posiądzie, pierwszym, który wezmie cię w ramiona, niewiedząc, \e ja ich wszystkich ubiegłam.Ale dosyć.- Lucilla odsunęła się, szarpnęłaza sznur i gobelin z powrotem przesłonił lustro.- To, czego dzisiaj doświadczyłyśmy,jest tylko przedsmakiem, przekąską przed bankietem.Miało ci pokazać, czym jestrozkosz.Będę cię uczyła sztuki zaspokajania jego i siebie.A potem, na sam koniec,umiejętności wymagającej najwy\szego taktu i wyczucia - uczenia go, jak ma sięstać dla ciebie niewyczerpanym zródłem bezgranicznej przyjemności.Ale chodz, tęporę dnia lubię najbardziej.Usiądziemy w atrium i oddychając świe\ym powietrzem,napawać się będziemy zachodem słońca.W lustro lepiej zbyt długo nie spoglądać.Uciebie mogłoby to wywołać nadmiar pró\ności; u mnie, moja droga, przygnębienie.- Jesteś piękna - powiedziała Regeane, kiedy szły \wirową alejką nadbasenem w atrium.- Wiem - odparła Lucilla.- Chyba zostało mi coś z urody, jaką miałam,będąc w twoim wieku.I bez wątpienia potrafię jeszcze usidlać kochanków, aleweszłam ju\ w ten etap \ycia, kiedy ceni się wypoczynek, ciche wieczory w ogrodziew towarzystwie dobrego przyjaciela.Jestem dostatecznie bogata, by móc sobie na topozwolić.Zatrzymała się przy fontannie, która zasilała basen.Nimfa z pozieleniałegoze starości brązu lała czystą wodę na kamienną, porośniętą szmaragdowym mchemskarpę, która opadała stromo do podłu\nego basenu.Nieruchoma woda odbijałazmieniające się odcienie wieczornego nieba i była teraz taflą złota przechodzącego zwolna, wraz z zapadającym zmierzchem, w turkus i fiolet.Ogród willi był jak z bajki.Nad wodą kwitły purpurowe i \ółte irysy, kępylawendy, a tu i ówdzie ró\e.Na grządkach za domem rosły kochające słońce zioła - \ółto-grzebieniastykrwawnik, wonny rumianek o drobnych kwiatkach, wielkolistna bazylia i wysokaszałwia o szkarłatnych kwiatach.Po kolumnach werandy pięły się kolczaste łodygiró\y rdzawej, obwieszone szkarłatnymi jesiennymi kwiatami.Zewsząd napływał delikatny zapach ziół.Lucilla zatrzymywała się od czasudo czasu, by pogłaskać pieszczotliwie jakiś listek i wciągnąć w nozdrza jego aromat.- 94 - Borchardt Alice - Srebrna wilczyca - http://chomikuj.pl/tigrisekRegeane postępowała za nią jak we śnie.Doszły tak do kamiennej ławeczki.Stał naniej dzban i dwie czarki.Obie były arcydziełami sztuki szklarskiej.Regeane obejrzała swoją przy gasnącym świetle dnia.Czarkę zdobiłrysunek przedstawiający rozpląsany korowód młodzieńców i dziewcząt podą\ającychza powozem panny młodej.- Jakie piękne! - wyszeptała.- I jakie a propos  dodała Lucilla, sięgając po srebrny dzban z winem,którego dziobek miał kształt wilczego łba.Regeane, kiedy to sobie uświadomiła, wydało się, \e ktoś uderzył ją pięściąw brzuch.Znalazła się w pułapce.Czarka wyleciała jej z rąk i upadła w zagon tymianku.Wino wylało się.,plamiąc białe kwiatki krwistą czerwienią.Znalazła się w pułapce, pięknej, niebezpiecznej pułapce.Mogła, co prawda, poddać się urodzie tego niebiańskiego ogrodu,pieszczotom Lucilli.Ale idylla ta mogła mieć tylko jedno zakończenie.Zjawi się tu ponią górski pan i jedno z nich będzie musiało umrzeć!- Bo\e! Co ci?! - wykrzyknęła Lucilla, odstawiając swoją czarkę iwyciągając do Regeane obie ręce.Regeane, zgięta wpół, trzymała się za brzuch.Zwiat się zamazywał, czułaznowu pierwsze objawy tego, co działo się z nią zawsze tu\ przed przemianą.Walczyła z tym desperacko.Pełznące ku niej wieczorne cienie cofnęły się,kiedy poczuła na ramionach dłonie Lucilli.- Co z tobą, dziewczyno? - zapytała z niepokojem Lucilla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.htw.pl
  •